Studio nalegało, by obsadzić w "Pulp Fiction" Johnny'ego Deppa. Tarantino miał inny pomysł

Od jakiegoś czasu w sieci krąży rzekoma "lista marzeń" obsady filmu "Pulp Fiction" i znajduje się na niej m.in. nazwisko Johnny'ego Deppa. Quentin Tarantino w jednym z ostatnich wywiadów wytłumaczył, że tak naprawdę lista nie jest jego autorstwa, a o tego konkretnego aktora wręcz spierał się ze studiem. Bo wcale nie chciał go zatrudniać do roli, która ostatecznie przypadła Timowi Rothowi.

Lista z potencjalnymi kandydatami i kandydatkami do poszczególnych ról w "Pulp Fiction" wraca do obiegu co kilka lat. Miała powstać jeszcze na etapie przedprodukcji i zawierać nazwiska gwiazd, które zdaniem reżysera miałyby się najlepiej sprawdzić w filmie. Ostatnio szczególnie dużo pisano o tym, że znajdowało się na niej także nazwisko Johnny'ego Deppa. Ten miałby teoretycznie zagrać rolę Pumpkina - faceta, który pojawia się w pierwszej i ostatniej scenie filmu. Razem z narzeczoną chce obrabować knajpę, w której jedzą posiłek i wymieniają się chwilę przed napadem czułościami.

Zobacz wideo Pulp Fiction, film inny niż wszystkie

To studio nalegało na obsadzenie Deppa w "Pulp Fiction"

Na liście znajdują się także nazwiska takich osób jak Michael Madsen, Michael Keaton, Gary Oldman, Nicholas Cage, John Cusack, Pam Grier, Sofia Coppola czy Patricia Arquette. Quentin Tarantino był ostatnio gościem podcastu "2 Bears, 1 Cave" i w trakcie rozmowy wyjaśnił, jak z tym zestawieniem naprawdę sprawy się mają. "W sieci krąży taki post o tym, jak wygląda moja lista życzeń à propos obsady 'Pulp Fiction'. Sęk w tym, że to nie jest moja lista marzeń - ani trochę" - wprowadził w temat reżyser.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Nie wiedziałem wtedy jeszcze zbyt dokładnie, kogo chciałbym obsadzić w jakiej roli, więc spisałem gigantyczną listę z mnóstwem imion. Chciałem, żeby mi ją wstępnie zatwierdzili, choć jeszcze nie wiedziałem, czy coś z tego wyjdzie, czy będę miał dobry kontakt z konkretnymi osobami, ani czy nawet wykonają dobrą robotę - ale chciałem, żeby mi ich zatwierdzili" - opisał tok swojego rozumowania.

 

"Ten spis był taki od Sasa do lasa, ale o to właśnie chodziło. Chciałem mieć możliwość eksperymentowania i sprawdzania różnych opcji, bo też z drugiej strony potrafię być bardzo uparty i uprzedzony" - zaznaczył. Kiedy pokazał swoją listę ludziom w studiu filmowym, zaczęły się przepychanki. Producenci pytali, dlaczego Tarantino woli obsadzić Tima Rotha zamiast Johnny'ego Deppa. Nie chcieli wręcz zatrudnić wskazanego przez reżysera aktora aż do momentu, aż pozostali z wytypowanych artystów nie odmówili swojego udziału. Tarantino wspomina, że pytał decydentów:

Myślicie, że Johnny Depp w roli Pumpkina, która pojawia się na początku i na końcu filmu - tylko tyle - naprawdę dosypie wam aż tyle pieniędzy w box office?

Ostatecznie w produkcji zagrał Tim Roth, który wcześniej z reżyserem pracował przy filmie "Wściekłe psy". Ostatnio widzowie mogli go oglądać m.in. w serialu "Mecenas She-Hulk", gdzie wrócił do swojej roli Emila Blonsky'ego. Pojawił się także w filmie "Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni", a wcześniej można było go zobaczyć m.in. w "Twin Peaks", "Magii kłamstwa" czy "Nienawistnej ósemce".

Przypomnijmy też, że "Pulp Fiction" przyniosło Quentinowi Tarantino i jego współscenarzyście Rogerowi Avary'emu m.in. Oscara, Złote Globy, BAFTĘ, Saturna, nagrodę Stowarzyszenia krytyków filmowych z Los Angeles, Nowego Jorku i Bostonu za najlepszy scenariusz. Film wygrał także Złotą Palmę dla najlepszego filmu na festiwalu filmowym w Cannes. Produkcja nieodmiennie jest uważana, za jeden z najbardziej kultowych i najlepszych filmów w amerykańskiej historii. W 20143 roku trafiła także do prowadzonego przez Bibliotekę Kongresu "National Film Registry"  jako film "ważny kulturowo, historycznie lub estetycznie". 

Więcej o: