Patryk Galewski: Ks. Kaczkowski zapowiedział, że wybierze ciężką dębową trumnę i będę musiał ją nieść [WYWIAD]

"Johnny" zdobył nagrodę publiczności na festiwalu filmowym w Gdyni, a w weekend otwarcia przyciągnął do kin ponad 100 tys. widzów. - Ja przeżywam film niesamowicie głęboko - mówi Gazeta.pl Patryk Galewski, którego zagrał Piotr Trojan. - Ludzie, którzy stworzyli ten film, zrobili coś więcej niż tylko nakręcili kolejne zlecenie - podkreśla. Rozmawiamy też o jego pierwszym spotkaniu z ks. Janem Kaczkowskim i o tym, jakiego Kościoła chciał duchowny.

Patryk Galewski podkreśla na początku naszej rozmowy:

Ja nigdy w żaden sposób nie pogodziłem się z tym, że Jana z nami nie ma. Ja po prostu nauczyłem się z tym żyć. Dlaczego tak bardzo głęboko przeżywam to, że Jana z nami nie ma? Bo w pewnym momencie Jan stał się dla mnie tatą, którego ja tak naprawdę - mimo że fizycznie był - to tak naprawdę nie miałem.

W filmie "Johnny" Daniela Jaroszka poznajemy ks. Kaczkowskiego właśnie oczyma Galewskiego. Rozmawialiśmy z nim jeszcze przed kinową premierą:

Zobacz wideo Wywiad z Patrykiem Galewskim

- Ja jestem przeszczęśliwy, że akurat na ręce tych ludzi spadła odpowiedzialność stworzenia tak ważnego filmu o tak pięknym człowieku - mówi. Opowiada też, że gdy po raz pierwszy zobaczył Dawida Ogrodnika w roli na planie, był przerażony, trochę zdumiony, przestraszony. 

Piotr Trojan (z prawej) i Patryk Galewski na premierze filmu 'Johnny'Za rolę w "Johnnym" dostał nagrodę w Gdyni. "Ks. Kaczkowskiego poznaję przez Dawida"

"Patryk włamuje się do domu w małym mieście. Wyrok sądu nakazuje mu prace społeczne w puckim hospicjum, gdzie poznaje niezwykłego ks. Jana Kaczkowskiego. Duchowny angażuje młodych chłopaków z zawodówki, na pozór twardych buntowników, w pomoc chorym. W swojej pracy skupia się na bliskości, czułości i walce o relacje z drugim człowiekiem. Uczy empatii. A robi to z hurtową ilością humoru, czym zyskuje ogromną popularność. Niedługo później Jan sam staje przed wyzwaniem walki z chorobą. Patryk zostaje postawiony w sytuacji, która zmieni całe jego życie" - czytamy w opisie filmu. W rozmowie Galewski wielokrotnie podkreśla, jak wielki wpływ na jego życie, a także na życie wielu innych ludzi, miał duchowny. On mówił do niego "tatku" i przyznaje, że ks. Jan był dla niego niczym ojciec.

Galewski zanim poznał ks. Kaczkowskiego, był znany z Pucku jako osoba, która obracała się w półświatku przestępczym, miał zasądzone godziny do odpracowania w puckim hospicjum założonym przez księdza w ramach wyroku za jazdę pod wpływem alkoholu. - Słynąłem z tego, że jestem ćpunem, pijakiem, chuliganem, rzezimieszkiem ulicznym - przyznaje i wspomina ich pierwsze spotkanie: "Jan takim śmiesznym gestem się mnie zapytał, czy będę jeszcze dużo jarał tej trawy, czy w końcu przyjdę opracować te godziny".

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Film 'Johnny' o ks. Janie Kaczkowskim"Johnny". "Czuliśmy, że przyświecał nam przez cały czas duch Jana: takich znaków mieliśmy kilka"

Opowiada nam i o swojej przeszłości, i o ważnych rozmowach z przyjacielem, i o tym, jak ksiądz zapowiedział z uśmiechem swoim "synkom", że będą nieść jego trumnę, a on specjalnie wybierze ciężką dębową, by poczuli ciężar ich grzechów, które wziął na siebie. Duchowny zmarł w 2016 roku. Bioetyk, organizator i dyrektor Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio miał glejaka mózgu.

Patryk Galewski opowiada też m.in. o pokucie, jaką dostał po pierwszej spowiedzi u ks. Kaczkowskiego i o tym, że całe doświadczenie związane z filmem "Johnny" zdecydował się z jednego powodu: dla Jana. I podkreśla:

Jan był miłością.

<<Reklama>> Ebook i audiobook "Johnny. Powieść o księdzu Janie Kaczkowskim." Macieja Kraszewskiego są dostępne na Publio.pl >>

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: