Aktor teatralny i telewizyjny (znają go m.in. widzowie "M jak Miłość") jest cytowany na Facebooku przez Krystynę Jandę.
ie pozwoliłbym sobie na takie traktowanie
Na początku Chudecki zauważa, że sam nigdy nie spotkał się z przemocowymi zachowaniami wykładowców podczas studiów (w 1981 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie), krytykuje także sposób, w jaki niektóre media piszą o sprawie. Następnie Chudecki pisze:
... już w pracy zawodowej zdarzały się przypadki bardzo miłej czy mniej miłej współpracy z reżyserami, ale nigdy nie przekraczały one dozwolonych norm. Gdyby tak się stało, nie pozwoliłbym sobie na takie traktowanie i zapewne zrezygnował z pracy. Trzeba jednak pamiętać, że w naszym fachu pracujemy na emocjach, szukamy środków wyrazu czasami bardzo ostrych czy wręcz ekstremalnych. To ryzyko tej pracy, a często wysoka cena, która trzeba zapłacić za uprawianie tego zawodu. Wiadomo też, ze nie każdy artysta działa na tych samych falach co jego kolega czy reżyser - tak samo jak i w życiu małżeńskim ludzie mogą się pięknie kochać pomimo tego, że różnią ich temperamenty i czasami dochodzi nawet do burzliwych starć. Zdarza się, że czasami wzmacniają one związek, choć wymęcza człowieka jak antybiotyk czy zadana rana.
Przypomnijmy, że Anna Paliga, która w zeszłym tygodniu wystąpiła przed Małą Radą Programową Łódzkiej Szkoły Filmowej i także w mediach społecznościowych podawała przykłady zachowań wykładowców wobec studentów, pisała m.in.:
Paliga nie mówiła o Fudalej, ale jej nazwisko padło już kilkukrotnie w kontekście niewłaściwego odnoszenia się wykładowców do studentów. Pierwszy wymienił je Dawid Ogrodnik, pisząc m.in.:
Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli, byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaje ten wstyd i ten strach swoim oprawcom! Wstydźcie się i bójcie!
Potem o współpracy z reżyserką wypowiadały się aktorka Katarzyna Russ i była asystentka Fudalej - Wiktoria Wolańska. Tej ostatniej była wykładowczyni odpisała m.in., zaprzeczając oskarżeniom: "Żałuję, że wpuściłam Cię do mojego domu. To jedyny wpis, jaki robię na ten temat. Reszta jest tak podła, że nie ma do tego linków".
Chudecki przyznał, że Fudalej zna od dawna (są rówieśnikami) i stanął w jej obronie:
Nigdy mnie nie uczyła, ale wierzę, że jest wspaniałym pedagogiem.
"Widziałem jak pracuje, jak prowadzi warsztaty i przede wszystkim jaką sama jest Artystką (pisownia słowa wielką literą oryginalna - red.). Ktoś, kto wymaga, czasami musi być surowy i robić wrażenie okrutnego. Ważne, żeby praca twórcza i sposób jej wykonywania odnosiła się do sprawy a nie do człowieka" - napisał. Dalej odnosi się do wpisów osób, które zarzucają reżyserce nieodpowiednie zachowanie, przywołując m.in. sytuację wspólnych prób z jedną z nich, by podkreślić później, że Fudalej jest człowiekiem "życzliwym, pełnym empatii". Dodaje:
To wrażliwa i ambitna osoba o wielkim temperamencie, która angażuje się całkowicie w to co robi. Może dlatego przez niektórych może być posądzana o to, że 'zadaje gwałt'. Ale Beata to prawy i porządny człowiek. Napisałem cały ten wywód dlatego, że mam poczucie, że takie 'sądy kapturowe' mogą zabić niejednego człowieka i trzeba być bardzo ostrożnym w ich wydawaniu.
Próbujemy uzyskać komentarz Beaty Fudalej.
Po słowach Dawida Ogrodnika rektorka AST (byłej PWST) Dorota Segda wydała oświadczenie, w którym potępiła wszelkie przejawy przemocy, zachęciła do ich zgłaszania i poprosiła o zaufanie.
"Ponieważ w doniesieniach medialnych i w wypowiedziach absolwentów AST (dawniej PWST) pojawiają się nazwiska byłych pedagogów naszej Uczelni, którzy dopuszczali się wobec studentów wstrętnych aktów przemocy, oświadczam, że wszyscy ci pedagodzy musieli już jakiś czas temu odejść z Akademii. Żadna z osób wymienianych z nazwiska w ostatnich dniach w kontekście aktów przemocy nie pracuje już w naszej Uczelni" - napisała.