Jak powstały sceny powietrzne w "Top Gunie"? Trzy miesiące trenowali, jak nie zwymiotować

Tom Cruise znany jest z tego, że sam lubi kręcić wszystkie sceny kaskaderskie i zależy mu na jak największym realizmie w filmach akcji. Nie inaczej było w przypadku nowego "Top Gun", który wzbudza powszechne zachwyty krytyków. Na potrzeby produkcji powstały efektowne i kunsztowne sekwencje walk powietrznych. Cruise wymyślił, jak sprawić, żeby robiły wyjątkowe wrażenie, ale początkowo reżyser wątpił, że uda im się ten plan zrealizować.

"Top Gun: Maverick" jeszcze nie trafił do szerokiej dystrybucji, a już się zapowiada na jeden z największych hitów tego lata. Recenzenci wychwalają produkcję, która w Cannes dostała pięciominutową owację na stojąco, a specjaliści od sprzedaży przewidują, że w premierowy weekend film może zarobić w kinach nawet 100 mln dolarów. Jeśli tak się stanie, będzie to osobisty rekord Toma Cruise'a, który podszedł z dużym zaangażowaniem do sequelu obrazu, który nadał jego karierze niebywałego rozpędu.

Zobacz wideo

Tom Cruise przycisnął śrubę obsadzie "Top Guna"

Cruise skrupulatnie przygotowuje się do swoich filmów i za wszelką cenę unika pomocy kaskaderów. Kiedy kręcił "Mission: Impossible - Fallout", złamał kostkę podczas kręcenia sceny skoku z dachu na dach. Już ze złamaną nogą skończył ujęcie, które ostatecznie trafiło do filmu. Podkreślmy, że tylko na potrzeby nadchodzącego "Mission: Impossible 7" przećwiczył 13 tysięcy razy skoki na motocyklu i około 500 razy skakał ze spadochronem. Co prawda w pierwszej części "Top Gun" z 1986 roku to nie on pilotuje myśliwce, ale w drugiej części sprawy mają się już inaczej.

Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Tom Cruise tak bardzo się zainteresował lotnictwem podczas zdjęć do pierwszego "Top Gun", że ostatecznie wyrobił licencję pilota w 1994 roku. Posiada także uprawnienia do sterowania helikopterami, co wykorzystywał przy realizacji "Mission: Impossible". A kiedy po ponad 30 latach zdecydował się wrócić do "Top Gun", zdecydował, że w nowym filmie nie chce nadmiaru efektów specjalnych. Chciał pokazać widzom, jak naprawdę wyglądają doświadczenia pilotów wojskowych myśliwców. Dlatego też nalegał, żeby nie tylko jego sceny w myśliwcu kręcone były podczas prawdziwego lotu. Także inni aktorzy grający pilotów mieli realizować zdjęcia w lecących samolotach.

KADR Z FILMU Dlaczego Meg Ryan i Kelly McGillis nie zagrały w nowym "Top Gun"?

Zanim jeszcze zaczęły się zdjęcia do "Top Gun: Maverick", Cruise zaprojektował osobiście cały program treningowy dla pozostałych członków obsady. Aktorzy przez trzy miesiące szkolili się w umiejętności wstępnego budowania świadomości przestrzennej w samolocie, a także ćwiczyli takie rzeczy jak podwodna ewakuacja. Najpierw latali w samolotach Cessna 172 Skyhawk, potem przerzucili się na Extra 300, by skończyć szkolenie w modelu L-39 Albatross, który rozwija w powietrzu najwyższą prędkość i jest przystosowany do powietrznych manewrów. Tych maszyn używano podczas kręcenia filmu.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.  

Producent Jerry Bruckheimer podkreślał w jednym z wywiadów: "Aktorzy musieli się też nauczyć obsługi kamer, bo kiedy byli w powietrzu, sami siebie w zasadzie reżyserowali". Dlatego też brali udział w zajęciach z montażu, operatorki i filmowego oświetlenia.

Grający jednego z pilotów Glen Powell w rozmowie z "Entertainment Weekly" stwierdził:

To było tak szalone, że nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że to bardzo fajny pomysł, ale nie wierzyłem, że to naprawdę może się udać.

Reżyser Joseph Kosinski przyznał, że cały proces kosztował dużo pracy, był żmudny i wyjątkowo wymagający, ale jego zdaniem "zdjęcia mówią same za siebie". Ekipa przez 15 miesięcy pracowała nad tym, jak zamontować kamery w kokpitach myśliwców. Co ciekawe, reżyser pierwszej części "Top Gun" także chciał kręcić zdjęcia z obsadą w powietrzu, ale wtedy to faktycznie było niewykonalne: aktorzy wymiotowali za każdym razem, kiedy zabierano ich na próbne loty. Powell przyznał, że także zdarzyło mu się zwymiotować. Ale podkreślił, że nie doszło tego w samolocie.

Więcej o: