"Enola Holmes 2" to wspólne dzieło reżysera Harry'ego Bradbeera, scenarzysty Jacka Throna (wcześniej współtworzył popularny brytyjski serial dla młodzieży "Skins") i Millie Bobby Brown, która z filmowcami pomysłami wymieniała się już na etapie tworzenia scenariusza. Ten opiera się o popularne młodzieżowe książki Nancy Springer i wplata w fabułę prawdziwe wydarzenia historyczne powiązane z postacią Sarah Chapman. Brown, doskonale znana z roli Jedenastki w hitowym serialu "Stranger Things", nie tylko zagrała w "Enoli Holmes 2" główną rolę - jest także jedną z producentek. Ten projekt jest w jej karierze także o tyle znaczący, że Netflix zapłacił jej za niego 10 mln dolarów - to najwyższa odnotowana w historii Hollywood gaża dla młodej aktorki poniżej 18. roku życia.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- Millie szczególnie zaskoczyła mnie, kiedy kręciliśmy scenę w mieszkaniu Sherlocka Holmesa, po tym, jak go doprowadza do domu. Kiedy Enola budzi się rano, brat pyta, co zrobiła z jego pokojem. Ona wtedy zarzuca głową i patrzy na jego bałagan do góry nogami, żeby sprawdzić, o co mu chodzi. Widzi wtedy świat do góry nogami. Kiedy Millie przyszła na plan, rzuciła wtedy pomysłem w swoim klasycznym stylu - wspomina proces reżyser.
- Wcześniej nie ćwiczyliśmy tego ujęcia za dużo z Henrym, bo Millie chciała być spontaniczna. Włączyliśmy kamerę i to była jedna z pierwszych rzeczy, które zrobiła. Zarzuciła głową do tyłu i powiedziała: Powinniśmy to nakręcić do góry nogami. To był genialny pomysł - opowiada o pracy z młodą aktorką Harry Bradbeer.
Reżyser często prosił też Millie Bobby Brown o powtarzanie scen, kiedy jego zdaniem była za bardzo sobą, a za mało wczuwała się w swoją postać. Dlaczego? - Jest taki punkt, w którym stawała się zbyt nowoczesna w zachowaniu. To bardzo cienka linia. Nasze podejście było takie, że bierzemy XIX-wieczną postać i dajemy jej werwę, styl i podejście rodem z XX wieku. Ale czasem można było z tym przesadzić w stronę czegoś, co jest już zbyt XXI-wieczne. Czasem to była to jej postawa, czasem słowo - wyjaśnił nam w trakcie rozmowy.
Bradbeer podał nawet konkretny przykład: - Długo debatowaliśmy nad sceną, w której mówi "Wariacki pomysł. Myślałeś o współlokatorze?". To też był taki 'millienizm', jej pomysł. Muszę przyznać, że początkowo jej mówiłem, że nie może się tak wyrazić: Nie możesz mówić 'wariacki', to śmieszne i kompletnie anachroniczne. Ale sprawdziliśmy to w słowniku i wróciłem z podkulonym ogonem. Okazało się, że to w porządku, bo słowo 'crazy' wywodzi się mniej więcej z okoli 1850 roku. Więc możemy go użyć w filmie - przyznał się.
Film "Enola Holmes 2" na platformie Netflix dostępny jest od 4 listopada. W nowej części Enola ma własne biuro detektywistyczne, ale zderza się z brutalną rzeczywistością. W 1888 roku dziewczynie nie jest łatwo dostać zlecenie, nawet jeśli przy okazji jest siostrą najsłynniejszego detektywa w Londynie.
Pewnego dnia jednak dochodzi do przełomu. W biurze Enoli pojawia się pracująca w fabryce zapałek dziewczynka, która prosi o pomoc w odnalezieniu starszej siostry. Enola sprawę przyjmuje z radością, a im bardziej się w nią wgryza, tym bardziej okazuje się skomplikowana. Na pewnym etapie okazuje się wręcz, że śledztwo połączone jest z tym, którym zajmuje się jej starszy brat - Sherlock Holmes (w tej roli Henry Cavill).
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.