Eddie Murphy i Arsenio Hall ponownie wcielili się w Akeema i Semmiego, którzy po ponad 30 latach wracają do Ameryki, by odnaleźć zaginionego syna księcia i zapewnić ciągłość tronu Zamundy. Starzy dobrzy przyjaciele udzielili "New York Timesowi" wywiadu, w którym oprócz wspomnień dotyczących "Księcia" i licznych anegdot zdradzili, jak doszło do ponownego ożywienia ich przebojowego projektu oraz co wspólnego ma z tym Ryan Coogler, reżyser odpowiedzialny za takie tytuły jak "Czarna Pantera" Marvela czy "Fruitvale Station".
Zapytany o to, co zajęło mu aż tyle czasu, Murphy odpowiedział, że sequela tak naprawdę nigdy nie było w planach. - Historia ma zakończenie w stylu: i żyli długo i szczęśliwie. A potem, w miarę upływu lat, ten film stał się kultowy. Nagle hasełka zaczynają przenikać do codziennych rozmów. Powstają restauracje McDowell's. Beyoncé i Jay-Z przebierają się za postacie Zamundy na Halloween - mówi aktor.
Ze swoim pomysłem na drugą część "Księcia" zgłosił się do niego wspomniany już Ryan Coogler. Jak zaznacza Murphy, było to jeszcze zanim Coogler zabrał się za hitową opowieść o T'Challi, królu Wakandy. - Miał pomysł, żeby Michael B. Jordan zagrał mojego syna i szukał sobie żony. Pomyślałem, że wtedy film będzie o synu, że to nie są nasze postacie, to już było. Nie składało mi się to w całość.
To jednak właśnie wtedy Murphy'emu przyszło do głowy, że może warto zabrać się za sequel - ostateczny dryg dał mu seans filmu "Terminator: Mroczne przeznaczenie", gdzie Arnolda Schwarzeneggera poddano komputerowemu odmłodzeniu. - Gdybyśmy użyli podobnego myku, żeby zrobić z nas młodziaków i stworzyć nową scenę w klubie [z pierwszej części "Księcia"], gdzie szukamy dziewczyn (...). Tego potrzebowaliśmy, żeby popłynęły twórcze soki.
Gwiazdorowi wtóruje Arsenio Hall, który mówi, że przez lata nie było pomysłu na drugą część, bo zwyczajnie chcieli pozostawić fabułę tam, gdzie się skończyła. - Czasami, kiedy lecę z rana po kawę, wymieniam z Eddiem SMS-y, i któregoś dnia on pisze do mnie: "Co robisz? Myślę, że powinieneś wpaść i przeczytać scenariusz". I przeczytałem połowę, siedząc w jego ogrodzie. To było niezwykle ekscytujące i naprawdę dobre - mówi komik, który podkreśla, chociaż kariery jego i Murphy'ego poszły w zupełnie różne strony, niezmiennie świetnie się dogadują, bo "dobrze się czują z tym, kim są".
W pierwszej części książę Akeem wziął ślub z graną przez Shari Headley Lisą, córką właściciela fast-foodowej restauracji w Queens. Dziś mają razem trzy córki, a książę powoli przygotowuje się do przejęcia tronu. Niespodziewanie okazuje się, że wizyta Akeema w Nowym Jorku przed laty miała nieprzewidziane konsekwencje. Po blisko trzech dekadach wychodzi na jaw, że książę spłodził wtedy syna, o którego istnieniu nie miał pojęcia. Główny bohater wsiada więc na pokład królewskiego odrzutowca i wraca do Wielkiego Jabłka, żeby odnaleźć swojego następcę. Zabiera ze sobą wiernego towarzysza Semmiego, wraz z którym spotka wielu innych starych znajomych. Tymczasem tron Zamundy planuje przejąć złowrogi generał (Wesley Snipes).
Na ekranie pojawią się także James Earl Jones, Louie Anderson, Garcelle Beauvais, Leslie Jones, Jermaine Fowler, KiKi Layne, Tracy Morgan, Teyana Taylor i raper Rick Ross. Pieczę nad reżyserią "Księcia" po Johnie Landisie przejął Craig Brewer, który ma na koncie m.in. współpracę z Murphym przy filmie "Nazywam się Dolemite". Scenariusz nowej części przygód Akeema napisali Kenya Barris, David Sheffield i Barry Blaustein. Premierę produkcji zaplanowano na 5 marca na platformie Amazon Prime Video.