"Rycerze Zodiaku" to popularna w latach 80. manga autorstwa Masamiego Kurumady, na podstawie której powstał także serial anime. Ten emitowany był na całym świecie, także w Polsce — najlepiej znany jest pokoleniu widzów wychowanych w latach 90., którzy mogli oglądać go na antenie takich kanałów jak Polonia 1 czy RTL7.
"Ale, że jakiś tam chłopak z Białegostoku robi film z Nedem Starkiem i Jean Grey? No nie może być!" - napisał na swoim profilu na Facebooku Tomasz Bagiński, informując o oficjalnym starcie swojego najnowszego projektu, w którym udział wezmą hollywoodzkie gwiazdy. Główne role zagrają znany z "Pacific Rim: Uprising" Mackenyu i Madison Iseman. Poza nimi wiodące role dostali: Sean Bean, Famke Janssen (seria "X-men"), Nick Stahl, Diego Tinoco i Mark Dacascos.
W ogólnym zarysie "Rycerze Zodiaku" opowiadają o zakonie wojowników, którzy czerpią moc z poszczególnych konstelacji gwiezdnych, a ich nadrzędnym celem jest ochrona zreinkarnowanej bogini Ateny. Głównym bohaterem nadchodzącego filmu będzie Seiya (Mackenyu) - osierocony chłopak, który mieszka na ulicy. Pewnego dnia dzięki kosmicznej mocy odkrywa swoje powołanie i wyrusza, by zdobyć magiczną zbroję Pegaza. Musi ją zdobyć, by walczyć u boku innych rycerzy z Zakonu w obronie Sienny (Iseman), która dopiero uczy się kontroli nad swoimi boskimi uzdolnieniami. W mentora i założyciela rzeczonego zakonu — Almana Kiddo — wcielać się będzie właśnie Sean Bean.
Co ciekawe, poza pierwszoligową obsadą, do współpracy zaproszono także legendarnego choreografa scen sztuk walki Andy'ego Chenga, którego umiejętności można podziwiać choćby w świętującym obecnie triumfy w kichach filmie Marvela " Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni".
Film w reżyserii nominowanego do Oscara Tomasza Bagińskiego powstaje dzięki współpracy Sony Pictures Worldwide Acquisitions i odpowiedzialnemu za oryginalny serial anime studiu Toei Animation, a zdjęcia mają się zacząć jeszcze w tym roku — donosi "The Hollywood Reporter". Przy projekcie pracować będzie także autor oryginalnej mangi, więc miłośnicy serii mogą być spokojni. Sam Bagiński też podkreśla, że ten projekt jest dla niego bardzo ważny, bo wychował się na anime.