Tragedia za tragedią, a on i tak potrafi czerpać radość z każdego dnia oraz piąć się po szczeblach kariery aktorskiej. Jego historia chwyciła za serca wiele osób na całym świecie. Ciężko uwierzyć w to, co zgotował mu los. Mimo licznych ról na wielkim ekranie, fani wyczekują z niecierpliwością produkcji o nim samym. Przejścia Keanu Reevesa motywują i uczą. Przede wszystkim pokory.
Jeden z najlepiej opłacanych aktorów na świecie przyszedł na świat 2 września 1964 roku w Bejrucie. Orientalną urodę zawdzięcza ojcu geologowi, który z pochodzenia był Hawajczykiem i Chińczykiem. Imię aktora oznacza w języku polinezyjskim "chłodny wiatr wiejący z gór". Matka mężczyzny to z kolei Angielka, która pracowała jako projektantka kostiumów - tworzyła między innymi dla Davida Bowiego. Aktor wychowywał się z dwiema siostrami. Jego trzecia siostra Emma to dziecko z nowego związku ojca.
Na początku dzieciństwa przyszły aktor mieszkał w Australii, a następnie w Nowym Jorku. Przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych była następstwem rozwodu jego rodziców. W wieku trzech lat Keanu stracił ojca i przez dalsze etapy rozwoju opiekowała się nim matka oraz jej nowi partnerzy. Wkrótce nastąpiła przeprowadzka do Toronto i Keanu przyjął obywatelstwo kanadyjskie. Z racji tego, że matka mężczyzny kilka razy wychodziła za mąż, miejsce zamieszkania było zmieniane dość często. Takie migracje nie przyczyniły się do dobrych stopni w szkole, dlatego też Keanu miał trudności w nauce oraz w relacjach z nauczycielami i rówieśnikami. Aktor wspomina ten okres następująco:
Większość ludzi zna mnie, ale nie zna mojej historii. Kiedy byłem trzylatkiem, patrzyłem, jak odchodzi mój tata. Chodziłem do czterech różnych szkół i zmagałem się z dysleksją, co powodowało, że nauka sprawiała mi więcej trudności, niż u większości uczniów. W końcu opuściłem szkołę i nie zdobyłem dyplom
Jako 17-latek porzucił edukację i postanowił podjąć pracę. Zajmował się między innymi ostrzeniem łyżew na lodowisku, wyrabianiem ciasta do pizzy oraz hokejem na lodzie, którego był instruktorem. Przedtem marzyły mu się igrzyska olimpijskie w barwach Kanady. Gdyby nie kontuzja, pewnie dziś miałby za sobą karierę sportowca. Już wtedy było widać, że to człowiek wielu talentów.
Keanu w czasie wolnym chadzał do wytwórni filmowych i telewizyjnych z nadzieją otrzymania angażu do jakiegokolwiek projektu. W wieku 19 lat zadebiutował w homoerotycznej sztuce o tytule "Wolfboy", dzięki czemu rok później mógł zagrać Merkucja w "Romeo i Julii". Jego talent do aktorstwa został zauważony przez jednego z kanadyjskich reżyserów, co poskutkowało rolą w "Night Heat". Brał również udział w reklamach, na przykład dla marki takiej jak Coca-Cola.
Udział w "Youngblood" i innych kanadyjskich produkcjach umożliwił Keanu wyjazd do Hollywood. Aktor dysponował zniszczonym autem, niewielkim nakładem finansowym oraz adresem byłego ojczyma, czyli reżysera Paula Aarona. Dzięki niemu trafił na odpowiednich ludzi, którzy pomogli mu rozwinąć skrzydła w biznesie. Propozycji zaczęło pojawiać się coraz więcej. Producenci zwracali uwagę na Keanu nie tylko z powodu umiejętności, ale i niespotykanej urody.
Rozpoznawalność zyskał po zagraniu we "Wspaniałej przygodzie Billa i Teda". Ten wielki hit przyniósł prawie 40 milinów dolarów zysku, a Keanu Reeves zdobywał sympatię coraz liczniejszej publiki, szczególnie tej z młodego pokolenia. Oprócz aktorstwa mężczyzna uwielbiał jazdę na motocyklu i muzykę rockową. Występował nawet w jednej kapeli z Riverem Phoenixem, swoim dobrym przyjacielem. Kompan Keanu również jest znany z produkcji hollywoodzkich. Nie ma za sobą jednak tak dużej kariery, jak jego przyjaciel, gdyż odszedł w wieku 23 lat. Powodem było przedawkowanie heroiny z kokainą. Śmierć Rivera była ogromnym ciosem dla Keanu. Sytuacji nie poprawił fakt, że wiele osób obwiniało aktora za tragiczny los przyjaciela. Być może także z tego powodu Keanu postanowił uczęszczać do psychoterapeuty.
