Dla kogoś, kto spędził wieczór panieński w Disneylandzie i kto otwarcie przyznaje, że należy do grona dorosłych zapaleńców Disneya, rola w filmie bajkowego giganta to spełnienie największych marzeń. Tak przynajmniej twierdzi Stephanie Beatriz, która wcieliła się w Mirabel w przebojowym "Naszym magicznym Encanto". - W tej historii Mirabel nie ma żadnego pomocnika. Czasem bywa terapeutką i pomocnicą całej rodziny - wyjaśnia na łamach "New York Timesa" aktorka, którą do tej pory widzowie znali najlepiej z sitcomu "Brooklyn Nine-Nine".
Mikrofonem Beatriz zainteresowała się jako brzdąc, kiedy razem z młodszą siostrą nagrywała na zabawkowy magnetofon wymyślane na poczekaniu audycje radiowe. Niewiele wcześniej rodzice Stephanie - Kolumbijczyk i Boliwijka - przenieśli całą rodzinę z Argentyny do Stanów Zjednoczonych. Osiedli w Teksasie, gdzie dzieci dorastały w otoczeniu mieszanki kulturowej. Elementy latynoamerykańskie spotykały się m.in. z wszechobecną muzyką country. - To, z czym najbardziej się identyfikuję w przypadku Mirabel [z "Encanto" - przyp. red.], to jej poczucie braku przynależności. To odzwierciedla moją amerykańską tożsamość - mówi Beatriz.
O aktorstwie poważniej zaczęła myśleć w liceum - wybrała się wtedy na zajęcia, które pozwoliły jej dołączyć do szkolnego teatru. W swojej pierwszej sztuce zagrała męski czarny charakter i poczuła, że to jest to. - Wydawało mi się, że to jedyna rzecz, w której jestem dobra. Nic mi nie wychodziło tak, jak wchodzenie w buty kogoś innego - wspomina aktorka. Kiedy w 2002 roku Beatriz ukończyła studia artystyczne, podjęła decyzję o wyprowadzce do Nowego Jorku, by dalej rozwijać się w teatrze. Pierwsze pieniądze zarobiła, grając w objazdowym teatrzyku dziecięcym. - W dziewięć osób jeździliśmy furgonetką i codziennie rano graliśmy sztuki. Dzieci to najostrzejsi krytycy. Jeśli coś im nie pasuje, od razu ci o tym powiedzą - opowiada Beatriz.
Po ośmiu latach aktorka zamieniła Nowy Jork na Los Angeles, gdzie postanowiła poszukać filmowego szczęścia. Na pierwsze role musiała trochę poczekać - w 2012 roku wystąpiła w filmie telewizyjnym "The Smart One", a niewiele później - w niezależnym filmie "Short Term 12" z Brie Larson w roli głównej. Załapała się też na rolę epizodyczną w serialu "Współczesna rodzina" jako siostra postaci granej przez Sofię Vergarę. To właśnie seriale komediowe pociągały ją najbardziej - szczególnie marzyła o zagraniu w produkcji podobnej choćby do "Parks and Recreation". Los się do niej uśmiechnął - w szybkim tempie wylądowała bowiem na castingu do policyjnego sitcomu autorstwa twórców "P&R".
Myśląc o "Brooklyn Nine-Nine", dzisiaj trudno sobie wyobrazić Stephanie Beatriz w innej roli niż twardej, przenikliwej i onieśmielającej detektyw Rosy Diaz. A jednak początkowo aktorka została zaproszona do spróbowania sił jako Amy Santiago. To grzeczna, nieco przemądrzała policjantka, która pasjonuje się bibliotekarstwem i rozwiązywaniem krzyżówek. - Przychodzę na zdjęcia próbne i słyszę: "zaraz będziesz improwizować z Andym Sambergiem". Nie mogłam w to uwierzyć. Jestem jego wielką fanką, uważam, że to jeden z najlepszych komików pod słońcem. Zjadł mnie wtedy stres, chyba nie poszło najlepiej - opowiadała kilka lat temu Beatriz.
Jeszcze przed zdjęciami próbnymi aktorka dostała propozycję, by zrobić też podejście do postaci Megan, która później stała się Rosą. W przypadku tej bohaterki Beatriz czuła się o wiele bardziej komfortowo. Melissa Fumero, która gra Amy, dostała angaż do serialu kilka dni przed nią - kiedy Beatriz się o tym dowiedziała, wybuchnęła płaczem i już godziła się z porażką. - Cieszyłam się z jej sukcesu, a jednocześnie myślałam, że przecież to niemożliwe, żeby w jednym serialu obsadzono dwie Latynoski. Zazwyczaj jest jedna, tak żeby nie było. A potem zadzwonił mój agent i wyszło na to, że jednak się myliłam - śmieje się aktorka.
