Naukowcy z warszawskiego SWPS i Filmoteka Narodowa przygotowali raport "Polacy o polskich filmach", w ramach którego sprawdzili, jakie filmy rodzimym widzom podobają się najbardziej, których produkcji nie lubią, a co widzowie najchętniej oglądali w ciągu ostatnich lat w kinach i w telewizji. Jak pokazują wyniki, największą widownię przed telewizory przyciągnęły nieśmiertelne klasyki polskiego kina takie jak "Sami swoi", "Jak rozpętałem II wojnę światową" czy seria "Kogel-Mogel".
Jak wybrano zwycięzcę? Na podstawie danych telemetrycznych zebranych przez Nielsen Audience Measurment w latach 2004-2019 badacze sprawdzili, jakich 10 polskich filmów cieszyło się największą oglądalnością co roku. W ten sposób powstała lista 63 różnych produkcji, z czego ponad połowa z nich to komedie. Dalej wyselekcjonowano filmy, które do pierwszej dziesiątki trafiły częściej niż tylko raz.
W ten sposób wyłoniła się lista czempionów, na której bezsprzecznie prym wiedzie kultowy film "Sami swoi" w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego. Niezależnie od tego, na którym kanale "Sami swoi" byli emitowani, czy na TVP, czy na Polsacie, produkcja zawsze trafiała na listę filmów z największą widownią. Po podliczeniu danych okazało się, że film ten przez 15 lat zebrał łącznie 63,7 mln widzów przed telewizorami. To oznacza też, że przeciętny Polak w tym okresie obejrzał komedię o perypetiach sąsiadów niemal dwukrotnie.
Trzynaście razy w zestawieniu znalazł się też film "Jak rozpętałem wojnę światową" - w ten sposób na przestrzeni lat obejrzało go 47,9 mln osób. Na trzecim miejscu jest "Kogel-Mogel" - on w zestawieniu pojawił się jedenaście razy, co przekłada się na 38,9 mln widzów. Na następnych miejscach są "Galimatias, czyli Kogel-mogel II" (38,6 mln widzów), "Nie ma mocnych" (38,2 mln), "Kochaj albo rzuć" (32,8 mln), "Zróbmy sobie wnuka" (26,8 mln), "U Pana Boga za piecem" (24,4 mln), "Listy do M." (13,5 mln) i "Ranczo Wilkowyje" (20,2 mln).