Kiedy Hugh Grant przeżywał niemal kulminacyjny punkt swojej sławy przy okazji premiery "Notting Hill", a komedie romantyczne były najlepszym brytyjskim towarem eksportowym, w Polsce swoje panowanie twardo trzymały komedie sensacyjne i gangsterskie. "Fuks" to ciekawy przypadek z tego nurtu. Do kin trafił w 1999 roku, a to był w historii naszej kinematografii szczególny moment.
W 1999 roku Polacy z jednej strony gromadnie oglądali takie rodzime superprodukcje jak "Ogniem i mieczem" (do dziś film ten pozostaje obrazem z największą widownią po roku 1989), "Pan Tadeusz" czy "Kiler-ów 2-dwóch". Z drugiej strony w tym samym roku można było zobaczyć również głośny "Dług" Krzysztofa Krauzego czy sensacyjną "Operację Samum" Władysława Pasikowskiego. Mimo takiego pola do rywalizacji "Fuksowi" Dutkiewicza udało się obronić piątą pozycję na liście najchętniej oglądanych polskich filmów.
Dodajmy, że w tym czasie także zagraniczna konkurencja była poważna — na naszych ekranach przewijały się takie pozycje jak "Gwiezdne Wojny: Mroczne Widmo", "Matrix" czy "Mumia" z Rachel Weisz. A "Fuksa" w Polsce obejrzało więcej ludzi niż "Życie jest piękne" Roberta Benigniego — ten film miał siedem nominacji do Oscara, z czego wygrał aż w trzech kategoriach (za najlepszą pierwszoplanową rolę męską Roberto Benigniego, za najlepszą muzykę autorstwa Nicola Piovaniego i dla najlepszego film nieanglojęzycznego).
Po pierwsze - fabuła była dobra, dialogi siarczyste i dźwięczne, a obsada naprawdę zacna. Poza młodziakiem Maciejem Stuhrem w roli głównej i partnerującą mu Agnieszką Krukówną widzowie na ekranie mogli obserwować, jak wspaniale rolą oficera Mazura (nieco zmęczonego, acz inteligentnego i dowcipnego policjanta, który zamiast ślepo kierować się przepisami, woli po ludzku załatwić sprawy) bawił się Janusz Gajos - aktor dostał za to nawet nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni Orła za najlepszą rolę drugoplanową. Poza tym Adam Ferency w roli Tadeusza Bagińskiego - najbardziej niebezpiecznego gangstera w mieście - był ujmująco odstręczający, a grający jego ochroniarza, Tomasz Dedek w niczym mu nie ustępował.
Kadr z filmu 'Fuks', reż. M.Dutkiewicz, (1999)
Nie zapominajmy też, że smaczne momenty na ekranie miała Stanisława Celińska — jej pani Poznańska jarała blanty namiętnie i do tego błyszczała takimi stwierdzeniami jak: "Taki prezydent Clinton na przykład, jakby nie palił, to by go nie wybrali". Z kolei Ewa Sałacka, okrzyknięta jedną z największych seksbomb PRL-u, z wdziękiem i dystansem grała kapitalistyczną sekretarkę "pana prezesa". Przy tym wszystkim, w przeciwieństwie do śliskiego Bagińskiego, niezwykłym dobrem i poczuciem humoru błyszczała niezrównana Gabriela Kownacka, która grała matkę Aleksa, głównego bohatera. Wręczając synowi paczkę prezerwatyw, potrafiła powiedzieć: "Kupiłam ci nową talię do tego twojego brydża. Graj tymi kartami, co?" czy rzucić do niego: "Nie napinaj się tak, bo przepukliny dostaniesz" po nakryciu go na powrocie do domu nad ranem. Między nimi padają też tak urocze kwestie jak "Porządna matka nie wraca do domu bez ostrzeżenia. Ja mogę od tego dostać nerwicy".
A dlaczego fabuła i dialogi były takie dobre? Otóż Maciej Dutkiewicz, który wcześniej widzom dał się poznać "Nocnym graffiti", połączył po raz kolejny raz siły z nieodżałowanym Robertem Brutterem, który polskich widzów urzekł później serialem "Ranczo". Panowie zresztą wspólnie napisali też scenariusz do "Operacji Samum", która przecież do kin trafiła mniej więcej w tym samym czasie, co "Fuks".
Oczywiście ich wysiłki spaliłby na panewce, gdyby odtwórca głównej roli nie ujmował tak zarówno niewinnym wyglądem, jak i ciętym poczuciem humoru. Przypomnijmy, że film zaczyna się od tego, że bohater grany przez Macieja Stuhra w dniu swoich osiemnastych urodzin odpala ładunek wybuchowy własnej roboty, kradnie luksusowy samochód Bagińskiego, doprowadza do kolizji radiowozów, a do tego bierze na przejażdżkę atrakcyjną Sonię (Agnieszka Krukówna), którą już od dłuższego czasu obserwuje z dachu naprzeciwko jej mieszkania.
