21 października 2021 roku Alec Baldwin nieumyślnie postrzelił dwie osoby na planie filmu "Rust" z broni, która miała być nienaładowana i bezpieczna. Nikt nie miał świadomości, ze pistolet jest w rzeczywistości naładowany. Podczas prób do sceny rekwizyt wypalił i ranił dwie osoby - pocisk trafił w klatkę piersiową operatorkę Haylnę Hutchins, przeszedł na wylot i ranił reżysera Joela Souzę w ramię. Kobieta zmarła na miejscu. Tydzień wcześniej na tym samym planie doszło dwukrotnie do podobnego wypadku. Ekipa złożyła wtedy zażalenie na warunki bezpieczeństwa na planie, a część pracowników zrezygnowała z pracy przy produkcji.
Reżyser Bandar Albuliwi, podobnie jak tragicznie zmarła Halyna Hutchins, ukończył studia w American Film Institute Conservatory - oboje dobrze się znali. To właśnie on napisał petycję, w której nawołuje do tego, by utworzyć "Prawo Halyny" zakazujące używania prawdziwej broni na planach filmowych.
W apelu dostępnym na stronie Change.org czytamy, że wypadek przerwał piękną karierę: "Jestem zszokowany i sparaliżowany do samego wnętrza wydarzeniami na planie filmu 'Rust' (...) Halyna w 2019 roku została okrzyknięta przez Amerykańskie Stowarzyszenie Operatorów 'wschodzącą gwiazdą' i nareszcie udało jej się przebić w Hollywood po pięciu latach tworzenia niesamowitych materiałów. Nakręciła przed 'Rust' trzy filmy, ale to ten projekt nareszcie doprowadziłby do tego, że znalazłaby się w czołówce najzdolniejszych operatorek, które pracują z największymi talentami".
Reżyser podkreśla:
Tej tragedii można było uniknąć. Musimy się upewnić, że już nigdy więcej nie dojdzie do podobnego wypadku. Takie rzeczy nie mają prawa się dziać w XXI wieku, prawdziwa broń nie jest już potrzebna na planach filmowych. To nie jest początek lat 90., kiedy Brandon Lee zginął w taki sam sposób. Musi dojść do zmiany, zanim stracimy kolejne życia i talenty.
Albuliwi nawołuje, żeby za pomocą tej petycji zmusić Aleka Baldwina, by wykorzystał swoje wpływy w Hollywood i doprowadził do wprowadzenia zakazu używania prawdziwej broni palnej na planach filmowych. Przy okazji dodaje, że to też pora, by porozmawiać o fatalnych warunkach pracy w przemyśle filmowym. Pod apelem podpisało się już ponad 23 tys. osób.
Policja z Santa Fe prowadzi śledztwo w sprawie wypadku na palnie filmu "Rust". Dzień po tragicznych wydarzeniach, w piątek 22 października, opublikowano pierwsze dokumenty z postępowania. W oświadczeniu dla mediów detektyw Joel Cano przekazał m.in., że rewolwer był jednym z trzech, które zostały umieszczone przez zbrojmistrzynię Hannah Gutierrez na wózku przed budynkiem, gdzie kręcono sceny. Z zebranych zeznań wynika, że asystent reżysera Dave Hall wziął broń i zaniósł Baldwinowi, krzycząc "cold gun" ("zimna broń"). Zarówno aktor, jak i Hall nie wiedzieli o tym, że rewolwer w rzeczywistości jest naładowany.
Alec Baldwin współpracuje z organami ścigania, przesłuchano go jeszcze tego samego dnia - na razie nie postawiono mu żadnych zarzutów. Prawnicy zwracają jednak uwagę, że aktor jako producent wykonawczy filmu odpowiada karnie za wydarzenia na planie, musi więc liczyć się z poważnymi konsekwencjami: była prokuratorka stanu New Mexico ocenia, że Baldwin może odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci, za co grozi do 18 miesięcy więzienia.
Baldwin dzień po tragedii opublikował oświadczenie, w którym podkreślał, że doszło do "tragicznego wypadku" i przyznał, że jest w szoku. Dodał też, że zaoferował swoje wsparcie mężowi i synowi zmarłej Halyny Hutchins.