Mark Wahlberg i Kevin Hart nakręcili dla Netfliksa dość schematycznie zapowiadającą się komedię. W opisie czytamy: "Gdy żona zabiera dzieci na wyjazd, pełnoetatowy tata, pierwszy raz od lat mając czas dla siebie, odnawia kontakt z dawnym przyjacielem. Spędzają razem szalony weekend, który niemal wywraca jego życie do góry nogami".
Okazuje się jednak, że nie zawsze schemat się sprawdza, a powiedzenie "lubimy oglądać to, co znamy" tym razem nie znalazło zastosowania. W serwisie Rotten Tomatoes, agregującym opinie recenzentów filmowych i widzów, "Czas dla siebie" ma zaledwie 7 proc. pozytywnych recenzji u tych pierwszych i 30 proc. u drugich. Tym samym są to najniższe noty w historii w karierze Wahlberga i Harta - zauważył "Independent".
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wahlberg ma w swojej filmografii długą listę kiepsko ocenianych tytułów ("Inteligent w armii" ma 12 proc. pozytywnych recenzji). Hart także (np. 9 proc. za "Poznaj naszą rodzinkę"). No ale siedem to jeszcze mniej. Niektóre słowa recenzentów filmowych są druzgocącą krytyką. "Twórcom 'Czasu dla siebie' niestety nie udaje się przekuć tego mądrego pomysłu na komedię w cokolwiek wartościowego", "mizoginistyczny, surowy, nieśmieszny film, którego nie uratuje nawet sam Wahlberg…" czy "To, czego filmowi w poziomie dowcipu, nadrabia różnorodnością. Są dowcipy o masturbacji, dowcipy pornograficzne, dowcipy o ekskrementach, dowcipy o penisie, dowcipy o piersiach, dowcipy o pierdzeniu, dowcipy o wymiotach (zarówno wizualne, jak i słowne)" - to tylko niektóre słowa zagranicznych dziennikarzy.
Już po premierze "Czasu dla siebie" w Netfliksie Hart próbował przekonać fanów, że produkcja ma "ukryte przesłanie" dotyczące dynamiki rodzicielstwa i podziału obowiązków domowych według płci.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
.