Duńczyk Thomas Vinterberg odebrał nagrodę w kategorii najlepszy film międzynarodowy podczas 93. gali rozdania Oscarów. Podczas przemówienia reżyser wspomniał o tragicznej śmierci swojej córki, która miała zagrać w jedną z ról w filmie na "Na rauszu".
"Na rauszu" powstał po tragicznych wydarzeniach w życiu reżysera. W czasie kręcenia filmu w wypadku samochodowym na autostradzie zginęła 19-letnia córka reżysera.
- Chcieliśmy nakręcić film, który celebruje życie. Po czterech dniach stała się rzecz niemożliwa. Wypadek na autostradzie zabrał moją córkę. Ktoś zagląda do telefonu komórkowego. Tęsknimy za nią i kocham ją. I ... przepraszam. Dwa miesiące przed nakręceniem tego filmu, dwa miesiące przed jej śmiercią, była w Afryce. Wysłała mi list, właśnie przeczytała scenariusz i bardzo jej się spodobał. - powiedział Vinterburg.
- Skończyło się na tym, że zrobiliśmy dla niej ten film - jako jej pomnik. Ida, to jest cud, który właśnie się wydarzył, a ty jesteś częścią tego cudu - może nawet gdzieś pociągasz za sznurki. Ale ten jest dla ty - dodał
- To przekracza wszystko, co kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić - podsumował Thomas Vinterberg.
W rozmowie z latimes.com reżyser powiedział, że "jeśli kiedykolwiek będziesz się śmiać z tego filmu. To dlatego, że jest czterech aktorów i moich bliskich przyjaciół, którzy desperacko starają się rozśmieszyć reżysera w czasie, gdy nie było to możliwe".
Film "Na rauszu" to historia czterech przyjaciół - nauczycielami, którzy próbują sprawdzić, czy ich życie będzie lepsze, gdy będą utrzymywać stały poziom alkoholu we krwi.