Filmy świąteczne to moje guilty pleasure. Obok tego z Lindsay Lohan nie mogłam przejść obojętnie

Nie martwcie się, to nie jest mój pierwszy świąteczny film, wcześniej trenowałam. "Niezapomniane święta" to natomiast pierwsza tegoroczna świąteczna propozycja Netfliksa. I pierwszy film, którym Lindsay Lohan - po latach turbulencji - próbuje odbudować swoją karierę. Sprawdziłam więc, jak jej poszło.

Na początek kilka słów wyjaśnienia - telewizyjne filmy świąteczne to osobna kategoria filmów, rządząca się swoimi prawami. Raczej nie spodziewamy się tutaj kreacji aktorskich na miarę Oscara ani zawirowań fabuły przykuwającej do fotela od pierwszej do ostatniej minuty. Ma być schematycznie, sympatycznie i romantycznie - no i z dużą liczbą choinkowych światełek. Parafrazując utwór "Brzydcy" z repertuaru Grażyny Łobaszewskiej:

Piękna ona, piękny on, / a taka ładna miłość, aż nierealna wręcz.

Ot, takie moje guilty pleasure - świąteczne filmy co roku wchodziły kiedyś do kin (pamiętacie np. "Ja cię kocham, a ty śpisz"?), w Stanach Zjednoczonych palmę pierwszeństwa w kręceniu takich tytułów jak z taśmy produkcyjnej na mały ekran przoduje Hallmark, a od kilku lat do wyścigu o serca widzów dołączył też Netflix. Co roku oglądam kilka takich produkcji i narzekając na nie, podchodzę też do każdej kolejnej z dozą wyrozumiałości. I po choćby serii "Świąteczny książę", trylogii z Vanessą Hudgens ("Zamiana z księżniczką") czy nienajgorszym aktorsko "Świątecznym zamku" z Brooke Shields i Carym Elwesem z zeszłego roku, teraz sięgnęłam po film, którym Netflix zaczyna tegoroczny sezon: "Niezapomniane święta" z Lindsay Lohan.

Niezapomniane świętaNiezapomniane święta Netflix

Lindsay Lohan - ulubienica widzów z wyrokiem

Miliony widzów pokochały ją w 1998 roku dzięki familijnemu filmowi "Nie wierzcie bliźniaczkom" - Lindsay Lohan miała wtedy zaledwie 12 lat i już od dziewięciu występowała m.in. w reklamach i serialach. Po tej (podwójnej) roli przyszły kolejne sukcesy: "Zakręcony piątek", w którym w 2002 roku zagrała z Jamie Lee Curtis, czy "Wredne dziewczyny" z 2004 - film dla pokolenia ówczesnych nastolatek wręcz kultowy. Później jednak nastała seria komercyjnych klap (bo, od razu zaznaczmy, żaden z tych wymienianych tytułów artystycznym sukcesem nie był), a także problemy w życiu osobistym.

Lohan podejmowała co prawda próby aktorskie, a także wokalne, ale w świadomości wielu osób zapisały się przede wszystkim jej liczne związki (m.in. z Aaronem Carterem, Wilmerem Valderramą, Robbiem Williamsem, Samanthą Ronson), a także to, że w wieku 20 lat zdecydowała się na uczestniczenie w spotkaniach Anonimowych Alkoholików - niestety, jak wiele dziecięcych gwiazd, wpadła w nałóg. Cztery lata później Lohan została skazana na 90 dni więzienia za złamanie wcześniejszych postanowień sądów mających ją zmusić do leczenia oraz zakazu prowadzenia pojazdów.

Ostatnia dekada to jakieś gościnne występy w serialach i show, promowanie filmu, który jednak nigdy nie powstał, próby zaistnienia na teatralnych deskach (jedna z recenzji brzmiała "trochę potrafi grać"), inwestowanie przez Lohan m.in. w ośrodki plażowe w Grecji (i realizacja reality show na ten temat) czy wydanie w 2020 roku pierwszego po 12-letniej przerwie singla "Back to me", w którym śpiewa m.in. że jej życie jest pełne "wyrwanych stron", ale teraz "wraca do siebie".

