Daniel Olbrychski napisał do znanych przyjaciół z Rosji. "Oczekiwałbym ich wyrazistego protestu"

- Wprawdzie trudno nam sobie wyobrazić, do jakiego stopnia oni są w tych ostatnich latach zastraszeni, nie umiem tego ocenić, ale to nie usprawiedliwia. Bo w Rosji reżim panuje od lat, tylko inne formy przybiera oraz inne oblicze kolejnych rosyjskich carów. I jednak coś trzeba z tym robić - mówi Daniel Olbrychski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Aktor przyznał, że napisał list do przyjaciół z Rosji - znanych reżyserów.

Olbrychski w rozmowie z Dorotą Wysocką mówił m.in., że rozczarowuje go brak reakcji lub reakcja choćby Nikity Michałkowa i starszego brata Andrieja Konczałowskiego. - Obydwaj są moimi przyjaciółmi, ludźmi, których podziwiałem, z którymi przyjaźniłem się, przez lata pracowałem wspólnie i nawet napisałem do nich kilkuzdaniowy list, bez specjalnej wiary na reakcję - opowiadał aktor, wspominając, że wcześniej zrobił to po wyroku 20 lat łagru dla reżysera i działacza opozycji Ołeha Sencowa.

Bohdan SmoleńNa scenie przebierał się za kobietę, ale z kobietami mu nie szło. "Był wstydliwy"

Daniel Olbrychski: Trudno wystąpić w sali na 1000 osób, gdy 900 z nich myśli jak Putin [PRZECZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ] >>

Daniel Olbrychski napisał do Michałkowa i Konczałowskiego: Ich prezydent łamie wszystkie te wartości, jakie płyną z dziesięcioleci ich pięknej pracy

- Więc napisałem do Nikity: słuchaj, takich wyroków za czasów caratu to nawet mordercy nie otrzymywali, zrób coś z tym, w końcu przyjaźnisz się z prezydentem, on cię bardzo - i słusznie - szanuje, coś może mógłbyś zrobić w tym kierunku, to jest po prostu nonsens, żeby takie wyroki zapadały za jakieś grzeszki naprawdę nie pierwszej kategorii, nawet w wypadku reżimu putinowskiego. On mi odpisał w swojej naiwności czy bezczelności, trudno mi to powiedzieć: drogi Danielu, bardzo szanuję twoją obywatelską postawę, że tak serdecznie we wszystko się angażujesz, ale nie jesteśmy aż tak bizantyjskim krajem, by prezydent mógł kwestionować wyroki niezależnego sądu. Oczywiście naraził się na ryk śmiechu całego inteligentnego środowiska, bo jednak takie również tam istnieje - wspomina Olbrychski.

Po agresji wojsk rosyjskich w Ukrainie, do której doszło w lutym tego roku, Daniel Olbrychski jeszcze raz postanowił napisać do Michałkowa i Konczałowskiego:

Napisałem do obu braci, kilka zdań. Że cały świat zna ich wielkie dokonania artystyczne oraz wartości reprezentowane przez filmy, które tworzyli. I gdy w tej chwili ich prezydent łamie wszystkie te wartości, jakie płyną z dziesięcioleci ich pięknej pracy, to oczekiwałbym jednak ich wyrazistego protestu. Jako ich przyjaciel.

Polski aktor przyznaje, że nie było żadnej reakcji.

Nikita Michałkow i Andriej Konczałowski są uznanymi rosyjskimi filmowcami. Obaj są synami poety Siergieja Michałkowa, autora słów zarówno do hymnu radzieckiego jak i rosyjskiego. Michałkow był m.in. doceniony w Cannes za film "Spaleni słońcem" czy w Wenecji za "Urgę". Konczałowski zdobył m.in. Technical Grand Prize w Cannes za "Syberiadę", cztery jego filmy były tam zakwalifikowane do konkursu głównego. Wielokrotnie był wyróżniany podczas festiwalu filmowego w Wenecji, a za reżyserię filmu telewizyjnego "Odyseja" z 1997 roku otrzymał Emmy.

Zobacz wideo Co nowego w popkulturze?

Olbrychski od kilku lat nie pracuje już w Rosji, choć zyskał tam ogromną popularność i wcześniej chętnie występował tam zarówno w filmach, jak i na scenie. - Mój mąż od czasu aneksji Krymu nie pracuje z rosyjskimi produkcjami. Jeden wyjątek zrobił dla filmu "Van Goghi", ale warunkiem było to, że film nie będzie kręcony na terenie Federacji Rosyjskiej, bo mąż nie przekracza granicy kraju rządzącego przez pana Putina, więc przeniesiono produkcję na Łotwę - tłumaczyła w jednym z wywiadów jego żona Krystyna Demska-Olbrychska. Powiedziała, że aktor nie tylko nie przekracza granicy z Rosją, ale zerwał też wszystkie kontakty ze znajomymi z Rosji - nie tylko ze środowiska filmowego, bo dla niego to kwestia polityki.

Mirosław Zbrojewicz w serialu 'Zachowaj spokój'Zbrojewicz: O tym, że zagrałem z Christophem Waltzem, dowiedziałem się niedawno

Więcej informacji o wojnie w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Już w 2014 roku Olbrychski odmówił zagrania głównej roli w spektaklu "Porwanie Europy", którego patronami były ambasada RP w Moskwie oraz rządy polski i rosyjski. Napisał wtedy list do dyrektora Polskiego Teatru w stolicy Rosji, Eugeniusza Ławreńczuka. Uzasadniał, że wpływ na jego decyzję miały m.in. ruchy polityczne prezydenta Rosji.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: