Kiedy w 2018 r. Matteo Salvini objął urząd wicepremiera, od razu zabrał się za propagowanie antyimigranckiej polityki. Szybko wywołał międzynarodowy kryzys, zamykając włoskie porty dla statku "Aquarius", na którego pokładzie była grupa uchodźców.
Wydarzenia, które doprowadziły polityka w stan oskarżenia, miały miejsce zaledwie dwa lata temu. W sierpniu 2019 roku załoga patrolującej Morze Śródziemne jednostki hiszpańskiej organizacji pomocowej Open Arms uratowała 147 migrantów z tonącej łodzi. Kiedy władze Malty odmówiły ich przyjęcia, statek skierował się w stronę włoskiej wyspy Lampedusa. Były minister spraw wewnętrznych Włoch odmówił pomocy i nie pozwalał zejść ludziom z pokładu.
Więcej informacji z kraju i ze świata zobaczysz na stronie głównej Gazeta.pl.
Amerykański aktor Richard Gere w tym czasie spędzał wakacje z rodziną w Toskanii. Kiedy usłyszał o unieruchomionej jednostce, udał się na Sycylię, aby dołączyć do organizacji charytatywnej i pomóc w dostarczaniu żywności ludziom na pokładzie. 72-latek apelował o wsparcie jednostki i migrantów, których uratowała. Po 19 dniach wszystkim pozwolono wysiąść na Lampedusie.
Salviniemu za przetrzymywanie grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności. W odpowiedzi na zarzuty polityk powiedział, że wykonywał jedynie swoją pracę.
W sobotę sąd w Palermo zdecydował, że zeznania w sprawie jako świadek mają złożyć Richard Gere, były premier Giuseppe Conte, obecna szefowa MSW Luciana Lamorgese, szef MSZ Luigi Di Maio oraz ministrowie z byłego rządu Contego.
Jak donosi The Guardian, po wyjściu z sali rozpraw Salvini powiedział dziennikarzom, że "jeśli ktoś chce zobaczyć Richarda Gere'a, niech idzie do kina, a nie do sądu". Dodał również, że poprosi o autograf dla swojej matki.
Proces został odroczony do 17 grudnia.