HER Docs o przeglądzie i FINA: O zawieszeniu "Herstorii" dowiedziałyśmy się jak publiczność, z Facebooka

Jak w ubiegłym tygodniu podała "Gazeta Wyborcza", minister kultury Piotr Gliński odwołał Dariusza Wieromiejczyka ze stanowiska dyrektora FINA z powodu włączenia do przeglądu filmów "Herstorie na Dzień Kobiet" dokumentu o produkcji wibratorów oraz filmu o przemocy seksualnej wobec kobiet. W rozmowie z Gazeta.pl organizatorki przeglądu - Maja Szydłowska, Katarzyna Korytowska i Weronika Adamowska z fundacji HER Docs - opisują, jak sytuacja związana z nagłym zawieszeniem "Herstorii" rozegrała się z ich perspektywy.

Maja Piskadło: Jak do ubiegłego tygodnia wyglądała wasza współpraca z Ninateką i FINA?

Maja Szydłowska, Weronika Adamowska, Katarzyna Korytowska, Fundacja HER Docs: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że nasza współpraca z Ninateką od początku przebiegała w bardzo miłej i profesjonalnej atmosferze. Nad wydarzeniem pracowałyśmy z jej zespołem już od zeszłego roku, wszystkie kwestie (również te programowe) były ustalane i akceptowane na bieżąco i nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy.

Z naszej perspektywy dopełnione zostały wszelkie formalności. Jako pomysłodawczynie, partnerki i współorganizatorki wydarzenia wywiązałyśmy się z naszych ustaleń i umowy - dostarczyłyśmy proponowany program, zaakceptowany przez Ninatekę i ówczesne kierownictwo FINA, umówione zostały warunki współpracy, dostarczyłyśmy licencje i materiały do siedmiu z ośmiu filmów w programie przeglądu (według ustaleń koszty ósmego filmu miała pokryć Ninateka/FINA), stworzyłyśmy oprawę graficzną wydarzenia oraz (wspólnie z Ninateką) zajmowałyśmy się jego promocją i PR.

Przed rozpoczęciem wydarzenia dostarczyłyśmy podpisaną przez nas umowę. W czwartek rano Ninateka przystąpiła do jej realizacji i zaczęła przegląd, który cieszył się dużym zainteresowaniem widowni. To wszystko zajęło około półtora miesiąca intensywnej pracy naszego całego zespołu, która w wyniku nagłej decyzji podjętej w ciągu jednej doby została zaprzepaszczona...

Zobacz wideo Kobiety w baśniach nie muszą być tylko złymi macochami, mogą też się wspierać [Popkultura]

A co możecie powiedzieć o oświadczeniu zamieszczonym na stronie MKiDN, w którym czytamy m.in., że "w dniu planowanego rozpoczęcia Przeglądu umowa na jego organizację nie była podpisana przez FINA"?

Rzeczywiście, w czwartek drogą nieoficjalną doszły nas słuchy, że umowa o współorganizacji wydarzenia (uprzednio podpisana przez nas i dostarczona do FINA) "utknęła" u kierownictwa i nie jest jeszcze przez nie podpisana. Jednak wtedy wydarzenie wisiało już online od paru godzin, Ninateka intensywnie je promowała, nikt też nie odezwał się do nas drogą oficjalną z informacją o żadnych problemach formalnych. Uznałyśmy więc, że skoro nasz partner przystąpił do realizacji umowy zgodnie z planem, to nie mamy się o co martwić. Współpracowałyśmy już z wieloma dużymi instytucjami kultury i z doświadczenia wiemy, że czasami zebranie wszystkich potrzebnych na umowie podpisów po prostu trwa, szczególnie w realiach pandemicznych.

Ciężko nam stwierdzić, jak było naprawdę, bo przez cały ten czas nie dostawałyśmy od FINA żadnych informacji, nie wiemy też przecież, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami w ich zespole. Jeżeli jednak umowa rzeczywiście nie była podpisana przez poprzedniego dyrektora, to dlaczego wydarzenie ruszyło zgodnie z planem i przez pierwsze 24 godziny nikt nie miał z nim problemu? Ciężko nam zrozumieć takie zachowanie współorganizatora naszego wydarzenia.

Dariusz Wieromiejczyk Odwołany szef FINA zapowiada pozew. "Medialne wrzutki ministerstwa to ogólniki i insynuacje"

Kiedy i od kogo się dowiedziałyście o tym, co się stało później?

Niestety, o zawieszeniu "Herstorii" dowiedziałyśmy się w ubiegły piątek dokładnie w taki sam sposób jak nasza publiczność - z lakonicznego ogłoszenia na Facebooku Ninateki, które mówiło o "problemach formalnych" i "czasowym zawieszeniu" naszego wydarzenia. Wiedziałyśmy z mediów, że dzień wcześniej nastąpiła zmiana na stanowisku kierowniczym w FINA, ale ponieważ nigdy nie kontaktowałyśmy się bezpośrednio z kierownictwem, nie przyszło nam do głowy, że decyzja ta może mieć jakikolwiek wpływ na trwające już od doby, rozreklamowane wydarzenie. Do tej pory wszystkie informacje czerpiemy z oświadczeń wydanych przez MKiDN i FINA oraz doniesień medialnych, których wiarygodności nie możemy być przecież pewne. Bardzo nad tym ubolewamy.

