Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Tom Cruise skończył 60 lat, ale nadal zaskakuje swoich fanów niebywałymi wyczynami kaskaderskimi. Według najnowszych doniesień aktor ma niedługo zostać pierwszym cywilem, który będzie spacerował na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wszystko na potrzeby filmu w reżyserii Doug'a Limana.
Szefowa Universal Pictures, Donna Langley zdradziła w wywiadzie dla BBC nieco informacji na temat najnowszego filmu z Tomem Cruise'em. - Tom Cruise zabiera nas w kosmos. Zabiera w kosmos cały świat. Taki jest plan. Rozwijamy z Tomem świetny projekt i chcemy, żeby zrobił właśnie to: poleciał rakietą na stację, nakręcił materiał w kosmosie i został pierwszym cywilem, który wykona kosmiczny spacer na zewnątrz stacji. - przekazała reporterom.
Produkcja ma budżet wynoszący około 200 milionów dolarów. Plotki dotyczące scen nagrywanych poza naszą atmosferą krążyły po sieci już od jakiegoś czasu, jednak dopiero słowa szefowej studia potwierdziły przypuszczenia fanów. Produkcję wspiera nie tylko NASA, ale także należąca do Elona Musk'a firma SpaceX. To naprawdę przełomowe przedsięwzięcie. Będzie to pierwszy film Hollywood nakręcony w kosmosie.
Za reżyserię "kosmicznej" produkcji odpowiada Doug Liman. Film nie będzie pierwszym dziełem, w którym twórca nawiąże współpracę ze znanym aktorem. Poprzednio spotkali się na planach takich produkcji jak "Na skraju jutra" (2014) oraz "Barry Seal: Król przemytu" (2017).
Według najświeższych informacji fabuła filmu, oprócz wyczekiwanych scen w kosmosie, w dużej mierze opierać się będzie na działaniach postaci granej przez Cruise'a na Ziemi. Aktor ma wcielić się w rolę mężczyzny, na którego barki niespodziewanie spadnie obowiązek ocalenia planety. To właśnie w tym celu bohater uda się w kosmos i wykona wspomniany "spacer".