Absolwentka łódzkiej filmówki Anna Paliga opisała w liście otwartym przykłady przemocy psychicznej i fizycznej stosowanej wobec studentów prestiżowej uczelni. Wśród przykładów nadużyć wykładowców umieściła zachowanie byłego rektora, reżysera Mariusza Grzegorzka, który regularnie miał obrażać i poniżać swoich uczniów. Sprawę komentują osoby ze środowiska filmowego, w tym znany z realizacji kultowego "Wodzireja" Feliks Falk. Reżyser broni kolegi po fachu i pisze o nim m.in. "świetny! Taki powinien być reżyser. Ja tak nie umiem".
Filmoznawczyni Diana Dąbrowska umieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych link do artykułu o liście Anny Paligi. Tekst wywołał dyskusję, w której udział wziął także Feliks Falk.
Wyraźnie dał do zrozumienia, że ma "dystans do wszystkich oskarżeń pod adresem kadry", od kiedy wyreżyserował sztukę Mameta "Oleanna", która opowiada "o tym, jak studentka oskarża wykładowcę o molestowanie dlatego, bo nie chciał jej zaliczyć przedmiotu". Podkreśla:
Pierwszy raz słyszę, że reżyserzy tak traktują aktorów. Na ogół boją się ich i są bardzo grzeczni. A Szkoła? No, cóż, należałoby to wszystko zweryfikować.
W odpowiedzi na jego wypowiedź w dyskusji ktoś umieścił link do nagrania z planu filmowego Mariusza Grzegorzka, na którym reżyser mocno rozemocjonowany wykrzykuje "Pamiętajcie, jedna za****ista trzy-cztero sekundowa reakcja. To jest materiał do montażu. Dziwna taka, neurotyczna, przepełniona energią, emocjami. To jest materiał, którym się karmi ekran, rozumiecie? Ja to muszę wyhaftować! Muszę mieć czym, prawda. Nie, że jest dobrze zagrane. Ja muszę mieć za***iście zagrane! Uwaga, koncentracja. Proszę bardzo. Hej, hej, hej! Czemu nie masz klapsa? K***a żywo! Na co czekasz? HEJ! Kamery".
Falk komentuje nagranie słowami "Grzegorzek świetny! Taki powinien być reżyser. Ja tak nie umiem". Dopytany, "co jest świetnego w zachowaniu Grzegorzka na przytoczonym filmiku? Agresja? Ciągłe napięcie wśród ekipy?", odpowiedział - "Adrenalina i dążenie do doskonałości". Wyjaśnia też, ze jego zdaniem bardzo dużo zależy od temperamentu filmowca:
Ja pracowałem spokojnie, bez wyzywania i rzucaniem k***ami, ale taki mam temperament. Są jednak reżyserzy, na przykład Królikiewicz (był), którzy terroryzują aktorów, prowokują ich i doprowadzają do histerii. Do aktora należy wybór. Prawdziwy film czy spektakl to nie jest telenowela.
Gdy Diana Dąbrowska zapytała go, czy wypada wyżywać się na ekipie, trochę złagodniał i stwierdził "Wyzywać nie należy. Ale żądać gry 'za***iście' można". Ostatecznie reżyser napisał dłuższy komentarz, w którym podkreśla "to jest oczywiste, że przemoc i brudne słownictwo w szkole czy na planie nie powinno być metodą edukacyjną i reżyserską" oraz że trudno mu sobie wyobrazić, że Tadeusz Łomnicki pracowałby w taki sposób ze swoimi studentami.
Falk twierdzi, że "Między aktorem i reżyserem musi być jakaś symbioza, wzajemne zaufanie, ale nie można się obrażać, a szczególnie nie może młody aktor obrażać się, jak usłyszy czasem jakieś twarde słowa czy przekleństwa. Upokarzanie, według mnie jest czymś nieprzyzwoitym i mądry nauczyciel czy twórca tego nie robi. Wśród reżyserów, tych dojrzałych, z jakimś dorobkiem to jest niesłychanie rzadkie. Może młode pokolenie reżyserów postępuje tak, tego nie wiem".
Jednocześnie uważa, że nagranie z planu Grzegorzka było wyciągnięte z kontekstu i pokazuje tylko, że jest temperamentnym człowiekiem, który dążył do osiągnięcia efektu, na jakim mu zależało. Podkreśla, że wszystkie oskarżenia to teraz tylko "słowo przeciwko słowu".
W obronie Mariusza Grzegorzka stanęła też jego koleżanka z czasów studenckich, reżyserka Małgorzata Burzyńska-Keller, która specjalnie sama zwróciła się do "Gazety Wyborczej", by przedstawić go w jak najlepszym świetle.
"Dobrze znam Mariusza Grzegorzka, studiowaliśmy równocześnie, i to nie są jego słowa. To jest człowiek energiczny, ale na pewno nie mógłby rzucić krzesłem po nic. W celu zademonstrowania jakiejś emocji, jako przykład, ale nie w kogoś, to są brednie" - odrzuca zarzuty, które pojawiły się w liście Anny Paligi. Przypomnijmy, ona opisała: "rektor naszej szkoły w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie 'pie****oną szmatą, k**wą'. Poniżał zarówno mnie, jak i moich kolegów w obecności całej grupy i pracowników technicznych. Najmniejszy błąd wprowadzał go w stan niepowstrzymanej agresji słownej potęgowanej przedpremierowym stresem".
Keller uważa, że wszystkie przytoczone w liście otwartym przykłady są "przekręcone", a Paligą jej zdaniem kieruje "chęć zaistnienia":
Ale kim jest Anna Paliga? W jakich filmach grała? Proszę wziąć pod uwagę syndrom chęci zaistnienia. A nie tak powinno się wchodzić w świat filmu, nie tędy droga. Choć ostatnio obserwuję pewne nadużycia w tej przestrzeni. Za moment osoby naprawdę pokrzywdzone przestaną być wiarygodne, a to niebezpieczne. Sprawę trzeba zbadać.
Grzegorzek zarzuty Anny Paligi odpiera, twierdzi, że takie sytuacje nie miały miejsca, zaś ona w rozmowie z Leną Gontarek dla łódzkiej "Gazety Wyborczej" tłumaczy, że zdecydowała się opublikować list dopiero teraz, bo musiała przepracować traumy, których doznała:
Przygotowywałam się do tego od czasu, kiedy przeszłam swoje z Mariuszem Grzegorzkiem. Musiałam przepracować to, czego doświadczyłam. Teraz sobie z tą traumą poradziłam, stanęłam na nogach, zaczęłam pracować w zawodzie i poczułam, że wcale nie jestem "niezdolna", jak mi mówiono w szkole.
Głos w nagłośnionej przez nią sprawie zabrali do tej pory m.in. Maria Dębska, Dawid Ogrodnik i Zofia Wikłacz. Ta pierwsza przyznała, że szkołę skończyła na lekach uspokajających, pozostała dwójka także wyrażała się krytycznie o swoich uczelniach i zachowaniu poszczególnych wykładowców. Próbujemy skontaktować się z pozostałymi zainteresowanymi, w tym z Anną Paligą. Jagoda Szelc, która miała być świadkiem niewłaściwych zachowań i została wymieniona w poście Paligi odpisała Gazeta.pl, że nie może nic komentować.
W Gazeta.pl angażujemy się w sprawy społeczne - dlatego teraz piszemy o problemie przemocy w szkołach aktorskich. Strajkowaliśmy razem z polskimi kobietami po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Edukujemy w sprawach społeczności LGBT+ i dbamy o nasz język. Gazeta.pl staje i będzie stawać w obronie mniejszości i tych, którzy nie mogą bronić się sami (więcej w naszej deklaracji).