Kanadyjski serial animowany stworzony przez Keitha Chapmana dla stacji Nickelodeon zadebiutował w 2013 roku (w USA w sierpniu, w Polsce w listopadzie). Ja byłam wtedy niczego nieświadomą mamą kilkumiesięcznego dziecka - kilka lat później doskonale wiedziałam już, kim jest 10-letni Ryder i jego pieski.
Odpowiedzialny, ale trochę niepewny siebie owczarek Chase, który występuje w uniformie policyjnym; fajtłapowaty, ale uroczy dalmatyńczyk Marshall (strażak); pozytywnie nastawiony do zadań łakomczuszek — buldog Rubble, który jeździ koparką; kundelek Rocky propagujący recykling (jego hasło to "nie wyrzucaj, wykorzystaj!"); labradorka (w angielskiej wersji labrador) Zuma doskonale czująca się w wodzie i suczka cockapoo Skye, która dzięki sprzętowi potrafi latać. Ta ekipa w każdym odcinku odpowiada na zawołanie Rydera:
Zbiórka w bazie!
i biegnie, by pomóc komuś w kłopocie lub poradzić sobie z zagrożeniami, przed którymi staje Miasto Przygód.
W filmie "Psi Patrol Film", wyreżyserowanym przez Cala Brunkera, nie jest inaczej. Bohaterskie psiaki i ich przyjaciel muszą stawić czoła nowym wyzwaniom. Niedawno wybrany burmistrz, Humdinger (czarny charakter, doskonale znany wielbicielom serialu) wprowadza kompletny chaos do Miasta Przygód, zatem Ryder i szczenięta muszą uratować miasto. Humdinger jest zapatrzony w siebie, kocha tylko koty. Urzędnik wprowadza surowy zakaz wyprowadzania psów. Nie wie jednak, że najlepszy na świecie zespół ratowników ma plan, aby powstrzymać jego pomysły. Brzmi trochę... banalnie? I takie ma być.
"Psi Patrol" operuje prostymi schematami, odrobinę stereotypami (dzielne i dobre pieski, złośliwe koty), ale dzieciaki to uwielbiają. To bajka bez przemocy, która w każdym odcinku ma podobny układ scenariusza. Jaki jest sekret sukcesu "Psiego Patrolu"? Jako mama ośmiolatka (który już niekoniecznie chce się przyznawać do tej bajki, ale za każdym razem przysiada się do młodszego brata, gdy ten ogląda przygody Rydera i spółki), a także zapatrzonego z uwielbieniem w ekran prawie czterolatka, nie śmiałabym samodzielnie wyciągać kategorycznych wniosków. Coś w tym musi być, bo widzę, że miłość do innych animacji przychodzi i odchodzi, a Chase i reszta psiaków nadal trwają na posterunku. I zawsze witają dzieciaki (i resztę domowników) piosenką, której potem trudno się pozbyć z głowy:
Postanowiłam poszperać i dowiedzieć się, skąd taka obsesja dzieciaków na punkcie "Psiego Patrolu". W mediach wypowiadał się na ten temat m.in. dr Tovah Klein z Barnard College Center for Toddler Development. - W "Psim Patrolu" zawsze jest problem do rozwiązania, a małe dzieci uwielbiają "rozkminiać" i pomagać w rozwiązywaniu problemów – tłumaczy i dodaje:
Pomaganie dorosłym i angażowanie się w świat dorosłych jest ekscytujące dla małych dzieci i tak właśnie się tutaj dzieje.
Czyli w przypadku trzylatków (bo podobno statystycznie wtedy zaczyna się fascynacja małych widzów tą produkcją) i trochę starszych dzieci, których mózgi intensywnie się w tym wieku rozwijają, idealnie działa zachęta, która pada w praktycznie każdym odcinku z paszczy Rubble'a:
Nie ma problemu, którego nie rozwiążemy!
