W roku 1979 na ekrany trafiła druga odsłona opowieści o legendarnym bokserze-amatorze, a Sylvester Stallone już snuł odważne plany na kolejne. Zdradził je w wywiadzie z Rogerem Ebertem, który przeprowadzono na światowej premierze "Rocky'ego II".
Sylvester Stallone w świadomości większości widzów funkcjonuje głównie jako gwiazda kina akcji. A warto przypomnieć, że kiedy pierwszy "Rocky" trafił do kin w 1976 roku, aktor za swoją rolę oraz scenariusz dostał nominacje do Oscara oraz Złotych Globów. Wtedy swój naturalistyczny i bardzo ekspresyjny sposób kreowania postaci porównywał do warsztatu aktorskiego Marlona Brando, ale na rozdaniu nagród musiał zadowolić się tym, że "Rocky" dostał Oscara dla najlepszego filmu, za reżyserię i montaż. Przez kilka następnych lat próbował przekonać publiczność, że jest aktorem wszechstronnym, ale w pewnym momencie podjął decyzję o tym, że stworzy kolejny film o bokserze, który dał mu sławę.
Stallone nie tylko ponownie zagrał główną rolę w sequelu. Przy realizacji drugiej części opowieści o Rockym był odpowiedzialny także za scenariusz i reżyserię - między innymi dlatego, że nagrodzony Oscarem John G. Avildsen odmówił pracy przy tym projekcie - był wtedy już zajęty pracami nad "Gorączką sobotniej nocy". Tymczasem "Rocky II" odniósł niezaprzeczalny sukces komercyjny, bo w sumie przy budżecie wynoszącym siedem milionów dolarów, zarobił w kinach ponad 200 mln dolarów na całym świecie.
Stallone na tym etapie miał pomysły na kolejny scenariusz, o czym opowiadał już na premierze Rogerowi Ebertowi. Rozmowę, w której aktor i scenarzysta dzieli się swoimi koncepcjami, można przeczytać na stronie z archiwum dziennikarza. Stallone snuł naprawdę odważne plany w stosunku do Balboy:
Jego ostatni pojedynek odbędzie się w rzymskim Koloseum z transmisją na cały świat. Możesz to sobie wyobrazić? Rocky w Koloseum? Ostatni gladiator? W ramach treningu biegałby po Schodach Hiszpańskich. A ponieważ jest bardzo religijny, poszedłby też do Bazyliki Świętego Piotra. Naprawdę będę się starał umieścić audiencję u papieża w filmie. Nie wiem. Może Jan Paweł II się zgodzi. A jeśli nie, zmienimy papieża.
Jak wiemy, tego widzowie w trzeciej części nie zobaczyli. Stallone ponownie spotkał się z Ebertem jeszcze raz w roku 1980. Wtedy już scenariusz nie zakładał roli aktorskiej Jana Pawła II ani walki w Koloseum. Zamiast tego Sylvester Stallone rozmyślał nad tym, że powinien uśmiercić głównego bohatera:
Gdybym naprawdę miał odwagę, Rocky powinien umrzeć na końcu trzeciego filmu. Początkowo naprawdę myślałem o tym, żeby doszło do tego na ringu w Koloseum, ale on powinien stoczyć więcej niż jedną walkę w filmie. Życie Rocky'ego powinno zatoczyć pełen krąg. Wyobrażam sobie to tak, że jedzie po walce do domu taksówką i ciągle słyszy w głowie, jak ludzie skandują jego imię. A on po prostu osuwa się martwy. Inaczej mówiąc: osiąga w życiu wszystko, co możliwe i umiera, kiedy jest na szczycie. Nie wydaje mi się, żeby ludzie chcieli oglądać Rocky'ego w wieku 80 lat.
Historia potoczyła się inaczej, film zakończono jednak tradycyjnym zwycięstwem na ringu, a do tego dorzucono kilka scen sparringu, które zapowiadają część czwartą. Tam grany przez Dolpha Lundgrena Rosjanin zabija Apollo Creeda. Tymczasem widzowie doczekali się ostatecznie sześciu filmów o Rockym i kolejnych dwóch o Adonisie Creedzie, synu Apolla, którego trenerem jest oczywiście Rocky Balboa. Co więcej, za rolę drugoplanową w pierwszej części z tej serii Sylvester Stallone dostał Złote Globy. Póki co możemy się spodziewać także części trzeciej, której premiera jest planowana na rok 2022.