Brendan Fraser w filmie "Mumia powraca" w reżyserii Stephena Sommersa z 2001 roku, wcielił się w postać protagonisty, Ricka O’Connella. W produkcji swoją pierwszą dużą rolę otrzymał Dwayne Johnson, który zagrał Króla Skorpiona.
Kontynuacja produkcji skupia się na losach Ricka i Evelyn, którzy w tej części filmu są już rodzicami. Niespodziewanie dwie wielkie siły rozpoczynają batalię o władzę. Imhotemp powraca do życia i nie zamierza ustąpić miejsca. Mumia i Król Skorpion stają do walki, a O’Connellowie są jedynymi, którzy mogą ocalić losy świata.
Choć zdaniem wielu fanów CGI Króla Skorpiona jest najgorszym w historii kina, to niektórzy dostrzegają w tym plusy. Jedną z takich osób jest właśnie Brendan Fraser, który w materiale dla GQ opowiedział o filmie i skomentował efekty specjalne, które od wielu lat budzą kontrowersje. — To ma teraz pewien urok. Pewnie można by było to poprawić, ale część zabawy wynika z tego, że patrzysz na Dwayne’a, który wygląda jak postać z gry, i robi "raaaa"! W pewien sposób to po prostu idealne — powiedział aktor.
Aktor nie był w stanie jednoznacznie określić powodu, przez który doszło do takich niedociągnięć — Nie wiem, to wszystko było na ostatnią chwilę — stwierdził. — Potrzebowalibyśmy trochę więcej czasu — wspominał też słowa grafików.
Prawdopodobną przyczyną był fakt, iż twórcy nie mieli możliwości odnieść tworzonego obrazu do twarzy aktora, który wcielał się w tę postać. Johnson w tym czasie był bardzo zajęty, pojawiał się na planie i znikał, więc nie było możliwe ustalenie odpowiedniego terminu na spotkanie z grafikami.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.