Być może większość rodziców, nie tylko dzieci, nie pomyślała nigdy, że tak naprawdę psiaki z bajki to... odzwierciedlenie małych widzów. - Główny bohater jest dzieckiem, ale jest "dużym dzieckiem", a to reprezentuje większy, dorosły świat. Szczeniaki są "światem maluchów" i są odpowiedzialne za rozwiązanie problemu, zwykle dużego. Tu właśnie pojawia się podekscytowanie. Dzieci mogą być małe, ale potrafią robić duże rzeczy, tak jak szczeniaki - wyjaśnia Klein. W oryginalnej wersji językowej pada nawet stwierdzenie jeszcze lepiej obrazujące sytuację niż polskie (swoją drogą dobre) tłumaczenie: "No job is too big, no pup is too small!" ("Żaden problem nie jest za duży, żaden szczeniak nie jest za mały!".
Rodzice z pewnością dostrzegą też wagę argumentu, który przyszedł mi do głowy: "Psi Patrol" to jest bajka, którą da się oglądać. Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Jeśli dziecko - nawet przypadkiem, gdzieś w poczekalni u lekarza czy u koleżanki - pozna i pokocha Misia Uszatka, Świnkę Peppę, Pidżamersów, Oktonautów czy Smerfy, możemy mieć jako rodzice pewność, że będzie oglądało ulubioną bajkę na okrągło. Dosłownie. Może to być nawet jeden odcinek, którego nazwa będzie padała za każdym razem, gdy padnie pytanie: Co chcesz obejrzeć?
A rodzic zazwyczaj ogląda, lub przynajmniej przysłuchuje się i podgląda, razem z przedszkolakiem. I dla dorosłego patrzenie na to samo piąty, czternasty, dwudziesty trzeci raz może być nie do zniesienia, a tymczasem kilkulatki uwielbiają powtarzalność. Dlatego tak duże znaczenie ma to, czy bohaterowie i ich przygody nie są irytujący dla opiekuna.
Według raportu agencji Bloomberg z 2018 r. przychody z serialu wynoszą 1 mld dol. rocznie. Dziś serial "Psi Patrol" można oglądać w 160 krajach, a przemysł zabawkarski czy ubraniowy powiązany z produkcją to biznes wart setki milionów dolarów (precyzyjniej: ok. 300 mln dolarów rocznie). To nie jest nowość, bo przecież znamy inne przypadki, gdy seriale powstawały nawet specjalnie po to, by sprzedawać zabawki (tak było np. w przypadku "He-Mana"), ale nie zawsze gadżety sprzedają się aż tak dobrze. Swoją drogą, ciekawe, czy podobnie byłoby w przypadku utrzymania pierwszego pomysłu na nazwę "Raffi & the Rescue Dogs"?
Tu jednak łatwo dające się lubić psiaki radzą sobie doskonale. A twórcy produkcji i zabawek też nienajgorzej kombinują - w angielskiej wersji, jak wspominałam, jest tylko jedna "dziewczynka" w ekipie zwierzaków, więc niektóre dziewczynki-widzki wolały inne bajki, bo Skye w różowym uniformie im nie wystarczała. Dlatego coraz częściej do oryginalnego składu zaczęła dołączać stylowa suczka husky Everest. Potem zaczęli się pojawiać gościnnie zresztą także chihuahua Tracker, golden retrievery Tuck i Ella oraz berneński pies pasterski Rex. Dzięki temu każde dziecko może mieć własnego ulubieńca.
Twórca serialu Keith Chapman nie jest zresztą "żółtodziobem" ("szczeniakiem"?) w świecie animacji dla dzieci. Scenarzysta i producent wcześniej odniósł sukces z "Bobem Budowniczym". Powstało 18 sezonów tej opowieści! W lutym tego roku zapadła decyzja, że powstanie dziewiąty "Psiego Patrolu" (każdy liczy 26 około dwudziestominutowych odcinków). I dzieciaki nie mają dość. Ja co chwilę widzę, jak produkcja pojawia się w TOP 10 Netfliksa, a rozmawiając ostatnio z osobą pracującą w kinie, dowiedziałam się, że na pokazach przedpremierowych był szał. Patrząc na moje dzieci, zupełnie się nie dziwię. Niestety, UIP od pewnego czasu nie dzieli się swoimi wynikami box office, ale można przypuszczać, że inne premiery mają w tym tygodniu bardzo poważną konkurencję z Zatoki Przygód.