Kiedy ostatnio Travolta i Willis grali razem w filmie, ich spotkanie było fatalne w skutkach dla jednego z nich. Choć to grany przez Johna Travoltę Vincent Vega miał "sprzątnąć" bohatera Bruce'a Willisa, to przez przypadek sam ginie z jego ręki. I to zaraz po tym, jak wychodzi z łazienki po skorzystaniu z toalety. Co ciekawe, najnowszym filmie Chucka Russella te role się odwrócą i to Bruce Willis będzie tropił Johna Travoltę.
W "Paradise City" poznamy historię Ryana Swana - zbuntowanego łowcy nagród, który sam jeden stoczy walkę z przedstawicielami hawajskiej mafii, by dorwać lokalnego bossa odpowiedzialnego za śmierć jego ojca. W szukającego zemsty twardziela wcieli się Willis, zaś w roli bezwzględnego mafioza zobaczymy Travoltę. Poza nimi w obsadzie znalazła się modelka i aktorka Praya Lundberg. Jak donosi portal Deadline, scenariusz ma przypominać "Miami Vice", z tą różnicą, że zamiast policjantów zobaczymy zawodowych łowców nagród.
Do tej pory wszystkie produkcje, w które Travolta i Willis byli zamieszani, okazywały się przebojami. "Pulp Fiction" to faktycznie jedyny film, w którym obydwaj grali wspólnie na planie - poza sceną zabójstwa razem nagrali sekwencję w barze, kiedy bohater Willisa wchodzi kupić sobie papierosy. Film, jak pamiętamy, dostał Oscara i zarobił 214 milionów dolarów. Nim jednak Tarantino obsadził ich u siebie, panowie wzięli wspólnie udział w dwóch częściach komedii z serii "I kto to mówi", które opowiadają historię z perspektywy nowo narodzonego chłopca. Willis użyczył głosu maluchowi i jest głównym narratorem opowieści, co nadaje całości ciekawego sznytu, zaś Travolta gra tam sympatycznego taksówkarza, który nawiązuje romans z mamą Mikeya. Filmy odniosły komercyjny sukces w latach 1989 i 1990.