25 czerwca w polskich kinach pojawiła się kolejna, dziewiąta już część "Szybkich i wściekłych". Film zanotował bardzo dobry wynik otwarcia.
Podczas rozmowy w The Kelly Clarkson Show promującym najnowszą część "Szybkich i wściekłych", Vin Diesel podzielił się swoją miłością do musicali. Wskazał, że nie widzi żadnych przeszkód, by kolejna część serii przyjęła właśnie taką formę.
- Cóż, umieram z chęci zrobienia musicalu. Tak, zrobiłbym to. Byłem tak blisko musicalu "Guys and Dolls" ze Stevenem Spielbergiem, ale skończyło się na tym, że tego nie zrobiliśmy, a ja wciąż nie mogę się doczekać, by zagrać w tym gatunku - powiedział Diesel, cytowany przez Collider.
"Szybcy i wściekli" w formie musicalu to jedynie efekt wyobraźni Vina Diesela. Jednak kto wie, na co zdecydują się producenci? Do zakończenia serii zostało jeszcze najprawdopodobniej dwa lub trzy filmy. Niewykluczone zatem, że spektakularne pożegnanie z miłośnikami tej serii, może przybrać formę musicalu.
Dziewiąty z serii "Szybcy i wściekli" film akcji z Vinem Dieselem zarobił w ten weekend w Ameryce około 70 milionów dolarów. Z kolei na całym świecie zarobił 409 milionów. Ta liczba nie tylko przekroczyła oczekiwania, ale jest to największy debiut kasowy od czasu "Gwiezdnych wojen: Skywalker. Odrodzenie" z 2019 roku - informuje CNN.
Niewykluczone, że do końca tygodnia produkcja z łatwością przekroczy sumę 443 milionów dolarów, które osiągnął film "Godzilla vs. Kong" i stanie się najlepiej zarabiającym hollywoodzkim filmem od początku zeszłego roku.