Brendan Fraser był jednym z najbardziej lubianych i popularnych aktorów przełomu lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Dzięki roli Ricka O'Donella w filmie "Mumia" z 1999 roku zyskał liczne grono wielbicieli. Film okazał się na tyle dużym sukcesem, że już dwa lata później na ekrany trafiła kontynuacja tej historii - obraz "Mumia powraca", w którym zagrali zarówno Fraser, jak i Rachel Weisz. Produkcja zarobiła na całym świecie 435 milionów dolarów i była jednym z najbardziej dochodowych tytułów 2001 roku.
Twórcy "Mumii" próbowali powtórzyć sukces jeszcze w 2008 roku - wtedy zrealizowano trzecią odsłonę cyklu pt. "Mumia: Grobowiec cesarza smoka". Fraser zdecydował się wziąć udział w projekcie, jednak z roli zrezygnowała grająca jego żonę Rachel Weisz. Aktorka po pierwsze postanowiła dojść do siebie po porodzie i zająć się synem, a do tego nie spodobał jej się scenariusz. Jak się okazało, wykazała się dobrą intuicją. Jej postać przejęła Maria Bello, a sam film miał premierę 1 sierpnia 2008 roku. Tym razem recenzje były już bardzo negatywne. Trzecia "Mumia" przy budżecie 145 mln dolarów zarobiła tym razem 403 mln - co było najniższym wynikiem w całej serii.
Studio Universal zdecydowało się w 2017 roku na przeróbkę franczyzy, tak by stworzyć nowe mroczne uniwersum. Tak też nakręcono film, w którym główną rolę zagrał Tom Cruise. Wcielił się w sierżanta Nicka Mortona, który niechcący odkrywa ukryty grób egipskiej księżniczki Ahmanet. Ta oczywiście obciążona była klątwą, a po tym, jak wydostała się na wolność, planowała zniszczyć świat.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Film otrzymał od krytyków bardzo negatywne recenzje, a do tego przyniósł studiu znaczące straty. Choć sprzedaż biletów przyniosła 410 mln dolarów, to w związku z wysokimi kosztami produkcji i marketingu, producenci stracili 95 mln dolarów. Zrezygnowano więc z dalszego rozwijania projektu.
W międzyczasie kariera Brandona Frasera nieco przygasła, chociażby z powodu kłopotów zdrowotnych i osobistych aktora. Niemniej dzięki głównej roli w głośnym filmie "Wieloryb" Darrena Aronofsky'ego aktor wrócił do gry - bardzo poważnie mówi się o tym, że ma duże szanse na zdobycie Oscara.
W jednym z najnowszych wywiadów Fraser podkreślił, że nie miałby nic przeciwko ponownemu zagraniu Ricka O'Donella. Jak relacjonuje "Variety", aktor stwierdził:
Nie wiem, jak miałoby to zadziałać. Ale byłbym otwarty na propozycję, gdyby ktoś mi to zaproponował i miał na to dobry pomysł.
"Variety" przywołało też wypowiedź reżysera pierwszych "Mumii", Stephena Sommersa. Filmowiec wyjaśnił, że zatrudnił Frasera, bo miał bardzo konkretne umiejętności: "Potrafił wyprowadzić cios i przyjąć cios, do tego ma świetne poczucie humoru. Nie da się go nie lubić. Nigdy nie pojawia się w pracy w złym humorze, nie jest arogancki ani marudny". Dodaje też, że aktor - podobnie jak Tom Cruise - samodzielnie wykonywał tyle scen kaskaderskich, ile mógł. Doznał nawet na planie kontuzji kolana, ale spiął się w sobie, żeby dokończyć kręcenie filmu.
Brendan Fraser wyjaśnił też, dalszego jego zdaniem "Mumia" z Tomem Cruisem okazała się niewypałem.
"Trudno jest zrobić taki film. Kiedy my pracowaliśmy nad naszą wersją, dążyliśmy do tego, żeby miała ważny skałdnik - zabawę. A tego nie widziałem w nowej inkarnacji, tego tam zabrakło. To za bardzo przypominało prostolinijny horror. 'Mumia' powinna być czymś, co przynosi ekscytację i frajdę, a nie czymś przerażającym i strasznym. Wiem, jak trudno to osiągnąć. Próbowałem to zrobić trzy razy" - zaznaczył.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.