Filmy Patryka Vegi można lubić lub nie, ale jednego nie można mu odmówić: to niezwykle płodny filmowiec. Kilka lat temu zdradził, że ma plany na następnych 16 filmów, które konsekwentnie od tego czasu realizuje. Od 2018 roku ma w zwyczaju wypuszczać cztery produkcje rocznie, w tym roku chyba nie będzie inaczej. Mamy dopiero luty, a już odbyła się premiera obrazu "Miłość, seks i pandemia", następne dwa projekty - "Znajdę Cię" i "Niewidzialna wojna" - już są zapowiedziane.
Patryk Vega ewidentnie musiał uznać, że na polskim podwórku osiągnął już wszystko, co mógł i teraz planuje podbój zagranicznych rynków filmowych. "Super Expressowi" wyjawił ostatnio: "Doszedłem do momentu, w którym chcę wyjść w świat, a żeby to było możliwe, to muszę realizować projekty anglojęzyczne z europejskimi i hollywoodzkimi aktorami. Szykuję się do takiego filmu". Należy mu przyznać, że jest człowiekiem konsekwentnym, bo w wywiadzie z Kultura.gazeta.pl w 2020 roku mówił dokładnie tak:
Cały czas szukam nowych obszarów, ale to, do czego zmierzam i co zacznę wprowadzać w życie od 2022 roku, to będą produkcje anglojęzyczne przeznaczone na rynek światowy. Chciałbym docierać z moimi opowieściami także do międzynarodowej publiczności. (...)
Mam zaplanowane trzy produkcje anglojęzyczne, które proceduję w tym momencie i myślę, że to są silne internacjonalne tematy. Czuję, że wiszą w tzw. zbiorowej podświadomości i dzięki temu już w punkcie wyjścia mamy ludzi potencjalnie zainteresowanych tym filmem.
Zanim nastąpi ta wiekopomna chwila, reżyser chce najpierw symbolicznie pożegnać się z pewnym etapem swojego życia. "Super Expressowi" wyjawił:
Nakręciłem swój ostatni film w listopadzie, swoją autobiografię. Będzie w kinach we wrześniu. Nie jest to pomnik mojej osoby, czy gloryfikacja. (...) Czułem, że chcę zamknąć taką historią pewien rozdział w swoim życiu.
Uściślił, że produkcja ma obejmować wydarzenia z 40 lat jego życia i będzie filmem fabularnym. Sam Vega jednak w nim nie zagrał, bo nie chciał mieszać widzom w głowach. Czego się spodziewać? Ano tego, że zobaczymy "dużo trudnych" dla filmowca rzeczy, które go "obnażają" i "pokazują jego błędy". Idąc dalej, to ma być film "o walce między ciemnością a światłem w moim życiu. Pokazuje mechanizm zmagania się człowieka z mrokiem. To historia o podnoszeniu się z upadków". Niewielu reżyserów decyduje się samodzielnie kręcić własne filmy biograficzne, Patryk Vega lubi chyba być wyjątkiem.
Przypomnijmy jednak, że choć jego filmy przyciągają do kin pokaźną publiczność, to w ciągu ostatnich lat oglądalność jego kolejnych produkcji spada. Im więcej skandali i brutalnych historii z życia wziętych reżyser obiecuje, tym bardziej widzowie się uodporniają na jego kinowe sensacje. Ze współpracy z reżyserem zrezygnował też w ostatnim czasie Tomasz Oświeciński, aktor, trener personalny i zawodnik MMA w jednej osobie. - Zakończyłem przygodę z Patrykiem. Dziękuję Patrykowi, że zaistniałem i z tego żyję. Gram w teatrze. Ale ten etap jest zakończony. Chciałbym się rozwijać. Mam nadzieję, że w przyszłości zagram u pana Smarzowskiego czy Agnieszki Holland. To jest moje marzenie. Patryk robi podobne filmy. Wszystkie są mniej więcej do siebie podobne. Ja bym chciał zrobić coś więcej, coś innego - tłumaczył swoją decyzję.