Śmiertelny wypadek z udziałem Baldwina. Asystent, który podał broń, już wcześniej dopuszczał się zaniedbań

W czwartek na planie filmu "Rust" Alec Baldwin przypadkowo postrzelił dwie osoby, zabijając jedną z nich. Broń podał mu asystent reżysera, który miał zapewnić, że broń nie jest naładowana. Jak się okazuje, w przeszłości mężczyzna już niejednokrotnie dopuszczał do niebezpiecznych sytuacji na planie i nie dbał o bezpieczeństwo ekipy.

W czwartek 21 października na planie filmu "Rust" Alec Baldwin przypadkowo postrzelił dwie osoby z broni, która miała być nienaładowana. Podczas prób do sceny rekwizyt wypalił, trafiając w dwie osoby. Pocisk trafił w klatkę piersiową operatorkę Haylnę Hutchins, przeszedł na wylot i ranił reżysera Joela Souzę w ramię. Kobieta zginęła na miejscu. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów w sprawie. Asystent, który był odpowiedzialny za broń, już wcześniej dopuszczał się jednak rażących zaniedbań w pracy. 

Zobacz wideo Polacy kochają paradokumenty. Powinni też pokochać mockumenty - "The Office PL" to mocna jazda

Wypadek z udziałem Baldwina. Dave Halls już wcześniej został zwolniony za incydent z bronią

Policja z Santa Fe, która zajmuje się śledztwem w sprawie czwartkowego wypadku, już w piątek opublikowała pierwsze dokumenty w sprawie. Wynika z nich, że rewolwer był jednym z trzech, które zbrojmistrzyni Hannah Gutierrez umieściła na wózku przed budynkiem, gdzie kręcono sceny. Asystent reżysera Dave Hall wziął broń, a następnie zaniósł ją Baldwinowi, krzycząc "cold gun", co oznacza, że broń nie jest naładowana. Chwilę później doszło do tragedii. Według doniesień Associated Press Halls nie wiedział, że w rzeczywistości broń była jednak naładowana. 

Fox News potwierdza natomiast, że Halls już w 2019 roku został zwolniony za zaniedbania. "Mogę potwierdzić, że Dave Halls został zwolniony z planu "Freedom's Path" po tym, jak jeden z członków ekipy doznał niewielkiego i tymczasowego urazu związanego ze słuchem po nieoczekiwanym wystrzale broni" - poinformował producent filmu w oświadczeniu. 

Więcej na temat sprawy Aleca Baldwina przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Halls "nie dbał o bezpieczne środowisko pracy"

W złym świetle asystenta stawia także Maggie Goll, która pracowała z Hallsem w 2019 roku przy produkcji serialu "Into The Dark". W rozmowie z NBC News kobieta zajmująca się rekwizytami powiedziała, że na początku mężczyzna sprawiał wrażenie miłego, choć nieco ekscentrycznego człowieka, jednak "nie dbał o bezpieczne środowisko pracy". 

Maggie Goll przekazała, że plany zdjęciowe, za które odpowiadał Dave Halls, były zdecydowanie zbyt małe, nie miały wyznaczonych dróg przeciwpożarowych, a wyjścia miały być zablokowane. Unikał też spotkań z ekipą na temat bezpieczeństwa, a kiedy już się odbywały - spieszył się, miał lekceważący ton i ograniczał się do stwierdzeń, że broń wykorzystywana do zdjęć jest "taka sama, jak zwykle". 

Goll wraz z innym członkiem ekipy przywołali też inny przykład rażącego zaniedbania ze strony asystenta reżysera. Mężczyzna miał nalegać na kontynuowanie zdjęć do filmu w czasie burzy, choć oświetlenie stało w błocie, a przewody były wystawione na padający deszcz.

W oświadczeniu Goll wspomniała również o tym, że usłyszała na planie ostrzeżenie dotyczące Hallsa ze względu na jego dziwaczne zachowanie. Miał dotykać kobiety bez pozwolenia, obejmując je np. w talii, co stanowiło dyskomfort dla wielu osób. Kobieta złożyła na niego skargę do producenta Blumhouse Productions oraz Amerykańskiej Gildii Reżyserów Filmowych. Pomimo skarg nie podjęto jednak żadnych działań. 

Więcej o: