"Sąd znalazł wystarczające dowody, by potwierdzić zarzuty o molestowanie seksualne sześciu z dwunastu zeznających kobiet. Potępił nadużycia władzy, do których dochodziło w zespole Fabre’a" - pisze "Wyborcza".
W czasie wyroku zwrócono uwagę, że do nadużyć tych dochodziło w "specyficznym kontekście". Sąd podkreślił zarazem, że wolność artystyczna jest ograniczona prawną ochroną, której podlega cielesna i psychiczna integralność pracowników.
Reżyser nie pojawił się na procesie i konsekwentnie zaprzecza doniesieniom.
Pierwsze zarzuty o molestowanie seksualne i przemoc fizyczną i psychiczną pojawiły się już w 2018 roku. Osoby pracujące dla reżysera napisały list otwarty, w którym oskarżyły go o upokorzenia, seksizm, mizoginię i nadużycia seksualne. List zakończony został słowami: "Razem możemy zakończyć kulturę przemocy. Możemy troszczyć się o nasze życie artystyczne tylko wtedy, jeśli troszczymy się o artystów".
Jan Fabre wielokrotnie gościł w Polsce - m.in. na festiwalach w Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie.