Maria Dębska urodziła się 22 maja 1991 roku w Warszawie. Jak sama zauważyła w jednym z wywiadów udzielonych już po Festiwalu Filmowym w Gdyni, symbolicznym zbiegiem okoliczności jest to, że przyszła na świat w tym samym roku, w którym gwiazda Kabaretu Starszych Panów zmarła: Kalina Jędrusik odeszła 7 sierpnia 1991 w Warszawie. Nie miały szansy się więc nigdy spotkać, ani ze sobą porozmawiać. A jednak osoby z otoczenia Jędrusik utrzymują, że Kalina byłaby zadowolona z tego, jak Dębska ją zagrała w filmie w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz.
Kalina Jędrusik towarzyszyła Marii Dębskiej od dzieciństwa. Tak jak wiele innych osób, poznała ją dzięki swoim dziadkom, z którymi spędzała dużo czasu. A oni z przyjemnością słuchali muzyki Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej, czy właśnie tych z repertuaru Kabaretu Starszych Panów i Kaliny Jędrusik. Młoda aktorka doskonale więc znała postać pierwszej polskiej seksbomby. Poczuła, że chce się wcielić w tę ikonę kina, kiedy jedna ze znajomych opowiedziała jej o planach na filmową biografię. Jak powiedziała Joannie Jakubik z Next Filmu:
Byłam pewna, że chcę zrobić wszystko, żeby to zagrać. Czasami wchodzę w jakiś projekt i nie jestem pewna, czy to rola dla mnie. A to było coś wyjątkowego, byłam o tym przekonana.
Żeby dostać rolę w filmie Katarzyny Klimkiewicz, musiała przejść jednak długą drogę i pokonać trzy etapy przesłuchań. Najpierw trzeba było nagrać zdjęcia próbne - dwie piosenki Kaliny i dwie sceny z filmu "Lekarstwo na miłość". I to najlepiej już w samodzielnie wykonanej charakteryzacji, w czym pomogła jej znajoma charakteryzatorka. Kiedy już wszystko było gotowe i zostało wysłane, Dębska czekała jeszcze kilka miesięcy, zanim ktoś się znowu do niej odezwał.
>>> Więcej informacji ze świata filmu i nie tylko na stronie głównej Gazeta.pl<<<
Dopiero po pół roku dowiedziała się, że dostała rolę Kaliny Jędrusik. Następnych 18 miesięcy zajęło zbieranie funduszy na produkcję, co dało jej naprawdę sporo czasu na przygotowania i oswojenie się ze swoją bohaterką. W rozmowie z Legalną Kulturą opisała, jak wyglądał ten proces:
Przygotowania do roli Kaliny Jędrusik były długie i złożone. Rozmawiałam z wieloma osobami, które ją znały osobiście, przeczytałam o niej wszystko, co zostało napisane i też obejrzałam wszystkie jej występy. Kiedy to zrobiłam, musiałam się zastanowić, jaka była, kiedy wstawała rano, jaka była prywatnie. Te rzeczy musiałam sobie zabierać z tych opowieści, książek, biografii. Robiłam rozeznanie, i co ciekawe miałam wrażenie, że każdy opowiada mi o innej osobie.
Aż dostałam mętliku w głowie i uznałam, że muszę się trochę odciąć. Nie mogę słuchać wszystkich, bo to czasem były absolutnie sprzeczne opowieści. Ktoś mi mówił 'ona zawsze tak robiła', a ktoś inny, kto też był z nią blisko, twierdził 'ona nigdy tego nie robiła', albo 'ona nigdy tego nie powiedziała'. Chwilami myślałam, że oszaleję. Ostatecznie zaufałam tylko kilku osobom. Pod koniec zdjęć rozmawiałam już tylko z jedną, dwoma osobami, które dobrze ją znały. Jak miałam jakieś pytania, zawsze mogłam te pytania zadać.
Potrzebne były też fizyczne zmiany do tego, żeby, żeby wcielić się w legendarną seksbombę. Maria Dębska przytyła, ścięła włosy, dostała do filmu nowe zęby - faktycznie przeobraziła się w Kalinę Jędrusik. Joannie Jakubik opowiedziała:
Zostałam poproszona, żeby sporo przytyć do tej roli, co uważałam za bardzo potrzebne. Dało mi to również bardzo dużo emocjonalnie. Przytyłam prawie 9 kilo. Okazało się to jednak trudniejsze, niż myślałam – przez wiele lat się odchudzałam i myślałam, że tycie pójdzie mi bardzo łatwo. Na początku pojechałam na wakacje do Włoch i przez dwa tygodnie przytyłam tylko półtora kilo.
Moja trenerka była załamana, że waga tak wolno szła w górę. Ale po kilku miesiącach udało się. Prywatnie z dodatkowymi kilogramami czułam się bardzo dobrze. Czułam przede wszystkim, że to niezbędne do zagrania Kaliny. Przytyć i czuć się seksownie – to było moje zadanie. Byłam grubsza i czułam się świetnie – taki był cel i to się udało.
To ciągle nie koniec pracy nad budowaniem postaci. - To były też duże przygotowania wokalne, bo śpiewam jej piosenki w filmie. Musiałam pracować, żeby odnaleźć w sobie jej głos - opowiedziała Dębska Legalnej Kulturze. Joanna Jakubik usłyszała więcej: "Byłam trochę przerażona, bo piosenek jest w filmie aż dziewięć, bardzo mocno opiera się on na muzyce. Czułam jednocześnie, że moje doświadczenie muzyczne (grałam na fortepianie przez 16 lat, odeszłam z Akademii Muzycznej po pierwszym roku) sprawia, że czuję się bezpieczniej i pewniej. (...) Oczywiście okazało się, że to nie jest takie proste – zaśpiewać jak ktoś inny. Jednocześnie zależało mi, żeby to było moje i prawdziwe. Żeby nie było kserówką, tylko emocjonalną wypowiedzią'.
Nagrywanie muzyki zaczęło się pół roku przed rozpoczęciem zdjęć. W tym momencie wszystkie piosenki musiały być już gotowe. Maria zdradziła Jakubik, jak znalazła w sobie głos Kaliny i jak pozwoliła sobie, żeby brzmiał w niej naturalnie: "Na planie śpiewałam z własnego playbacku. Obok mnie poza kadrem stał zawsze gigantyczny głośnik, z którego słyszałam samą siebie. To nie było zbyt zdrowe śpiewanie – codzienne wchodzenie w czyjąś barwę głosu, która wynika z konkretnej budowy anatomicznej. Każdy z nas zbudowany jest trochę inaczej. Bardzo pomogła mi moja trenerka wokalna Paulina Mączka, która mi ten głos po nagraniach relaksowała, sprawiała, że wracałam do siebie i to się odbyło zdrowo. To była długa i bardzo fajna droga, bo na początku staraliśmy się mocno skupić na imitacji Kaliny, a kiedy kończyliśmy nagrywanie, poczuliśmy, że znalazłam swoją drogę do tych piosenek, przez to często nagrywaliśmy niektóre jeszcze raz". To miało swoje konsekwencje:
Dlatego czasem efekt końcowy nie jest dokładną imitacją, ale jest to bardziej moje i bardziej osadzone w scenach. Niektóre śpiewane są w sytuacjach bardzo intymnych, nie mogły być zaśpiewane dokładnie jak na nagraniach lub koncertach Kaliny. Trzeba więc było czasem zaśpiewać inaczej niż Kalina, ale to było w tym najprzyjemniejsze – kiedy już się nauczyłam śpiewać jak ona, a potem mogłam te lejce puścić.
Kolejnym pomocnym elementem w tworzeniu tej układanki były również kostiumy, choć trzeba podkreślić, że także z ich powodu zdjęcia do filmu "Bo we mnie jest seks" były fizycznie bardzo wymagające. Przez większość dni zdjęciowych Dębska chodziła na obcasach i w gorsecie, który - jak sama mówi - "jest dramatyczną częścią garderoby". Joanna Jakubik od niej usłyszała:
Kostium jest piekielnie ważną sprawą w budowaniu postaci, a w przypadku Kaliny był dla mnie jeszcze istotniejszy. Zresztą jedna z kluczowych scen filmu rozbija się o dekolt, więc nad tym dekoltem mocno pracowałyśmy z Anią Imielą-Szcześniak i jej sztabem. Czułam, że kostium pracował razem ze mną. (...) Pod właściwie każdą sukienką mam gorset, który może przez dwie godziny nie jest zbyt męczący, ale przez dwanaście godzin dziennie na planie dawał mi się we znaki. Ale też bardzo mi pomagał – miałam zupełnie inną postawę, czułam się ściśnięta, tak jak kobiety w tamtych czasach i kobiety na przestrzeni wielu lat. (...) Miałam też ubaw z tego, że kazano mi przytyć, a potem mnie wsadzano w gorset, żeby mnie ścisnąć.
Bo we mnie jest seks Next Film
"Bo we mnie jest seks" to ważny fragment życia Kaliny Jędrusik. To historia wzlotów i upadków jej zawrotnej kariery. Wydarzeniom z życia Jędrusik towarzyszy atmosfera szalonej zabawy ówczesnej śmietanki towarzyskiej.
Na ekranie zobaczymy także inne barwne postaci polskiej kultury: Kazimierza Kutza (Borys Szyc), Tadeusza Konwickiego (Paweł Tomaszewski) czy twórców Kabaretu Starszych Panów − Jeremiego Przyborę (Rafał Rutkowski) i Jerzego Wasowskiego (Dariusz Basiński). Film w kinach można zobaczyć od 19 listopada.
<<Reklama>> E-book "Niemoralna. Kalina" jest dostępny w Publio.pl >>