Kristen Stewart ma pracę w okolicach kamery we krwi — jej ojciec jest reżyserem, matka scenarzystką, brat oświetleniowcem. Pierwszy filmowy występ aktorka zaliczyła w roku 1999 jako dziewięciolatka — jej matka pracowała przy produkcji Disney Channel "Metamorfoza", dzięki czemu również Kristen spędzała na planie sporo czasu. Po latach wspominała, że udzieliła się jej energia płynąca ze strony aktorów i wtedy poczuła, że sama chciałaby spróbować.
Rok 2002 przyniósł Stewart angaż do filmu "Azyl" Davida Finchera, gdzie wraz z Jodie Foster stworzyła duet matka-córka. - Wszyscy mówią, że dostałam tę rolę, bo jestem podobna do Jodie Foster. Ale moją matkę miała przecież grać Nicole Kidman - wspominała 15-letnia Stewart w rozmowie z Jonem Favreau, który zaprosił ją do ekipy produkcji "Zathura — kosmiczna przygoda" w 2005 roku.
Wczesna młodość Stewart upłynęła głównie na planach filmowych; po siódmej klasie zaczęła się uczyć zdalnie - jak sama podkreślała już po ukończeniu szkoły, to właśnie rozstanie z regularną nauką dało jej najciekawszą perspektywę na życie. - Dla dzieciaka całym światem są przyjaciele, szkoła, nauczyciele, rodzina. Kiedy przestałam chodzić do szkoły, straciłam prawie wszystkich przyjaciół, zostali najbliżsi. (...) Po skończeniu szkoły moi znajomi doświadczą dokładnie tego samego, co ja. Z tą różnicą, że ja przeszłam przez to w siódmej klasie, a nie w dwunastej - mówiła Jonowi Favreau w "Interview Magazine".
Przed 2008 rokiem młodą aktorkę najczęściej można było oglądać w niskobudżetowych produkcjach, które nie spotykały się ze specjalnym uznaniem publiczności — w emploi Stewart zobaczymy m.in. thriller fantasy "Posłańcy", tragikomedię "W świecie kobiet", w której o jej względy zabiegała postać Adriena Brody'ego, czy biograficzny film "Wszystko za życie" w reżyserii Seana Penna. O Stewart cały świat usłyszał w roku 2008, kiedy do kin weszła pierwsza odsłona filmowej sagi "Zmierzch", bazującej na książkach Stephenie Meyer.
Rola Belli Swan, dziewczyny, która zakochuje się w wampirze Edwardzie (Robert Pattinson) i stopniowo wkracza do jego świata, zaszufladkowała Stewart na dłuższy czas. Z aktorką najczęściej kojarzone były przymiotniki: "ponura", "humorzasta", "bez życia", "nieprzyjemna". - Kiedyś byłam tym naprawdę sfrustrowana, bo znalazłam się w centrum tak dużej uwagi, że nagle ludzie brali mnie za sukę. A ja przecież w ogóle nie jestem zbuntowana ani przekorna. Chcę tylko, żeby ludzie mnie lubili - zapewniała Stewart w wywiadzie dla Vanity Fair z 2019 roku, na długo po rozstaniu z postacią Belli.
Pomiędzy "Zmierzchem" i kolejnymi czterema filmami z tej serii, które ukazywały się rok po roku, Stewart od razu postanowiła pracować na to, by Bella się z nią nie zrosła. I tak np. w roku 2010 mogliśmy ją oglądać nie tylko w "Zaćmieniu", ale i w dramacie "Witamy u Rileyów", gdzie wcieliła się w 16-letnią striptizerkę uwikłaną w dziwną relację z rodzicami pewnej zmarłej dziewczyny, a także w filmie biograficznym "The Runaways: Prawdziwa historia". Dakota Fanning zagrała tam wokalistkę Cherie Currie, natomiast Stewart przypadła rola Joan Jett.
Z kolei między pierwszą a drugą częścią "Przed świtem" Kristen Stewart zagrała u Ruperta Sandersa w filmie "Królewna Śnieżka i Łowca". Przygoda ta zakończyła się głośnym skandalem obyczajowym, kiedy wyszło na jaw, że aktorka i reżyser wdali się w romans. On zdradził żonę, ona — swojego ówczesnego partnera, Roberta Pattinsona. Media nie dawały Stewart spokoju przez wiele miesięcy, które ta poświęciła na powrót do mniej mainstreamowych, niezależnych projektów. Została doceniona m.in. za rolę w "Sils Maria" Oliviera Assayasa, którą sama do dziś uważa za jeden ze swoich najlepszych występów. 31-letnia aktorka jest zresztą dość skromna (albo mocno krytyczna wobec własnej pracy) - w niedawnej rozmowie z "Sunday Times" stwierdziła:
Z 45 czy 50 filmów, w których brałam udział, naprawdę dobrych jest może pięć. To takie filmy, przy których mogę powiedzieć: wow, ktoś stworzył tutaj coś pięknego od początku do końca.
"Spencer" nie jest pierwszą biografią, w której Stewart wciela się w główną rolę, ale to na pewno pierwszy tak wymagający występ — przede wszystkim z uwagi na postać, która przypadła aktorce w udziale. Emma Corrin, odtwórczyni postaci księżnej Diany w "The Crown", przekonała się o tym, jak trudno jest zagrać osobę, na której temat określone wyobrażenia mają właściwie wszyscy. Kristen Stewart wyznała BBC, że "przeczytała o [Dianie] wszystko, co wpadło jej w ręce". - Obejrzałam wszystkie wywiady, do których miałam dostęp. Obejrzałam 'The Crown', wszystkie interpretacje. Próbowałam ją wchłonąć na emocjonalnym i każdym innym poziomie, a potem zaufałam procesowi i liczyłam na to, że się pojawi.
Scenariusz do filmu "Spencer" napisał Steven Knight, twórca głośnego serialu "Peaky Blinders". Fabułę osadził w czasie świąt Bożego Narodzenia 1991 roku, które księżna spędziła w Sandringham, w posiadłości rodziny królewskiej. Skumulował całą narrację w trzech świątecznych dniach, zaczynając od pokazania momentu, w którym Diana zrozumiała, że nie jest w stanie uratować małżeństwa z księciem Karolem i musi się z nim rozwieść. Twórcy zaznaczają jednak, że film jest pewną fantazją na temat tego, co mogło się wówczas wydarzyć. Premierowy pokaz na festiwalu filmowym w Wenecji został nagrodzony trzyminutowymi oklaskami, a recenzent "Variety" napisał, że Kristen Stewart nie tyle gra, ile przemienia się w Dianę.
- Wyobrażałam sobie, kim ona jest i jak wpływała na ludzi, i złapałam to. To była tylko projekcja, idea, ale (...) wpadłam na zupełnie nową pewność siebie, nową łatwość, wiarę w innych ludzi, i to wzajemną wiarę - opowiada Stewart w nowym wywiadzie dla Parade. - Kiedy zaczęłam się tak czuć, nagle wszyscy mieli podobnie. Fajnie było ją zagrać, chociaż była bardzo smutna przez te nasze wyobrażone trzy dni. Każdej nocy całą ekipą razem tańczyliśmy; płakaliśmy razem. Nigdy nie czułam się tak związana z innymi ludźmi i myślę, że to bardzo wyraźnie jej zasługa.
"Spencer" wchodzi do kin 5 listopada.