Carrie Fisher żałowała romansu z Harrisonem Fordem: To powinien być Mark Hamill

Kiedy Carrie Fisher wyznała po długich latach milczenia, że jeszcze jako 19-latka miała z ze starszym od siebie Harrisonem Fordem krótki romans, nie ukrywała też, że jej zdaniem ta relacja była ogromnym błędem. Przyznała, że choć ciągle "kocha i zawsze będzie coś czuć" do Forda, to jednak żałuje, że nie związała się wtedy z Markiem Hamillem. "To by coś znaczyło" - pisała.

Carrie Fisher i Harrison Ford mieli krótki romans w 1977 roku, jeszcze podczas zdjęć do IV epizodu "Gwiezdnych wojen". Aktorka nie opowiadała o tym nikomu przez 40 lat i trzymała to w sekrecie na tyle skutecznie, że o związku nie wiedziała nawet jej matka. Fisher zdecydowała się wyznać prawdę dopiero 2016 roku. "Nikomu to już nie zaszkodzi" - mówiła w jednym z wywiadów po tym, jak już wydana została jej autobiografia "Pamiętniki księżniczki". Publikacja wywołała niemałe poruszenie, zaskoczona była na pewno Debbie Reynolds, która uznała, że córka nie powinna była tego faktu z życia wywlekać wcale. Nim jednak książka trafiła na rynek, Harrison Ford został uprzedzony o tym, co Fisher chce napisać. Wysłała mu do akceptacji gotowy rozdział i zaproponowała, że wytnie wszystko, co mu się nie spodoba. Choć był zdziwiony, nie odezwał się jednak do niej w tej sprawie. 

Zobacz wideo "Gwiezdne wojny. Skywalker. Odrodzenie" to ostatni film z udziałem Carrie Fisher. Zagrała w nim pośmiertnie

Carrie Fisher żałowała romansu z Harrisonem Fordem. I tak kochała go przez lata

"Gdy poznałam Harrisona, wiedziałam jedno: między nami nic nie będzie. Nie było takiej opcji. Wokół kręciło się sporo samotnych facetów, z którymi mogłam się umawiać, nie musiałam zarzucać wędki na żonatych. Co więcej, Harrison był dla mnie o wiele za stary - prawie piętnaście lat starszy! Za parę miesięcy miałam skończyć dwudziestkę, ale Harrison miał około trzydziestu pięciu lat. Staruch! A przynajmniej gość w średnim wieku" - pisała w "Pamiętniku księżniczki" Carrie Fisher.

Aktorka już, kiedy pierwszy raz zobaczyła Forda na planie "Nowej nadziei", była przekonana, że zostanie on prawdziwą gwiazdą filmową i czeka go niezwykła kariera. Na początku jednak go bardzo unikała. "Harrison wprawiał mnie w wielkie zakłopotanie. W jego obecności zapominałam języka w gębie i robiłam się niezdarna. Moje skrępowanie było skrajne, w żaden sposób nie potrafiłam go przełamać paroma trafnymi dowcipami. Poznaliśmy się, zostaliśmy postawieni pod ścianą i tam już zostaliśmy. Nie wyglądało to na wyzwanie, raczej sytuację, której należy unikać jak ognia. Przebywałam w jego towarzystwie tylko podczas grania wspólnych scen, a poza tym starałam się omijać go szerokim łukiem, żeby go nie drażnić, by nie tracił na mnie swojego cennego czasu, który - w moim odczuciu - lepiej spędziłby z kim innym" - relacjonowała towarzyszące im na początku napięcie.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Do przełomu doszło na imprezie z okazji trzydziestych drugich urodzin George'a Lucasa. Fisher była na niej jedyną kobietą w towarzystwie, a dwóch asystentów reżysera szybko zaczęło sobie z niej żartować. Wszyscy młodą aktorkę próbowali upić, a ona w pewnym momencie poczuła się słabiej. Wtedy też ktoś zaproponował, żeby wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza. W drodze na zewnątrz eskortowali ją "przyjaźni elektrycy", ale przyglądający się zajściu Harrison Ford ewidentnie nie był przekonany, że ich intencje są tak koleżeńskie, jakby wypadało.

Zapytani, gdzie zabierają dziewczynę, mieli odpowiedzieć: "Nigdzie, gościu, dama potrzebuje tylko zaczerpnąć świeżego powietrza, to wszystko". Na to Ford odparł: "Wybaczcie, ale wygląda na to, że dama chyba nie bardzo wie, czego chce" - relacjonowała sama Fisher.

