"Cała prawda o moim życiu. Bez cenzury!" - tymi słowami kusił Patryk Vega w tytule zwiastuna jego najnowszego filmu. Ta zachęta, ani żadna inna nie przełożyły się jednak na frekwencję w salach kinowych. Można zażartować, że na "Niewidzialnej wojnie" była "niewidzialna widownia", ponieważ film w weekend otwarcia obejrzało tylko 30 tys. widzów. Co w obliczu grania tytułu po kilka razy dziennie w największych multipleksach daje mizerny efekt.
Więcej informacji ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie Gazeta.pl >>
Dlaczego to mało? Oto garść statystyk: jeszcze we wrześniu 2020 roku w premierowy weekend jego "Pętlę" zobaczyło 178 360 widzów, a już wtedy się mówiło, że jak na tego reżysera to mało.
Z uwagi na powyższe, decyzja kin nie powinna nikogo dziwić. Film od tego tygodnia nie jest grany we wszystkich oddziałach multipleksów i zazwyczaj każdego dnia przypada tylko jedna projekcja tytułu.
Na seans w dniu premiery wybrała się Justyna Bryczkowska, dziennikarka Kultura Gazeta.pl, która napisała recenzję tego "dzieła". Nie zostawiła na nim suchej nitki, a w podsumowaniu podzieliła się efektami ubocznymi po wyjściu z kina:
Odczuwam namacalne skutki wpływu tego seansu na mnie. Plączą mi się myśli, obserwuję pogłębiające się trudności z koncentracją, mam nerwobóle w łopatkach i czuję nagły przyrost uczuć religijnych, które zostały bestialsko zszargane. Na szok wywołany przez ten makabrycznie długi, nużący, irytujący i moim zdaniem krzywdzący dla samej obsady film, nie pomogły: ani terapeutyczna dawka cukru pod postacią podwójnej porcji lodów karmelowych (karmel słony i karmel chrupiący - załączam rachunek do rozliczenia), ani głaskanie piesków, ani tulenie kotków. Ukoić nie były mnie też w stanie konsultacje telefoniczne z koleżankami z redakcji.
Warto zwrócić uwagę, że w innych krajach tego typu filmy często nie trafiają do dystrybucji kinowej i od początku są przygotowywane pod streaming. Tak zrobiono na przykład w Stanach Zjednoczonych, przy okazji premiery filmu o procesie Johnny'ego Deppa i Amber Heard. Po obejrzeniu samego zwiastuna wydaje się, że to produkcja w podobnym klimacie, co "Niewidzialna wojna".
Jeżeli jednak chcecie się przekonać osobiście, w jakim stanie wyjdziecie z sali kinowej, to lepiej nie zwlekać. Obserwując tę sytuację, może być tak, że od przyszłego piątku film całkowicie zniknie z repertuarów.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.