W wywiadzie udzielonym Marcowi Maronowi Salma Hayek wspominała trudności, jakich doświadczyła, gdy próbowała doprowadzić do realizacji filmu o meksykańskiej malarce Fridzie Kahlo. Weinstein był jego producentem. Podkreśliła przy tym stanowczo, że nie łączyły ich żadne relacje poza zawodowymi. - Nie byłam w związku z Harveyem Weinsteinem, niech to będzie jasne. Byłam z mim jednak związana zawodowo i była to ciężka współpraca na wielu frontach - mówiła aktorka i dodała, że to było traumatyczne doświadczenie. W tamtym czasie Weinstein był jednym z najpotężniejszych i najbardziej cenionych producentów w Hollywood.
- Wykazałam się sporym sprytem, gdy przez pięć lat dążyłam do zrobienia "Fridy", w tym, w jaki sposób sobie z tym radziłam. Byłam bardzo, bardzo silna, ale gdy wracałam do domu, czasami byłam przygnębiona tygodniami - opowiedziała Hayek. Jak podkreśliła, "Frida" powstała właściwie wbrew woli Weinsteina, który odsiaduje 23-letni wyrok za dwa przestępstwa: gwałt i napaść seksualną.
Byłam na tyle mądra, że razem z prawnikami zapędziłam go w kozi róg. Musiał zrobić film, którego nie chciał robić, ponieważ nie dostał ode mnie tego, czego chciał.
Hayek, która za swoją rolę we "Fridzie" dostała nominację do Oscara, mówiła także o tym, jak Weinstein traktował ją w trakcie kręcenia tej produkcji. - Zamienił moje życie w koszmar, ale udało mi się z tego wyjść i powiedzieć: "wygrałam". Pokonałam go w jego własnej grze. Nie jestem ofiarą, uleczyłam się. Jestem wojowniczką, jestem silna - powiedziała. Dodała jednak, że gdy w 2017 roku w mediach zaczęły się pojawiać oskarżenia kobiet skierowane w kierunku Weinsteina (swoje historie opowiedziało kilkadziesiąt osób), podłamała się:
To nie jest tylko molestowanie seksualne. To także psychiczne molestowanie w miejscu pracy. Doświadczyło go także wielu mężczyzn.
Scenarzystka "Idy" napisze scenariusz o skandalu Harveya Weinsteina. Współprodukuje go Brad Pitt >>