Kino superbohaterskie wzbudza wiele skrajnych emocji. Martin Scorsese, jak każdy zresztą, ma oczywiście niezbywalne prawo do wyrażania własnego zdania. Zygmunt Kałużyński, wybitny krytyk filmowy, zapytany kiedyś o blockbustery, a konkretnie o filmy takie jak "Wielka draka w chińskiej dzielnicy", czy "Kaczor Howard" (który nota bene powstał na podstawie komiksu Marvela) odpowiedział:
Zaiste trzeba Boga w sercu nie mieć, mieć za to przewlekłą kataraktę na oczach, nie czuć, czym jest kino, by przekreślać te istne monumenty widowiskowe naszego stulecia. (...) I jakkolwiek starzec, bawię się na nich jak prosię.
Ciekawe, jak zmarły w 2004 roku krytyk oceniłby Avengersów. Dokładnie dziesięć lat temu Joss Whedon zgromadził przed kamerą nie jednego, ani nawet nie dwóch, ale aż sześciu Mścicieli marvelowskiego uniwersum. 11 kwietnia 2012 roku premierę miał film "Avengers" bijący rekordy oglądalności na całym świecie. Film, który zarówno zamknął, jak i otworzył pewną erę.
Do 2012 roku widzowie na ekranach kin mogli oglądać filmy przedstawiające narodziny bohaterów (m.in. Iron Mana, Kapitana Ameryki, Hulka czy Thora). W "Avengers" możemy zobaczyć ich wszystkich łączących siły przeciwko wspólnemu wrogowi. Produkcja Whedona zamyka tzw. Pierwszą Fazę Marvel Cinematic Universe (w skrócie MCU), na którą składają się "Iron Man", "Incredible Hulk", "Iron Man 2", "Thor" oraz "Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie" i tym samym, jak łatwo się domyślić, otwiera Fazę Drugą. Fani serii doskonale zdają sobie sprawę, że po napisach końcowych każdego z wymienionych filmów, twórcy przygotowali kilkuminutową scenę, zapowiadającą następny w kolejności film lub jakiś szerszy wątek. W taki sposób można było zebrać wskazówki prowadzące właśnie do "Avengers".
Więcej tekstów o filmach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na etapie tworzenia filmu kopia scenariusza należąca do Samuela L. Jacksona została skradziona lub zagubiona i trafiła w niepowołane ręce - kilka scen niestety wyciekło do internetu. Ostatecznie nie doszło do upublicznienia całości, ale twórcy zmuszeni byli do zmiany rozpowszechnionych fragmentów. Z kolei w jednym z wywiadów, Tom Hiddleston wyjawił, że początkowo produkcja miała mieć tytuł "Group Hug".
Podczas oglądania jednej z początkowych scen filmu polscy widzowie mogą przez chwilę ucieszyć się do ekranu, ponieważ do współpracy został zaproszony reżyser Jerzy Skolimowski, wcielający się w epizodyczną postać rosyjskiego generała, Georgija Luchkova.
Po wydarzeniach z poprzednich filmów, kiedy na Ziemi trwają badania nad odnalezionym Tesseractem, Loki (Tom Hiddleston), brat nordyckiego boga Thora (Chris Hemsworth), wspólnie z rodem Chitauri, szuka sposobu na zniszczenie planety ludzi. Nick Fury (Samuel L. Jackson), szef organizacji S.H.I.E.L.D., odpowiadającej za globalne bezpieczeństwo, szukając ratunku, jednoczy zidentyfikowanych do tej pory superbohaterów i ludzi o nadzwyczajnych umiejętnościach. Albo wizjonerów z bezkresnym majątkiem - i nie chodzi tu o Batmana. Od tej pory projekt Avengers (ang. Mściciele) tworzą Iron Man (Robert Downey Jr), Kapitan Ameryka (Chris Evans), Czarna Wdowa (Scarlett Johansson), Hulk (Mark Ruffalo), Hawkeye (Jeremy Renner) i wspominany już Thor.
Scenariusz filmu został napisany na podstawie komiksów z lat 60-tych autorstwa Stana Lee i Jacka Kirby, których reżyser był ogromnym fanem w dzieciństwie. Względem oryginału można jednak doszukiwać się pewnych nieścisłości, jak chociażby to, kto odpowiada za stworzenie S.H.I.E.L.D. i jaką rolę pełnił w tym Kapitan Ameryka. Pomimo sentymentu, reżyser dość luźno trzymał się komiksu, ponieważ chciał wprowadzić kilka niezależnych od niego wątków. Pierwotnie planował już na tym etapie MCU wprowadzić postać Ant-Mana i Osy, których poznajemy dopiero dobrych kilka lat później. Mało brakowało, abyśmy na ekranie zobaczyli również Magneto, Dr. Dooma czy Zielonego Goblina - mimo iż pojawiają się oni w innych seriach, takich jak "X-Men", "Fantastyczna Czwórka" czy "Spider-Man", należą do jednego wydawnictwa, do którego prawa od jakiegoś czasu ma Disney.
Praca na planie "Avengersów" nie należała do najłatwiejszych, szczególnie dla aktorów. Podobno zbroja Iron Mana była dla Roberta Downey Jr. tak niewygodna, że strój, który widzimy na ekranie, to CGI, czyli dosłownie obrazy generowane komputerowo, albo wyczyny kaskadera Claya Donahue Fontenota. Podobnie w przypadku Hulka - jego sylwetka to oczywiście efekty komputerowe, ale stworzone na podstawie pomalowanego na zielono kulturysty, Steve’a Romma. Inny z aktorów, Jeremy Renner, który wciela się w strzelca S.H.I.E.L.D., Hawkeye’a, trenował intensywnie do swojej roli pod okiem łuczników olimpijskich.
Niezbyt komfortowy epizod zaliczył również filmowy Kapitan Ameryka, w scenie po napisach, kiedy wszyscy Mściciele jedzą shoarmę po odbytej walce. Ze względu na jednoczesny angaż w innym filmie, a konkretnie "Snowpiercer: Arka Przyszłości" w reżyserii Bong Joon-ho, twórcy "Parasite", aktor musiał nosić specjalną protezę maskującą zapuszczany do tej roli zarost. W owej scenie w knajpie można zauważyć, że Chris Evans jako jedyny przez cały czas jej trwania, czyli ponad 30 sekund, nic nie je i siedzi podparty o krzesło, zasłaniając twarz.
Avengers reż. Joss Whedon, Marvel 2012
"Avengers" okazał się wielkim sukcesem na całym świecie. W samych tylko Stanach Zjednoczonych zarobił na siebie ponad 600 milionów dolarów, a całkowity box office wynosi ponad 1,5 miliardów dolarów, przy siedmiokrotnie mniejszym budżecie. Film Whedona jest pierwszym z serii Marvela, który zarobił miliard dolarów.
Już za niecały miesiąc, 6 maja, polską premierę będzie miał najnowszy, dwudziesty siódmy film Marvela, "Doktor Strange w Multiwersum Obłędu", składający się na Fazę Czwartą. Na ekranie zobaczymy oczywiście Benedicta Cumberbatcha w roli tytułowej oraz Elizabeth Olsen wcielającą się w Scarlet Witch. Fabuła filmu jest kontynuacją wydarzeń z poprzedzającego go "Spider-Man: Bez drogi do domu" z Tomem Hollandem w roli głównej.