Kadr z filmu 'Fuks', reż. M.Dutkiewicz (1999)
Aleks nie tylko pała do Sonii uczuciem - tak się składa, że jest ona także sekretarką Bagińskiego, na którym Aleks chce się zemścić za krzywdy wyrządzone jego matce przed laty. Przekonuje Sonię, żeby pomogła mu okraść szefa z grubej gotówki, a do tego nawiązuje skuteczną współpracę z oficerem Mazurem, który bacznie obserwuje jego poczynania i sam ma chrapkę, żeby zgarnąć Bagińskiego. Oficjalnie to szanowany biznesmen, ale wszyscy wiedzą, że prowadzi nieczyste interesy.
W "Fuksie" dziś ujmujące jest także to, że z perspektywy minionych lat film doskonale pokazuje klimat epoki, w której powstał. Aleks jeździ połatanym maluchem z blachami z co najmniej dwóch innych samochodów. Z mamą mieszkają w starym "inteligenckim" mieszkaniu w kamienicy. Z drugiej strony prezes Bagiński jeździ wypasionym srebrnym audi, ma nowoczesny biurowiec w Warszawie i luksusową willę z basenem pod miastem, a tam wiszą np. złote żyrandole. Sonia z kolei ma niewielkie, acz nowocześnie i bardzo "ikeowo" urządzone mieszkanie, do tego jeździ cinquecento w kolorze seledynowym w metalicu - jako pracownica korporacji jest tu przedstawicielką klasy średniej.
Kadr z filmu 'Fuks', reż. M.Dutkiewicz (1999)
Po drodze widzimy nieco obskurnie kafelkowaną salę szpitalną czy tradycyjnie zapuszczony komisariat. Szczególnie egzotycznie wyglądają dziś też białe budki z wietnamskim jedzeniem obok straganów z warzywami na placu Konstytucji, które zniknęły stamtąd w okolicach 2000 r. Bohaterowie filmu krążą tam zresztą częściej pomiędzy arkadami — wtedy też mimochodem w oczy rzuca się np. duże logo Phillipsa nad sklepem z elektroniką. To właśnie na ekranach wystawowych telewizorów Sonia ogląda film, który ją wzrusza i sprawia, że postanawia jednak wybaczyć Aleksowi jego przewiny.
Kadr z filmu 'Fuks', reż. M.Dutkiewicz (1999)
Widzowie doskonale pamiętają, że "Fuks" to także zabawny mariaż polskiej kinematografii z lokowaniem produktów. Kiedy Aleks pije piwo, widać nazwę konkretnej marki, a razem z Mazurem zajadają się frytkami i burgerami z McDonald’s w ogródku restauracji. Jeśli z kolei gdzieś leżą papierosy, to są to oczywiście słynne czerwone "malborasy". W łazience Sonii leży pasta do zębów Aquafresh, a przy wieszaku z ubraniami leży papierowa torba ze sklepu Diesel.
Kadr z filmu 'Fuks', reż. M.Dutkiewicz (1999)
Takich kwiatków było więcej, dlatego też dzisiaj na Filmwebie możemy czytać choćby takie polemiki: "'Fuks' to takie zachłystywanie się zachodem i próba zrobienia czegoś 'na ich modłę'" kontra - "Tia, bohater jeżdżący maluchem, pościgi z polonezami, koreańscy biznesmeni, elektroniczne eldorado na Wolumenie, magnetofony Unitra, McDonalds, który istniał już 7 lat i nie był żadną nowością, a także szemrani biznesmeni z tępymi gorylami i sprzedajni politycy. No totalny 'zachód'. Pewnie będziecie strasznie zszokowani, ale to była rzeczywistość tamtych lat". Faktem jest, że dziś "Fuks" jest ruchomym obrazkiem z czasów, kiedy ludzie zmęczeni długoletnią siermięgą komuny ciągle byli głodni zachodnich "luksusów".
Dużo czasu od premiery "Fuksa" minęło, nie powinno nas więc dziwić, że ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić kontynuację przebojowej komedii. Zarys intrygi pozostaje podobny: głównym bohaterem będzie obrotny chłopak — Maciek, syn Aleksa. Tutaj szansę będzie miał się popisać Maciej Musiał. Jego filmowy bohater jest po tatusiu bystry i obrotny, ale samochód i pieniądze ciągle musi pożyczać od Aleksa. Scenarzyści postanowili pokazać, że niedaleko pada jabłko od jabłoni — i tak też chłopak poznaje na pewnej randce dwie "nieprzewidywalne kobiety". W efekcie spotkania wikła się w intrygę, która może przynieść mu duże pieniądze i uczucie dziewczyny, która naprawdę go urzekła. Brzmi znajomo?
'Fuks 2', reż. M.Dutkiewicz fot. Mikołaj Tym/ Materiały prasowe Polsat
Na planie drugiej części "Fuksa" pojawi się oczywiście Maciej Stuhr, a także Janusz Gajos. Do nich i Macieja Musiała dołączyli: Paulina Gałązka, Katarzyna Sawczuk, Sonia Bohosiewicz i Cezary Pazura. Za kamerą ponownie stanął Maciej Dutkiewicz, a film produkuje House Media Company do spółki z Polsatem. Premiera przewidywana jest na 2022 rok — wtedy zobaczymy, czy reżyserowi znowu udało się uchwycić "ducha czasów".