Jak podała francuska telewizja BFMTV, Charlotte Lewis złożyła skargę dotyczącą zniesławienia po tym, jak Roman Polański miał zarzucić jej kłamstwo. Chodzi o słowa, które padły podczas wywiadu w "Paris Match" zatytułowanego "Nie jestem potworem" w grudniu 2019 roku. Dziewięć lat wcześniej, w 2010 roku, Lewis powiedziała publicznie, że reżyser zgwałcił ją w 1983 roku - miała wówczas 16 lat. Polański stwierdził, że w wypowiedziach kobiety jest dużo sprzeczności, ponieważ we wcześniejszych wywiadach mówiła o tym, że praca z reżyserem to jej "absolutne marzenie", że "wszystko zawdzięcza Romanowi Polańskiemu" i opowiadała o "przyjaźni" z nim - podkreśla BFMTV.
Charlotte Lewis twierdzi z kolei, że jej słowa zostały przeinaczone i uważa, że wypowiedź Polańskiego w "Paris Match" to oszczerstwo. Dlatego też postanowiła złożyć zawiadomienie dotyczące zniesławienia. O oskarżeniu reżysera 23 lipca poinformowano go na piśmie. BFMTV nie uzyskała ani komentarza Romańskiego, ani jego prawników w tej sprawie.
Reżyser ma wyrok za uprawianie seksu z 13-latką w 1977 roku. W ramach ugody po odsiedzeniu kilkudziesięciu dni reżyser miał odzyskać wolność, ale pojawiły się informacje, że sędzia chce potraktować go surowiej. Polański wyjechał z USA, został więc wydany za nim amerykański nakaz aresztowania i od tej pory nie może wrócić do Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu nie odebrał osobiście Oscara za "Pianistę".
W ciągu kilkudziesięciu lat pojawiły się pod jego adresem także inne oskarżenia, m.in. Amerykanki, która w 2017 roku powiedziała, że w 1973 roku, gdy miała 16 lat, stała się przedmiotem napaści seksualnej ze strony Romana Polańskiego, a w 2018 roku francuskiej artystki. Valentine Monnier oskarżyła filmowca o gwałt. Polski reżyser miał się go dopuścić w 1975 roku podczas wypadu narciarskiego w Gstaad w Szwajcarii, gdy kobieta miała 18 lat. Polański zaprzecza.