"Wieloryb" to spektakularny powrót Brendana Frasera do hollywoodzkiej czołówki - przypomnijmy, że przez kilka ostatnich lat aktor trzymał się raczej na uboczu i zmagał się z problemami natury osobistej. Po wrześniowej premierze dramatu w reżyserii Darrena Aronofsky'ego jednak krytycy i recenzenci nie mają najmniejszych wątpliwości, że Fraser zasługuje nie tylko na słowa ich uznania, ale też na najważniejsze aktorskie wyróżnienia. Dość powiedzieć, że dzięki jego występowi "Wieloryb" dostał na festiwalu filmowym w Wenecji trwającą sześć minut owację na stojąco.
Czystą formalnością wydaje się oficjalne potwierdzenie, że Brendan Fraser będzie nominowany do Oscara za rolę wycofanego z życia, walczącego z nadwagą nauczyciela angielskiego, który próbuje nawiązać ponowny kontakt z córką. Spodziewać się można także, że wyróżni go także Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej. Aktor jednak nie darzy tej instytucji zbytnim poważaniem.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W najnowszym wywiadzie z magazynem "GQ" Brendan Fraser zapowiedział, że nie zamierza uczestniczyć w ceremonii wręczenia Złotych Globów - nawet jeśli zostanie nominowany do nagrody:
To dlatego, że mam więcej przeszłości z Hollywoodzkim Stowarzyszeniem Prasy Zagranicznej niż mam szacunku dla Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. A moja matka nie wychowała hipokryty. Można mnie określać na wiele sposobów, ale na pewno nie jestem taką osobą.
Sprawa sięga kilka lat wstecz, o czym Fraser opowiedział we wcześniejszym wywiadzie dla tego samego magazynu. Aktor tłumaczył wtedy, dlaczego w sposób gwałtowny i nieoczekiwany wycofał się z życia publicznego - padły wtedy też oskarżenia wobec Philipa Berka, byłego przewodniczącego Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Brendan Fraser opowiedział, że w 2003 roku Berk zaatakował go i obmacywał podczas lunchu. Członek HSPZ zaprzeczył tym doniesieniom i nazwał "absolutną fabrykacją".
Fraser podkreśla, że jednak bardzo mu zależy na kampanii oscarowej:
Jestem to winien sam sobie. Jestem to winny twórcom filmu. Wiem, że jestem też to winnym tym fanom, którzy zapłacili, żeby przyjść, by mnie zobaczyć i stali w kolejkach w prażącym słońcu - wiecie, to wszystko. Jestem to winny swoim dziecim - to moja szansa.