"Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie, ty bardziej praktycznie do mnie mów" - te słowa Osieckiej śpiewała kiedyś Agnieszka Kotulanka. Wiele osób było pod wrażeniem interpretacji piosenki, której aktorka dokonywała na scenie. Z każdą zwrotką jej postać - coraz bardziej pijana - uparcie i nieugięcie obstawała przy swoim, aż do śmierci.
Ci, którzy znali jej historię wiedzieli, że artystka w życiu prywatnym od wczesnych lat młodości walczyła z nałogiem. Jej znajomi dziś mówią, że Agnieszka miała szczęście w karierze, jednak nie w miłości. Nieszczęśliwe zakochania (przynajmniej dwukrotne) i trudne momenty w życiu uczuciowym kończyła powrotem do alkoholu. Z nadzieją i determinacją walczyła jednak o swoją przyszłość. Tę walkę przerwała niestety nagła śmierć aktorki, o czym powiadomiła jej rodzina.
Swoją przygodę z aktorstwem Agnieszka Kotulanka zaczęła już w liceum. To właśnie wtedy pojawiły się najprawdopodobniej jej pierwsze myśli o zdawaniu na wydział aktorski. Po szkole średniej kobieta dostała się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Najprawdopodobniej już podczas studiów aktorka zaczęła popadać w nałóg. Podobno był on obecny w rodzinie młodej kobiety już wcześniej.
W jej rodzinnym domu w Legionowie obecny był alkohol. Jej ojciec zaglądał do kieliszka. Na studiach ten problem zaczął dotykać samej Agnieszki
- wyznała jedna z jej koleżanek z PWST na łamach tygodnika "Na żywo".
Więcej podobnych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Mimo początków uzależnienia, Kotulanka ukończyła szkołę w 1980 roku - miała wówczas 24 lata. Będąc jeszcze na studiach, aktorka poznała Jacka Sasa-Uhrynowskiego, z którym wzięła ślub i doczekała się dwójki dzieci - syna Michała i córki Katarzyny.
Jeszcze w tym samym roku, w którym aktorka ukończyła studia, otrzymała rolę Letty w "Śmierci Komiwojażera". Na scenie zagrała razem m.in. z Tadeuszem Łomnickim. To był znaczący moment w rozpoczynającej się karierze młodej artystki. Przez kolejne osiem lat była związana z Teatrem Współczesnym w Warszawie. W 1989 roku mąż Kotulanki wyjechał jednak do Kanady w poszukiwaniu pracy. Jak podaje Onet.pl, mimo szybko rozwijającej się kariery, kobieta podjęła decyzję o opuszczeniu rodzinnego kraju i dołączeniu do męża. Do Kanady zabrała wówczas swojego czteroletniego syna, z kolei dwuletnią córeczką zajęli się w Polsce jej dziadkowie.
Związek jednak nie przetrwał i dwa lata po wyjeździe z kraju, Kotulanka wróciła do Polski. Według informacji "Faktu", aktorka po powrocie miała problem ze znalezieniem pracy. Próbując utrzymać siebie i dwójkę dzieci, dorabiała m.in. robiąc swetry na drutach czy próbując swoich sił w dubbingu. Jej postać została jednak dostrzeżona przez reżyserów ponownie. W 1997 roku dostała rolę Krystyny Lubicz w serialu "Klan".
"Klan" nie tylko pozwolił aktorce na powrót do zawodu, ale sprawił również, że znów się zakochała. Na planie serialu Kotulanka poznała aktora Pawła Wawrzeckiego (znanego m.in. z seriali "Daleko od noszy" jako doktor Kidler czy "Graczykowie, czyli Buła i spóła"). Jak mówili po czasie jej znajomi, mężczyzna był miłością jej życia. Gdy się poznali, Wawrzecki był żonaty z Barbarą Winiarską. Para zaczęła spotykać się dopiero w 2002 roku, po śmierci żony aktora.
Niestety po trzech latach związek się rozpadł, a aktorka zaczęła wracać do nałogu. Według znajomych Kotulanki, próbowała jeszcze kilkukrotnie odbudowywać relację, co jednak kończyło się zawsze niepowodzeniem i tylko pogarszało problem z uzależnieniem.
Mimo licznych prób pomocy ze strony dzieci, bliskich oraz znajomych z pracy, aktorka coraz bardziej zaniedbywała swoje obowiązki zawodowe i wpadała w nałóg. Postanowiono wówczas, że Kotulanka zostanie odsunięta na jakiś czas z serialu, z możliwością powrotu. Kobieta jednak nie wróciła, a w 2014 roku podjęto decyzję o zakończeniu współpracy.
To się działo przez tyle lat na naszych oczach i ona nie mogła zawrócić z tej drogi (...) Z tego, co ja wiem, to wszyscy starali się to robić łącznie z produkcją serialu. Przede wszystkim przymykając oko na jej kolejne wpadki, gdy była niezdolna do zdjęć, czy nie była w formie. Produkcja bardzo pracowała nad tym. Wielokrotnie były rozmowy z nią i lekarzem. Ale się nie udało. Cała ta historia niestety powinna być takim ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy lekceważą chorobę alkoholową
- powiedział w rozmowie "Faktem" serialowy partner Kotulanki, Tomasz Stockinger.
Kotulanka, jak podają jej znajomi, zawsze miała nadzieję na wyjście z nałogu, z którym wielokrotnie podejmowała walkę i nigdy się nie poddała. Dwukrotnie podjęła się również terapii w ośrodku dla osób uzależnionych od alkoholu. Niedługo przed śmiercią wydawało się, że aktorka wraca do zdrowia i odzyskuje pełnię sił. Niestety, 20 lutego w 2018 roku, do mediów dotarła tragiczna wiadomość o jej nagłej śmierci. Aktorka zmarła z powodu krwotocznego udaru mózgu (wylew). Miała wówczas 61 lat.