 

W marcu tego roku pojawiła się natomiast informacja, że Lindsay Lohan podpisała umowę na zrobienie kilku filmów z Netfliksem. Pierwszym z nich jest właśnie świąteczny romantyczny "Niezapomniane święta", który miał premierę 10 listopada i w którym partneruje jej jeden z aktorów znanych z serialu "Glee"  Chord Overstreet.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Wystarczy zobaczyć zwiastun

"Tuż przed świętami świeżo zaręczona rozpieszczona spadkobierczyni hotelu (Lindsay Lohan) ulega wypadkowi na nartach i traci pamięć. Z pomocą przychodzą jej przystojny właściciel górskiej chaty (Chord Overstreet) i jego córka" - opis "Niezapomnianych świąt" jest prosty, bo i taka jest fabuła. Ktoś, kto chciałby się tu dopatrywać czegoś głębszego, może uśmiechnąć się z autoironicznej postawy, którą na początku prezentuje nasza bohaterka. Karmiona kawiorem i pojona szampanem (tak, pojona przez kogoś, sama kieliszka nie trzyma) Sierra mówi: Ludzie mają mnie za rozpieszczoną córkę hotelowego magnata. Chcę, żeby zapamiętali mnie nie tylko dzięki nazwisku.

Po czym ekscytuje się przyjazdem swojego chłopaka, influencera. Co będzie dalej? Wystarczy zobaczyć zwiastun:  

Zobacz wideo "Niezapomniane święta" [ZWIASTUN]

"Wystarczy zobaczyć zwiastun" - to jest moja recenzja dla tzw. zwyczajnego widza. Serio, nie róbcie sobie tego i nie poświęcajcie na "Niezapomniane święta" więcej niż te niespełna trzy minuty. Dostajecie tu właściwie wszystkie najzabawniejsze teksty, skrót fabuły i choć montażyści nie zdradzają samego końca, to przecież wszyscy wiemy, jak potoczy się akcja, prawda?

Jeśli jednak należycie do tych widzów, którzy oglądają czasami tego typu produkcje, to możecie włączyć nową propozycję Netfliksa. Tak, Lindsay Lohan nie jest wielką aktorką, a Overstreet też raczej nominacji za swoją rolę do Emmy czy innych Złotych Globów nie dostanie. Jednak widziałam duuuuużo dużo gorzej zagranych par, które odkrywają miłość właśnie w okresie świąt.

Poza tym w "Niezapomnianych świętach" znajdziecie to, czego oczekujecie: piękne wnętrza udekorowane dziesiątkami bombek, sweterki z motywami świątecznymi, ładne widoki na góry, jazdę na nartach z obowiązkową wywrotką głównych bohaterów w śnieżnej zaspie, szklaną śniegową kulę, fajerwerki, ciepłe kocyki, odrobinę wzruszenia, nieśmiałe próby pocałunku pod jemiołą i tajemniczego mężczyznę, który wygląda niczym święty Mikołaj. Fani "Wrednych dziewczyn" pewnie ucieszą się, że Lohan w jednej ze scen wraca do kultowego wykonania "Jingle Bell Rock", choć w zupełnie innym kontekście i z innym efektem.

 

Choć zarówno twórcy jak i widzowie takich filmów wiedzą, w co się pakują, fajnie by było, gdyby w ramach prezentu świątecznego ci pierwsi czymś drobnym jednak zaskoczyli. Dobry film świąteczny - jak wspomniałam - musi wpasować się w ramy gatunku, ale jednak przyjemnie, gdy coś go wyróżnia. Tutaj, niestety, raczej niczego takiego nie znajdziemy. Po napisach końcowych doszłam do wniosku, że tytuł wprowadza w błąd - ten film jest do zapomnienia. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: