- Dzień dobry, jestem w mojej ojczyźnie, w Walii i mając 83 lata nie spodziewałem się tej nagrody. Naprawdę - zaczął krótkie podziękowania Anthony Hopkins. Później dodał:
Jestem wdzięczny Akademii, dziękuję. Chciałbym oddać hołd Chadwickowi Bosemanowi, który odszedł zbyt wcześnie, i jeszcze raz bardzo wam wszystkim dziękuję. Naprawdę się tego nie spodziewałem, więc czuję się zaszczycony. Dziękuję.
W opisie filmu aktor podziękował także swoim współpracownikom, żonie oraz rodzinie. Hopkins był jedynym zwycięzcą, który nie odebrał statuetki w trakcie gali - organizatorzy uznali, że impreza odbędzie się równolegle w Los Angeles, Londynie i Sydney, ale wszyscy muszą stawić się osobiście
Hopkins w przemowie wspomniał Chadwicka Bosemana, który także otrzymał nominację - pośmiertnie, za kreację trębacza Levee, którą stworzył w obrazie "Ma Rainey: Matka bluesa" George'a C. Wolfe'a. Boseman zmarł z powodu nowotworu w 2020 roku.
Pozostałymi aktorami nominowanymi za pierwszoplanowe role w tym roku byli: Riz Ahmed za rolę perkusisty, który zaczyna tracić słuch w filmie "Sound of Metal" Dariusa Mardera, Steven Yeun za rolę w "Minari" (reż. Lee Isaac Chung) oraz Gary Oldman, który wcielił się w rolę Hermana J. Mankiewicza, scenarzysty "Obywatela Kane’a" w filmie "Mank" wyreżyserowanym przez Davida Finchera.
Dzięki wygranej 83-letni Anthony Hopkins został najstarszym laureatem Oscara w historii. Wcześniej był nim Christopher Plummer, który odebrał statuetkę w wieku 82 lat. Hopkins został doceniony za tytułową rolę w filmie Floriana Zellera "Ojciec". Hopkins zagrał 80-letniego mężczyznę, który zaczyna wykazywać oznaki demencji. To drugi Oscar w karierze Hopkinsa. Pierwszą otrzymał w 1992 roku za rolę dr. Hannibala Lectera w filmie "Milczenie Owiec".