Niemal każdy, kto ogląda "Brooklyn Nine-Nine" i sięga po wywiady z obsadą, doznaje lekkiego wstrząsu, gdy słyszy, jak naprawdę brzmi Stephanie Beatriz. Jej Rosa Diaz ma charakterystyczny, głęboki głos, którym potrafi w pół sekundy przywołać kolegów z posterunku do porządku. Tymczasem poza ekranem Beatriz mówi dźwięcznie, dziewczęco, wręcz słodko — to na tyle znacząca różnica, że ludzie są zwyczajnie zawiedzeni, gdy podchodzą do odtwórczyni Rosy na ulicy, licząc, że na nich burknie. W jednym z odcinków "B99" Rosa pod przykrywką udaje się do fryzjera, żeby na gorącym uczynku przyłapać przestępczynię - i to jest jedyny raz w serialu, kiedy Beatriz przemawia mniej więcej tak, jak zrobiłaby to na co dzień. Posłuchajcie sami:
Mówienie różnymi głosami to jedno — śpiewanie to drugie. W 2021 roku poznaliśmy Stephanie Beatriz od kolejnej strony, kiedy wystąpiła w ekranizacji musicalu "In the Heights". To stworzona przez Lina-Manuela Mirandę historia tocząca się na przestrzeni kilku dni w Washington Heights, jednej z dzielnic Nowego Jorku, zamieszkanej w większości przez osoby pochodzenia dominikańskiego. - Chcę, żeby widzowie czuli się tak, jakby widzieli siebie, nawet jeśli nie pochodzą z żadnego z miejsc, z których wywodzą się bohaterowie - powiedziała aktorka o "In the Heights". - Życie składa się z rodziny, więzi i wspólnoty. Bez względu na to, co jeszcze każdy z nas mógłby dodać, bez względu na to, jakie mamy marzenia i pomysły, rodzina i przyjaciele są podstawą całego naszego życia.
Choć Beatriz odegrała w filmie niedużą rolę, dołożyła sporą cegiełkę do jednego z głównych celów - do zaprezentowania ułamka życia i kultury latynoamerykańskiej oczami tych, którzy sami ją tworzą. I do pokazania, że nasza rzeczywistość jest o wiele bardziej różnorodna niż ta z obrazów kreowanych przez większość mediów. W filmowej wersji "In the Heights" Carla, bohaterka, w którą wcieliła się Beatriz, jest nie tylko partnerką biznesową, ale i życiową Danieli (Daphne Rubin-Vega), właścicielki miejscowego salonu fryzjerskiego. - To bardzo ekscytujące, że możemy poprzez taki film spowodować, że widz w trakcie seansu stwierdzi: "Och, oczywiście. No jasne. Dlaczego nie? Co ja sobie myślałem? Pewnie, że coś takiego istnieje na tej planecie". To wielki przywilej współtworzyć takie przedsięwzięcia - mówi Beatriz.
Kilka miesięcy później, w rozmowie z "New York Timesem" wokół filmu "Nasze magiczne Encanto", Beatriz wyznała, że jednym z pierwszych latynoamerykańskich aktorów, których zobaczyła na ekranie jako młoda dziewczyna, był John Leguizamo (w "Encanto" odtwórca roli tajemniczego Bruno Madrigala). - Widziałam go w filmowej wersji jego programu "Freak". John opowiada tam m.in. o tym, jak po raz pierwszy zobaczył postać Diany Morales w sztuce "A Chorus Line". I tak oto słucham, jak ten latynoski aktor opowiada o oglądaniu innej Latynoski na ekranie i w tym momencie zdaje sobie sprawę, że on też chce zostać artystą. Dla mnie ten moment przyszedł, kiedy oglądałam właśnie jego.
W poszukiwaniu bezwarunkowej miłości
"Nasze magiczne Encanto" to tętniące życiem, cudowne miasteczko, położone gdzieś daleko w górach Kolumbii. Spowijająca okolicę magia obdarzyła wszystkie dzieci w rodzinie Madrigalów nadprzyrodzonymi darami, od nadludzkiej siły po zdolność leczenia chorób. Wszystkie — poza Mirabel, która na każdym kroku usiłuje udowodnić najbliższym, że wcale nie jest taka zła. Mimo to, gdy okazuje się, że czarodziejskim mocom Encanto zagraża niebezpieczeństwo, Mirabel dochodzi do wniosku, że właśnie ona, jedyne zwyczajne dziecko Madrigalów, jest ostatnią nadzieją swojej nadzwyczajnej rodziny.
W oryginalnej wersji językowej "Encanto" głosu nastolatce użyczyła właśnie Beatriz. - Początkowo myślałam, że Mirabel powinna brzmieć młodziej i szłam w wyższe tony. Dzięki reżyserom skłoniłam się jednak ku dojrzalszej barwie. Rozmawialiśmy o tym, jak często musiała sama zajmować się sobą, bo w jej rodzinie jest tak wiele gwiazd. Tylko ona może sama zadbać o zaspokojenie swoich potrzeb, a to wymaga pewnego poziomu dojrzałości - opowiada "NYT" aktorka. W innej rozmowie dodaje, że sama w okresie dorastania nosiła okulary i miała burzę loków, dlatego tym bardziej wyjątkowe było dla niej wejście w rolę Mirabel. - Ona wygląda tak jak ja, gdy miałam 14 lat - podkreśla Beatriz.
Film z muzyką Lina-Manuela Mirandy doczekał się wielu pochwał m.in. za pokazanie zróżnicowanych, trudnych relacji rodzinnych, które z pozoru wydają się normalne. Wielu widzów doceniło np. postać Luisy, muskularnej starszej siostry, dźwigającej na własnych barkach (i to dosłownie) problemy całej rodziny. - Relacja Mirabel z babcią przypomniała mi moją relację z mamą. Szczerze pragniesz akceptacji i bezwarunkowej miłości od osoby, która jest w stanie dać ci te rzeczy tylko pod jakimś warunkiem - mówi Stephanie Beatriz. - I nie wiesz, jak dotrzeć do miejsca, w którym poczujesz się kochany.
Jak podsumować przesłanie "Encanto"? Beatriz robi to w kilku przekonujących zdaniach: - Jeśli na nasz film przychodzi osoba, która wątpi w siebie, w swoje umiejętności, w to, czy jest warta zachodu, mam nadzieję, że usłyszy od nas wyraźnie: "Jesteś niezwykła, nawet jeśli myślisz, że jesteś zwyczajna. Po prostu jesteś. Tylko dlatego, że żyjesz i przebywasz na planecie, jesteś niezwykła". I już.