Entuzjastyczne przyjęcie filmu Smoczyńskiej w Cannes: Trudno nie dać się poruszyć

Wyreżyserowany przez Agnieszkę Smoczyńską film "The Silent Twins", którego scenariusz powstał na bazie prawdziwej historii bliźniaczek, które odmówiły kontaktu ze światem zewnętrznym, zaprezentowany został podczas festiwalu filmowego w Cannes. Obraz był tam wręcz wyczekiwany i zbiera bardzo przychylne recenzje. Krytycy zachwalają, że polska reżyserka stworzyła obraz "absorbujący" i "bardzo dobrze zagrany". "Trudno nie dać się poruszyć bezkompromisowemu podejściu Smoczyńskiej" - podkreśla jeden ze znawców.

"The Silent Twins" to pełnometrażowy debiut fabularny Agnieszki Smoczyńskiej w języku angielskim. Film na festiwalu w Cannes pokazany został w ramach konkursu "Un Certain Regard", który promować ma szczególnie oryginalne kino. Choć dodajmy, że Marta Bałaga z Onetu dziwi się, że produkcja nie trafiła do konkursu głównego - jej zdaniem zdecydowanie na to zasługuje.

Zobacz wideo Rozmowa z Joanną Kulig z okazji premiery "Pajęczyny". "Nie grałam jeszcze takiej postaci"

Entuzjastyczne przyjęcie filmu Smoczyńskiej w Cannes

Scenariusz do "The Silent Twins" na podstawie książki Marjorie Wallace o bliźniaczkach June i Jennifer Gibbons napisała zafrapowana od niemal dekady ich historią Andrea Seigel. Siostry urodziły się w 1963 roku i od samego początku były ze sobą bardzo związane. Ich życie nie należało do łatwych z powodu wady wymowy, a stało się szczególnie uciążliwe, kiedy cała rodzina przeprowadziła się do Walii.

Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Dziewczynki były jedynymi czarnoskórymi dziećmi w swoim środowisku i szybko zostały ofiarami dyskryminacji ze strony rówieśników. Czują się coraz bardziej wystraszone i niechętnie wychodzą z domu. To poczucie odrzucenia i krzywdy doprowadziło do tego, że siostry zaczęły coraz bardziej się odcinać świata i ostatecznie komunikowały się tylko ze sobą we własnym, wymyślonym przez siebie języku. Z czasem ich relacja przerodziła się w toksyczny związek - niebezpieczny zarówno dla nich, jak i dla ich otoczenia. "Kiedy za radą lekarzy rodzice próbowali rozdzielić bliźniaczki, dziewczynki popadły zaś w wielomiesięczny stan katatonicznej schizofrenii" - pisali twórcy filmu jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, które w dużej mierze realizowane były w Polsce w czasie pandemii. 

W głównych rolach wystąpiły: Letitia Wright, brytyjska aktorka znana z filmów "Avengers: Koniec gry", "Czarna Pantera" i serialu "Czarne lustro", oraz Tamara Lawrance ("Na plaży Chesil").  Film wyprodukowała m.in. znana z oscarowych realizacji Pawła Pawlikowskiego "Idy" i "Zimnej wojny" Ewa Puszczyńska.

Peter Bradshaw z "The Guardian" przyznał filmowi polskiej reżyserki cztery na pięć gwiazdek i stwierdził, że jest "naprawdę szczery", "absorbujący", "bardzo dobrze zagrany", a także "poruszający". Docenia też, że "Smoczyńska ilustruje świat ich fantazji za pomocą poklatkowych animacji lalkowych, które oddają uczucie wyobcowania i samotności tak wyczuwalne w ich wyobraźni, ale bez uciekania się do horroru". Tim Grierson ze "Screen Daily" zauważa, że dzięki tej animacji oraz muzycznym przerywnikom Agnieszce Smoczyńskiej udało się sprawić, że widz jest częścią tego, jak bliźniaczki June i Jennifer myślą.

Grierson podkreśla też, że Smoczyńska stworzyła film "celowo wyzywający, czasami wręcz bolesny", który zmusza do tego, by "wziąć w objęcia" niekonwencjonalne główne bohaterki, które już w dzieciństwie odmówiły kontaktu ze światem zewnętrznym i porozumiewały się tylko ze sobą. Chwali, że polska reżyserka ma "smykałkę do osobliwych bohaterów" i talent do łączenia elementów fantastycznych z mroczniejszymi elementami fabuły. "Trudno nie dać się poruszyć bezkompromisowemu podejściu Smoczyńskiej" - zaznacza, ale punktuje też, że jej obraz bardzo zyskuje dzięki magnetycznym kreacjom aktorskim Leticii Wright i Tamary Lawrance.

Recenzent chwali też, że wyreżyserowany przez Smoczyńską film ma bardzo orzeźwiające podejście do głównych bohaterek i skutecznie opiera się pokusie traktowania ich protekcjonalnie przez pokazywanie ich jako świeckich świętych czy osób oświeconych duchowo. Aktorki dostały przestrzeń, by wgłębić się w uczucia bliźniaczek i pokazać je w ujmująco czuły sposób.

Sama Agnieszka Smoczyńska w festiwalowym wywiadzie skromnie podkreślała, że to "aktorzy tak naprawdę stworzyli ten film i nadali mu duszę". Dla równowagi producentka filmu Anita Gou jeszcze przed pokazem filmu wychwalała Agnieszkę Smoczyńską w rozmowie z "Variety": "Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam 'Córki dansingu' na festiwalu Sundance i byłam tym filmem oszołomiona. Nigdy nie widziałam nic podobnego". Pod wrażeniem filmu była także scenarzystka "The Silent Twins" Andrea Seigel, która koniecznie chciała z polską reżyserką współpracować". Gou podkreśla:

Myślę, że wszyscy zrozumieliśmy, że Aga może wnieść to wyjątkowe podejście do tego, jak opowiemy historię bliźniaczek. Jej największym priorytetem od pierwszego dnia było upewnienie się, że przedstawimy tę historię z perspektywy dziewcząt i nie będziemy traktować ich jak outsiderek.
A tak przez wiele, wiele lat ludzie o nich opowiadali. I myślę, że tym razem naprawdę zrobiliśmy coś odmiennego, że udało się nam uczłowieczyć tę historię przez ich perspektywę.

Faktycznie, kiedy w 2017 roku "Córki dansingu" zadebiutowały na prestiżowym festiwalu Sundance, a potem trafiły do kin, film wywołał niemały entuzjazm. W Daily Beast ukazała się wtedy szokująco wręcz pochlebna recenzja: "Zapomnijcie o "La La Land". Ten musical o seksownych syrenach-kanibalach jest najlepszy". Autor doszukiwał się różnych podobieństw z obsypanym nominacjami do Oscara filmem, ale bardziej przekonywał go surrealizm polskiej produkcji. Recenzent "Variety" doceniał wtedy niezwykłą stylistykę filmu: odwołania do mody lat 80. i PRL-owskiego życia nocnego, kostiumy, celowe elementy kiczu. Uważał, że to wszystko ratowało "Córki", gdy sam scenariusz zaczynał się trochę rozjeżdżać.

Polskie akcenty na festiwalu filmowym w Cannes

Entuzjastycznie przyjęty obraz w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej nie jest jedynym polskim "towarem eksportowym" na tegorocznym festiwalu w Cannes. Przypomnijmy, że aktorka Joanna Kulig zasiada w jury sekcji Un Certain Regard. Do tego światową premierę miał tam też film "IO" w reżyserii Jerzego Skolimowskiego. Dodajmy, że jest obecnie jednym z najwyżej ocenianych przez festiwalowych krytyków tytułów.

To alegoryczna opowieść stworzona na motywach klasycznego francuskiego filmu "Na los szczęścia, Baltazarze!" Roberta Bressona. Scenariusz autorstwa Ewy Piaskowskiej i Jerzego Skolimowskiego bazuje na formie szkatułkowej i stanowi parafrazę filmu drogi. Jej głównym bohaterem jest prosty osiołek, którego droga prowadzi od polskiego cyrku do włoskiej rzeźni. W tym czasie zwierzę przekazywane jest z rąk do rąk i natyka się na ludzi zarówno dobrych, jak i złych.

"To panoptikum ludzkich zachowań wobec bezbronnego zwierzęcia, sugestywny obraz relacji społecznych i przemian kulturowych zachodzących we współczesnym świecie" - pisze WIFF, który dofinansował polsko-włoską koprodukcję.

Skolimowski zdjęcia do filmu realizował min. na Podkarpaciu. Zdjęcia są dziełem Michała Dymka, okrzykniętego jednym z najbardziej utalentowanych operatorów młodego pokolenia - w 2020 roku otrzymał w Gdyni główną nagrodę za zdjęcia do "Sweat" w reżyserii Magnusa von Horna.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.  

Więcej o: