Od kilku dni w środowisku filmowym i teatralnym trwa dyskusja na temat przemocy słownej i psychicznej, jakiej dopuszczać się mieli wykładowcy wobec studentów. Dyskusję wywołała Anna Paliga, absolwentka łódzkiej filmówki, która oskarżyła m.in. Mariusza Grzegorzka o mobbing i nazywanie ją w trakcie prób "pie***loną szmatą" i "ku**ą". Głos zabierają kolejni aktorzy i aktorki, którzy opisują swoje doświadczenia z czasów studenckich.
Aktorka Wiktoria Wolańska we wpisie na Facebooku opisała wydarzenia, których była świadkiem w czasie, gdy pełniła funkcję asystentki Beaty Fudalej. "Asystowałam Beacie Fudalej podczas jej pierwszego i jedynego roku wykładania w Akademii Teatralnej. Byłam wówczas na 5 roku studiów, czyli de facto już po szkole, ale jeszcze zbyt świeża, żeby odczuć autonomię jako aktorka (mimo, że byłam już zatrudniona w teatrze)" - napisała.
Wolańska podkreśliła, że pomimo wątpliwości wynikających z osobistego doświadczenia z Beatą Fudalej postanowiła przyjąć propozycję i objąć stanowisko asystentki. "Byłam świadkiem ataków słownych i fizycznych na studentów. Dotyczyły nie tylko oceny wykonywanych zadań aktorskich, ale też wyglądu, orientacji seksualnej, czy nawet znaku zodiaku" - podkreśliła. "Podczas dziesięciodniowych warsztatów (w których brałam udział dwukrotnie) doświadczałam podobnych sytuacji - usłyszałam te same zdania (skądinąd zestaw inwektyw był przez lata stały i przewidywalny, tak jak never ending anegdoty)" - dodała.
"No i powiem szczerze - czuję, że zawiodłam. Pozostałam bierna, nie reagowałam. Nieraz chciałam krzyknąć, odegrać się, wyjść z tych zajęć. Nie robiłam tego bo się bałam i wierzyłam, że może chociaż dzięki temu, że zostanę w grupie, będę wsparciem dla osłabionych ze złości i upokorzenia studentów".
Aktorka przeprosiła swoich kolegów za to, że nie reagowała i nie stanęła w ich obronie. "Czuję się źle z tym, że nie wzięłam odpowiedzialności, którą przyjęłam wraz z funkcją asystentki (...) Ostatecznie, wycofałam się z tego toksycznego układu, skupiłam się na pracy i bez słowa wyjaśnienia i pożegnania, porzuciłam asystenturę (…) Wierzę też, że nasz zbiorowy głos nie tylko nas wzmocni, ale przestraszy tych, którzy uciekają się do przemocy" - napisała.
Na wpis Wiktorii Wolańskiej zareagowała sama Beata Fudalej. Oskarżana o niestosowne zachowanie wobec studentów wpis swojej byłej asystentki uważa za "podłość".
"Wiktorio, chciałam Ci tylko napisać, że to podłość! Zostałaś wyrzucona po roku, bo kłamałaś i kombinowałaś. Żałuję, że wpuściłam Cię do mojego domu. To jedyny wpis, jaki robię na ten temat. Reszta jest tak podła, że nie ma do tego linków" - stwierdziła.
Wiktoria Wolańska nie jest pierwszą osobą, która zarzuciła Beacie Fudalej złe traktowanie studentów. Wcześniej Dawid Ogrodnik opublikował na Instagramie wpis, w którym opisał własne doświadczenia i wymienił z nazwiska osobę, która "tak traktowała jego i jego kolegów". Oskarżenia Ogrodnika dotyczą czasu, kiedy Fudalej wykładała w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
"Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu! Mnie i moich kolegów tak traktowała pani Beata Fudalej! Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli, byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaję ten wstyd i ten strach swoim oprawcom! Wstydźcie się i bójcie!" - napisał Ogrodnik.
W Gazeta.pl angażujemy się w sprawy społeczne - dlatego teraz piszemy o problemie przemocy w szkołach aktorskich. Strajkowaliśmy razem z polskimi kobietami po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Edukujemy w sprawach społeczności LGBT+ i dbamy o nasz język. Gazeta.pl staje i będzie stawać w obronie mniejszości i tych, którzy nie mogą bronić się sami (więcej w naszej deklaracji).