1999 rok był przełomowym okresem w życiu zawodowym i osobistym Keanu Reevesa. 31 marca do kina wszedł słynny "Matrix", który w dość krótkim czasie zdobył uznanie widzów. Za ten film aktor otrzymał 10 milionów dolarów, a propozycje nowych ról spadały jak lawina. Wyniki tej produkcji stanowczo przekroczyły najśmielsze oczekiwania jej twórców. Nie bez kozery "Matrix" został okrzyknięty jednym z największych przebojów roku.
Keanu już wtedy był uznawany za najlepiej zarabiającego aktora. Co tymczasem działo się z dala od światła reflektorów? Istny koszmar, który ciągnął się za aktorem przez lata. Jego narzeczona, czyli amerykańska aktorka Jennifer Syme, urodziła w listopadzie martwą córkę. Wszystkie przygotowania do przyjęcia potomstwa na świat przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Ten cios zmienił życie rodziców dziecka. Rozstali się, gdyż inaczej nie mogli poradzić sobie z tą tragedią. Keanu mimo tego pracował nad "Sezonem rezerwowych", "Dotykiem przeznaczenia" oraz "Obserwatorem". Może szybciej oswoiłby się z okrutnym nieszczęściem, jakie spadło na niego i byłą partnerkę, gdyby nie to, że 18 miesięcy później Jennifer zginęła w wypadku samochodowym. Jak ta sytuacja odbiła się na Keanu?
W 1998 r. poznałem Jennifer Syme. Zakochaliśmy się w sobie i w 1999 r. Jennifer zaszła w ciążę, to była córka. Niestety, po ośmiu miesiącach nasze dziecko urodziło się martwe. Byliśmy załamani jej śmiercią i zakończyliśmy nasz związek. 18 miesięcy później Jennifer zginęła w wypadku samochodowym. Od tego czasu unikam poważnych związków i posiadania dzieci
- powiedział w jednym z wywiadów. Aktor zamknął się w sobie na dłuższy czas. Musiał przemyśleć ostatnie wydarzenia i przepracować traumę, która nie dawała mu spokoju.
Keanu postanowił w dalszym ciągu podążać ścieżką, o której marzył latami. Wystąpił zatem w kolejnych częściach "Matrixa" oraz w innych produkcjach - "Lepiej późno niż później" czy "Constantine". Zanim jednak do tego doszło, Keanu musiał zmierzyć się z kolejnym ciosem - białaczką siostry. Kim Reeves cierpiała na tę chorobę prawie dekadę. Aktor specjalnie wziął wolne od pracy na rzecz czuwania nad siostrą. Sprzedał w tym celu nawet własny dom. Przez to, że miał okazję obserwować wszystkie stadia leukemii swojej siostry, przeznaczył aż 70 proc. zarobków z "Matrixa" na badania związane z tą chorobą. W późniejszych latach założył fundację walczącą z rakiem i wspierającą szpitale dziecięce. Za tak hojne czyny należą się oklaski, jednakże aktor nie pomaga na pokaz:
Nie lubię przywiązywać do tego swojego nazwiska, po prostu pozwalam fundacji robić to, co robi
Dwa lata temu Keanu zorganizował aukcję, w wyniku której można było wygrać 15-minutową randkę z nim w aplikacji Zoom. Była ona warta 19 tys. dolarów - tę kwotę w całości przeznaczył na program walczący z dziecięcym nowotworem, czyli Camp Rainbow Gold.
Wiele osób podziwia go za autentyczność, ogromną siłę i skromność. Po latach otworzył się na miłość, o czym świadczy jego związek z Alexandrą Grant. Fani wypatrują informacji o ślubie zakochanych, nowych filmach jak i kolejnych motywujących myśli, z którymi Keanu ochoczo dzieli się z odbiorcami:
Jestem jedną z niewielu gwiazd Hollywood, która nie posiada ogromnej willi. Nie chodzę z ochroniarzami i nie noszę modnych ubrań. Mimo że jestem wart 100 milionów dolarów, wciąż korzystam z metra i kocham to! Na koniec, myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że nawet w obliczu tragedii człowiek może się rozwijać. Nieważne, co ci się przytrafi w życiu, jesteś w stanie to pokonać! Życie jest warte przeżycia
Jedno z jego najsłynniejszych zdjęć to to, na którym siedzi sam na ławce w parku. Przez lata stało się memem "Sad Keanu." Niedawno sam aktor wyjaśnił, że wcale nie był smutny, ale głodny.
Stary, ja tylko jadłem kanapkę! Nie byłem smutny, tylko zamyślony, zastanawiałem się nad rzeczami, które się wtedy działy. Byłem głodny.
Zobacz też: Polska miała swój kobiecy hit na długo przed "Seksem w wielkim mieście" czy "Gotowymi na wszystko"