"Zdejmiesz stanik albo wyrzucę cię z uczelni". Aktorka oskarża łódzką filmówkę o przemoc fizyczną i psychiczną

Anna Paliga jest absolwentką łódzkiej filmówki - najbardziej znanej uczelni w Polsce, która kształci przyszłych aktorów, reżyserów, operatorów czy scenarzystów. 24-latka oskarża szkołę o stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej. Na jej wpis zareagowało wiele młodych aktorów, którzy popierają jej działania i żałują, że nie reagowano w tej sprawie już wcześniej.
Zobacz wideo Piekło kobiet. Przemoc seksualna to w Polsce codzienność

Anna Paliga udostępniła na swoich profilach w mediach społecznościowych list otwarty, w którym oskarża część wykładowców Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi o stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec studentów. Absolwentka zaznaczyła, że swoje stanowisko przedstawiła już na Małej Radzie Programowej Łódzkiej Szkoły Filmowej.

Anna Paliga oskarża wykładowców łódzkiej filmówki o przemoc fizyczną i psychiczną. "To kropla w morzu nadużyć"

Aktorka przyznaje, że uczelnia nie przekazuje studentom wiedzy na temat tego, jakie są ich prawa jako aktorów - nie uczy ich jak bronić się przed mobbingiem czy wykorzystywaniem seksualnym na planie. "Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy 'łamać' i 'przyzwyczajać do zaciskania zębów', a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami" - pisze.

Absolwentka twierdzi, że część z tych sytuacji na pewno musiała dotrzeć do władz wydziału lub samej uczelni. Anna Paliga przedstawia też przykładowe sytuacje (o których pisze, że są tylko kroplą w morzu nadużyć), do których miało dochodzić podczas jej nauki na wydziale aktorskim łódzkiej filmówki:

  • (...) "widząc studenta stojącego poza pozycją, wpadł w furię i rzucił w grającą grupę krzesłem, które wybiło dziurę w suficie, po czym z pięściami ruszył na rzeczonego studenta. Przed uderzeniem powstrzymał się w ostatnim momencie, widząc grupę chowającą się w kątach sali. Później wielokrotnie deprecjonował jego pracę wmawiając mu, że do niczego się nie nadaje i nigdy nie zostanie aktorem"
  • (...) "uderzył studentkę w twarz tak mocno, że z nosa trysnęła jej krew. Do przerażonego partnera scenicznego dziewczyny powiedział 'tak to powinieneś grać, ucz się'." - sytuacja ta została opisana przez aktorkę (Jagodę Szelc) w wywiadzie po premierze filmu "Monument".
  • (...) "wyciągnął studentkę na środek sceny, po czym pogryzł ją od dłoni do szyi na oczach całej grupy, po to żeby pokazać drugiemu studentowi, jak gra się pożądanie".
  • (...) "zmusiła studentkę do rozebrania się w trakcie egzaminu. Przed samym pokazem, kiedy moja koleżanka wciąż stawiała opór padło sformułowanie 'Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni'."
  • (...) "nakazał studentom stanąć w parach w samych cielistych majtkach naprzeciwko siebie i mówić o tym, co nie podoba się im w ciele swojego partnera".
  • (...) "w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie 'pierdoloną szmatą, kurwą'. Poniżał zarówno mnie, jak i moich kolegów w obecności całej grupy i pracowników technicznych. Najmniejszy błąd wprowadzał go w stan niepowstrzymanej agresji słownej potęgowanej przedpremierowym stresem. O wszystkim szczegółowo dowiedział się ode mnie prorektor Michał Staszczak. Usłyszałam, że 'nie umiem zaciskać zębów, a powinnam' i że 'jestem zbyt miękka na ten zawód'. Skończyło się to dla mnie załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią".

Absolwentka dodaje, że przytacza tylko niektóre sytuacje, by nie obarczać swoich "często zastraszonych" kolegów. Według aktorki powodem takiego zachowania profesorów jest "nieograniczona władza", a studenci mogą zostać wydaleni z uczelni "z kaprysu wykładowcy". "Dopóki nasza uczelnia nie zacznie budować w aktorach szacunku do samych siebie i swojej pracy, nasi absolwenci wychodząc ze szkoły, będą walczyć nie z kapryśnym polskim rynkiem filmowym, a z sobą" - dodaje na koniec Anna Paliga.

Aktorzy odpowiadają na list. "To dotyczy nie tylko szkoły w Łodzi. W Warszawie jest tak samo"

Pod wpisem aktorki pojawiło się wiele komentarzy - w tym młodych aktorów. Vanessa Aleksander, znana z filmu "Sala samobójców. Hejter" w odniesieniu do listu otwartego napisała: "Pragnę nadmienić, że w trakcie mojego pobytu w szkole teatralnej spotkałam masę wspaniałych i uczciwych pedagogów, ale równie często (jeśli nie częściej) doświadczaliśmy mobbingu i hierarchizacji. Cieszę się, że coraz więcej absolwentów i studentów mówi o swoich przykrych doświadczeniach, i że władze (niestety tylko niektórych) szkół wyciągają wnioski".

Eliza Rycembel, która wystąpiła w "Bożym Ciele" dodała: "To dotyczy nie tylko szkoły w Łodzi. W Warszawie jest tak samo". Aktor Maciej Radel napisał z kolei: "Gratuluję i przepraszam, że my przed laty sami nie zaczęliśmy tego typu zachowań nagłośniać".

Na razie uczelnia nie skomentowała listu otwartego swojej absolwentki. 

W Gazeta.pl angażujemy się w sprawy społeczne - dlatego teraz piszemy o przemocy w szkołach aktorskich. Strajkowaliśmy razem z polskimi kobietami po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Edukujemy w sprawach społeczności LGBT+ i dbamy o nasz język. Gazeta.pl staje i będzie stawać w obronie mniejszości i tych, którzy nie mogą bronić się sami (więcej w naszej deklaracji). 

Więcej o: