Film Matuszyńskiego bazuje na wątkach z bestsellerowego, nagrodzonego Literacką Nagrodą Nike reportażu Cezarego Łazarewicza "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka". Autorką scenariusza do "Żeby nie było śladów" jest Kaja Krawczyk-Wnuk. W rozmowie z Deadline reżyser opowiada, że każdą przeczytaną stroną książki był "coraz bardziej przerażony". - Poczułem, że to uniwersalne - mówi Matuszyński. - W 1983 roku nie było mnie jeszcze na świecie, urodziłem się rok później, ale zobaczyłem w tej historii wiele elementów, które dziś czają się na każdym kroku.
Główne role w "Żeby nie było śladów" zagrali Tomasz Ziętek i Sandra Korzeniak oraz - po raz pierwszy na ekranie w dużej roli - Mateusz Górski jako Grzegorz Przemyk. Ponadto na ekranie pojawiają się m.in. Jacek Braciak, Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz, Aleksandra Konieczna, Sebastian Pawlak, Adam Bobik i Tomasz Kot. Reżyserem castingu jest Piotr Bartuszek.
Ziętek towarzyszy Matuszyńskiemu w promocyjnym tournée filmu. - Dużym wyzwaniem w odegraniu postaci Jurka Popiela był fakt, że to młody, wrażliwy chłopak, co do którego dostajemy sporo prawdziwych i fałszywych informacji. Z nich tworzy się jego ostateczny obraz. Musieliśmy sprawić, że pozostanie on w tym wszystkim wiarygodny - powiedział aktor dziennikarzowi Deadline.
Polska ekipa odwiedziła Los Angeles i Nowy Jork, gdzie odbyły się pokazy "Żeby nie było śladów". Jan P. Matuszyński powiedział PAP, że film wywołał "dużo rozmów i komentarzy". W czasie trwania kampanii w USA produkcja otrzymała nagrodę jury studenckiego i nagrodę publiczności na Festival International du Film d'Histoire de Pessac, nagrodę publiczności oraz nagrodę krytyków i dziennikarzy na Arras Film Festival, a także główną nagrodę praskiego CinemaFest 2021. Festiwal w Cottbus przyniósł Matuszyńskiemu wyróżnienie za najlepszą reżyserię. We wrześniu, na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, "Żeby nie było śladów" otrzymał laur niezależnych dziennikarzy.
Polska, 1983 roku. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania.
Początkowo aparat państwowy, w tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bagatelizuje sprawę. Jednak gdy ponad 20 tys. ludzi przemaszeruje przez ulice Warszawy za trumną Przemyka, władza decyduje się użyć wszelkich narzędzi przeciwko świadkowi i matce zmarłego, aby ich skompromitować i zapobiec złożeniu przez Jurka zeznań w sądzie. Rozpoczyna się, nadzorowana osobiście przez Ministra Spraw Wewnętrznych, generała Czesława Kiszczaka, operacja "Junior", której głównym celem jest powstrzymanie Jurka przed ujawnieniem prawdy oraz zrzucenie winy na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka po pobiciu na pogotowie.