Również doniesienia medialne dotyczące dwóch filmów z naszego programu, które zaczęły pojawiać się w niedzielne popołudnie, były dla nas ogromnym zaskoczeniem. Jest też dla nas zagadką, dlaczego FINA rozpoczęła współorganizowane przez nas wydarzenie zgodnie z umową, skoro w międzyczasie miały pojawić się jakieś "problemy formalne". Kiedy w poniedziałek, który według umowy miał być ostatnim dniem przeglądu, nadal nie otrzymałyśmy żadnej informacji na temat przywrócenia naszego wydarzenia, postanowiłyśmy przenieść "Herstorie" na inną platformę. Bardzo zależało nam, aby zgodnie z ideą wydarzenia, nad którym tak długo pracowałyśmy, publiczność mogła skorzystać z programu jeszcze w Dzień Kobiet.

Jak w takim razie udało się wam doprowadzić do błyskawicznej współpracy z festiwalem Pięć Smaków? Jego organizatorzy zgłosili się do was, czy to wy ich namówiłyście? 

W tym miejscu ogromne podziękowania należą się Jakubowi Królikowskiemu, Dyrektorowi Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, który natychmiast po publikacji artykułu Wojciecha Czuchnowskiego w "Gazecie Wyborczej" w minioną niedzielę odezwał się do nas i zaproponował swoją pomoc. W niecałą dobę, dzięki wielkiemu wsparciu Jakuba i ekipy jego festiwalu, dosłownie od zera postawione zostało na nowo w sieci całe wydarzenie.

W normalnych okolicznościach taka praca zajęłaby parę dni, jednak zespół Pięciu Smaków był zdeterminowany, żeby przywrócić "Herstorie" jeszcze na Dzień Kobiet. To była ciężka doba, podczas której wszyscy pracowaliśmy na pełnych obrotach, ale już w poniedziałkowe popołudnie wszystkie osiem filmów znalazło się na platformie VOD festiwalu Pięć Smaków, a publiczność w całej Polsce mogła celebrować ten wyjątkowy dzień, oglądając dobre kino dokumentalne w reżyserii kobiet. To był wyjątkowy akt solidarności i środowiskowego wsparcia.

 

Czy jesteście w stanie już teraz stwierdzić, jak cała sytuacja wpłynęła na zainteresowanie wydarzeniem?

Oczywiście nie da się ukryć, że szum medialny, jaki wytworzył się wokół całej sprawy, zdecydowanie wpłynął na wzrost zainteresowania przeglądem. Zupełnie nas to nie dziwi, wydarzenie przygotowywane we współpracy z Ninateką cieszyło się dużą popularnością, wiele osób czekało na nie od dłuższego czasu, planowało spędzić z "Herstoriami" weekend, miało zaplanowane wieczorne seanse. Wydarzenie zostało zawieszone nagle, po niespełna dobie od startu, mało kto zdążył więc zobaczyć więcej niż jeden film. Widzowie i widzki byli po prostu zaskoczeni i zawiedzeni. Po ogłoszeniu przez FINA decyzji o zdjęciu przeglądu nasze konta społecznościowe zostały wręcz zalane wiadomościami pełnymi żalu. Dlatego decyzja FINA była dla nas tak szokująca i bolesna - czujemy się odpowiedzialne za to, co obiecujemy swojej publiczności i było nam ogromnie przykro, że przez decyzję naszego partnera wydarzenie zostało "czasowo zawieszone".

Informacje o przyczynach zawieszenia "Herstorii", które zaczęły pojawiać się w mediach w niedzielę, oczywiście dolały oliwy do ognia, szczególnie że wiele portali podchwyciło "nośny" temat fabryki wibratorów obecny w jednym z prezentowanych filmów. Rozumiemy oczywiście powodzenie klikalnego tematu próby ocenzurowania zabawek erotycznych, ale od samego początku starałyśmy się też zwrócić uwagę na fakt, że głównymi poszkodowanymi w tej sytuacji są postawione w samym centrum medialnej burzy reżyserki, a przede wszystkim publiczność, która została pozbawiona dostępu do długo planowanego i promowanego wydarzenia. A wspomniany film Weroniki Jurkiewicz to opowieść o czymś zupełnie innym niż tytułowe wibratory, dla niej wspomniana fabryka jest tylko tłem.

Już teraz możemy powiedzieć, że "Herstorie" obecne gościnnie na platformie VOD Pięciu Smaków cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Pierwszego dnia odwiedziło je prawie cztery tys. widzek i widzów, a po dwóch dniach filmy z programu zobaczyło ponad dziewięć tys. osób. Cieszymy się oczywiście, że udaje nam się dotrzeć do tak szerokiej publiczności, ale zdecydowanie wolałybyśmy, żeby prezentowane przez nas filmy zyskiwały rozgłos w zupełnie innych okolicznościach.

Chcecie coś przekazać ministrowi Glińskiemu?

Wszystkich, również pana ministra, serdecznie zapraszamy do wspólnego celebrowania Dnia Kobiet i oglądania filmów z programu "Herstorii"! Wydarzenie jest dostępne do piątku, 12 marca do północy na platformie www.piecsmakow.pl/herdocs.

Więcej o: