Wielu widzom trudno sobie wyobrazić, że ktoś będzie w stanie zmierzyć się z legendą Piotra Fronczewskiego, który tak pamiętnie zagrał Pana Kleksa w uwielbianych przez pokolenia Polaków filmach z lat 80. Reżyser Maciej Kawulski ogłosił, kto zmierzy się z tym zadaniem i bądźmy szczerzy - lepiej chyba wybrać nie było można. Nowym panem Kleksem został Tomasz Kot.
Tomasz Kot już nie raz pokazał, że świetnie sobie radzi z graniem mocnych postaci - wystarczy wspomnieć jego kreacje w takich filmach jak biograficzne obrazy "Skazany na bluesa", gdzie zagrał wokalistę Dżemu Ryszarda Riedla i "Bogowie", gdzie charyzmatycznie sportretował kardiochirurga Zbigniewa Religę. Nie bał się zmierzyć z legendą agenta J-23 i wcielił się w Hansa Klossa w nowej ekranizacji przygód najsłynniejszego polskiego szpiega. Nie brakuje mu też talentu komediowego, o czym może choćby świadczyć jego rola Maksymiliana Skalskiego w serialu komediowym "Niania", uroczy epizod w "Lejdis" czy nieszablonowa kreacja w rewelacyjnym "Disco Polo" Macieja Bochniaka.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Nie mamy wątpliwości, że rewelacyjnie poradzi sobie także z graniem Pana Kleksa. Jak sam wspominał w jednym ze wcześniejszych wywiadów:
Za każdym razem zastanawiam się, jak udając kogoś innego, wypełnić to autentycznymi emocjami. Doszedłem do tego, że w tym zawodzie najistotniejsza jest wyobraźnia. Zawsze jest to samo: myślę o scenariuszu, słucham reżysera, jego założeń. I sam wgryzam się w temat, dużo czytam i oglądam.
Sam Tomasz Kot jest ojcem dwójki dzieci - córki i syna. Kiedy w 2019 roku na ekrany kin wchodził film dla młodzieży "Dzień czekolady" aktor podkreślał w rozmowie z Onetem: "Uważam, że dzieci są o wiele dojrzalsze, niż zwykło się o nich mówić i je postrzegać. To młodzi ludzie, których nie można traktować z przymrużeniem oka. (...) Sam pamiętam, jak byłem dzieckiem i spotykałem się z niezrozumieniem. Wiadomo, że dziecko nie ma szans i nie wygra z dorosłym w dyskusji. Powinniśmy wobec tego wykazać się cierpliwością i wyrozumiałością".
Podczas konferencji prasowej twórcy zdradzili też, że w filmie pojawi się Piotr Fronczewski! Nie wiemy na razie, jaką rolę zagra pierwszy filmowy Pan Kleks, ale na pewno będzie to coś wyjątkowego.
Nowa "Akademia Pana Kleksa" ma być uwspółcześnioną wersją klasycznej bajki Jana Brzechwy - twórcy chcą, żeby film przede wszystkim przemawiał formą i treścią do najmłodszych widzów. Stąd między innymi decyzja, by Akademia nie była szkołą wyłącznie dla chłopców, a zamiast Adasia Niezgódki w filmie pojawi się dziewczynka - Ada. Niemniej zadbają też o to, żeby puścić oczko do tych osób, które dobrze pamiętają filmy z Piotrem Fronczewskim.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Jeszcze pod koniec 2021 roku reżyser Maciej Kawulski zapowiadał: "Zbudujemy, absolutnie bez kompleksów, pewną przystań, biorąc z książki to, co najlepsze - koncept szkoły, w której uczy się wyobraźnią" i obiecał "nową opowieść na nowe czasy". Filmowiec nie ma wątpliwości co do sukcesu "Kleksa" we współczesnej odsłonie, bo jego zdaniem "Kleks is number fu**ing one". - Sentymenty grają i tego nic nie zmieni. Kleks wciąż jara ludzi. A ja lubię, kiedy ludzi coś jara - skwitował.
Kawulski spotkał się nawet z samym Piotrem Fronczewskim - "Spotkałem w życiu osobiście wielu wybitnych ludzi, nawet legendy, ale nigdy wcześniej tych, o których legendy boją się nawet szeptać. To był zaszczyt Panie Piotrze" - pisał potem przejęty.