"Śmierć na Nilu" znalazła się wśród niemałej grupy produkcji Disneya, których kinowy debiut znowu opóźniono. Kontynuacja "Morderstwa w Orient Expressie" i jedna z sierot po przejęciu wytwórni 20th Century Fox przez Disneya, ma się ukazać w Walentynki 2022 roku. Choć to przesunięcie bez wątpienia wiąże się z pandemią koronawirusa i sytuacją w biznesie filmowym, Matt Donnelly i Elizabeth Wagmeister z Variety piszą, że dla Disneya oznacza to też dodatkowy czas na rozważenie, co zrobić z Armiem Hammerem, którego sprawą zajmuje się w tej chwili Los Angeles Police Department.
Kilka tygodni temu w mediach społecznościowych Hammerowi zarzucono kanibalizm, zaś policja bada oskarżenia o brutalny gwałt i pobicie z 2017 roku; aktor jest też w trakcie publicznej batalii sądowej z Elizabeth Chambers, która ubiegłego lata wniosła pozew o rozwód. Choć prawnik aktora systematycznie zaprzecza kontrowersyjnym doniesieniom na temat Hammera, ten opuścił pokład komedii "Shotgun Wedding" z Jennifer Lopez i stracił rolę w dramacie "The Billion Dollar Spy".
Dziennikarze Variety w tej sytuacji wieszczą Disneyowi "PR-owy koszmar". W "Śmierci na Nilu" Armie Hammer wciela się w Simona Doyle'a, świeżo upieczonego męża Linnet Ridgeway-Doyle (Gal Gadot), który stoi za krwawymi wydarzeniami na ekskluzywnym statku wycieczkowym. Jego rola na jest tyle duża i znacząca, że ewentualne drogie "dokrętki" z innym aktorem - takie jak np. w przypadku filmu "Wszystkie pieniądze świata", gdzie Kevin Spacery został zastąpiony przez Christophera Plummera - nie wchodzą w grę.
"Po szóstej zmianie daty premiery mediowy gigant ma jeszcze kilka miesięcy na obserwację, jak rozwinie się skandal z Hammerem i na sformułowanie planu działania. Ponieważ firma ta, kojarzona przecież z rodzinną rozrywką, musi to zrobić należycie - z szacunkiem dla osób, które wystąpiły z zarzutami wobec aktora; mając na uwadze dobro ekranowych partnerek Hammera i unikając brnięcia w mocno nieciekawą treść oskarżeń - stoi przed nią oszałamiający wachlarz wyzwań" - twierdzą Donnelly i Wagmeister.
Autorzy tekstu dla Variety zauważają, że chociaż Hammer może być zobowiązany umową do promowania filmu, w obecnej sytuacji trudno się spodziewać, że spece od marketingu w Disneyu rzeczywiście zaangażują go do kampanii. "Medialne działania związane z filmem mogłyby zostać przyćmione przez domniemane przestępstwa aktora, zaś jego współpracownicy i twórcy byliby w trudnej sytuacji, gdyby musieli odpowiadać na pytania dotyczące tych kontrowersji, zamiast skupiać się na swojej pracy" - piszą dziennikarze.
Odpowiadając na zarzuty gwałtu i pobicia wysunięte wobec Hammera, jego prawnik Andrew Brettler zapewnił, że oskarżająca aktora kobieta sama wysyłała do niego SMS-y, które "obalają jej skandaliczne dywagacje". "Pan Hammer nigdy nie miał zamiaru ośmieszać ani ujawniać fetyszy lub perwersyjnych pragnień seksualnych [Effie - imię kobiety oskarżającej Hammera, przyp. red.], ale teraz przeniosła tę sprawę na inny poziom, zatrudniając prawniczkę, która poprowadziła publiczną konferencję prasową. Mając prawdę po swojej stronie, pan Hammer z zadowoleniem przyjmuje możliwość wyjaśnienia sprawy" - ogłosił Brettler.