"Ekipa ciągnęła mnie w jedną stronę, Harrison szarpał w drugą, a ja starałam się zachować równowagę. (...) Kiedy tylko resztkami trzeźwości umysłowej połapałam się, kto brał udział w tej próbie sił, stopniowo dochodziło do mnie, że wiem, za kogo trzymam kciuki. Chciałam, żeby wygrał on - mój gwiazdor, przemytnik, ten z blizną na podbródku, dialogami w głowie i pistoletem w pasie - nie teraz, tylko wtedy, gdy odgrywał rolę, a jednak. Miałam przeczucie, podobnie jak goście z ekipy, że w grę może wejść broń, dlatego po bitwie w błocie, po której Harrison utykał, pan Ford zapakował (...) mnie na tylne siedzenie samochodu wytwórni i rzucił kierowcy: "Jedź! JEDŹ!". Pojechaliśmy, a za nami przez krótką, lecz niezapomnianą chwilę biegli członkowie ekipy filmowej - najwspanialsi mężczyźni pod słońcem. (...) To, że Harrison i ja przemizialiśmy się na tylnym siedzeniu w drodze powrotnej do Londynu, niekoniecznie oznaczało wstęp do grubszej akcji. Może ledwie przeczucie tego, co miało nadejść" - opisała w pamiętniku Fisher.

Aktorka przyznała, że bardzo szybko zakochała się w Harrisonie Fordzie po uszy. On też to uczucie odwzajemniał, ale nie był tak zaangażowany, jak ona. Poza tym, że dzieliła ich duża różnica wieku, to aktor był wtedy też żonaty i miał dwójkę dzieci.

"Żałuję, że to nie Mark Hamill - to mógł być on. To powinien być on. To mogłoby coś znaczyć. Może nie dużo, ale na pewno więcej niż to" - pisała w swoich pamiętnikach już wtedy. "Dlaczego tak beztrosko związałam się z kimś, jeśli mam być zupełnie szczera ze sobą, kto mnie nie obchodzi i kimś, kogo nie obchodzę ja? W dodatku jest żonaty. Boję się. Boję się, że pozwolę Harrisonowi mnie zranić" - opisywała także fe fragmentach przytoczonych przez "The Hollywood Reporter".

"Mój romans z Harrisonem był bardzo rozciągniętą w czasie przygodą na jedną noc. Poczułam nawet ulgę, kiedy się skończył. Nie akceptowałam siebie. Kochałam go, a on mi na to pozwalał" - stwierdziła. Aktorka elegancko w książce także pisała, że nie ma żadnych podstaw, żeby przypuszczać, że jej były kochanek kiedykolwiek zdradził którąś ze swoich następnych żon, bo nie jest typem "kobieciarza". Stwierdziła też, że podczas zdjęć do pierwszego wspólnego filmu oboje byli po prostu bardzo "samotni". Na sam koniec rozdziału przyznała, że mimo wszystko, nawet po 40 latach ciągle tęskniła z Harrisonem Fordem i chciała z nim być:

Jeśli mamy znowu być razem, musimy to zrobić szybko. A wracanie do kogoś, z kim tak naprawdę nigdy się nie było, jest, oględnie mówiąc, skomplikowane. Ale na pewno warte wysiłku. Albo nie. Pewnie pożałuję, że to napisałam, ale jeśli ktoś będzie chciał na mnie nakrzyczeć, proszę, żeby tego nie robił. Okresowo czują się wystarczająco winna sama z siebie.

Harrison Ford na temat romansu wypowiedział się bardzo oszczędnie i zasadniczo wymijająco. O związek został zapytany w wywiadzie z magazynem "GQ" już w 2017 roku, po tym, jak aktorka nagle zmarła. "Nie wiem, naprawdę nie wiem. Trudno mi o tym mówić. W związku z nagłym i przedwczesnym odejściem Carrie czuję, że nie jest to temat, który chciałbym poruszać" - powiedział. Podczas poświęconego "Gwiezdnym wojnom" i Carrie Fisher spotkaniu z mediami przekazał:

To takie jasne. Jej wielka wartość i to, co wniosła, nie tylko do 'Gwiezdnych Wojen', ale do naszego życia. Będę za nią tęsknić.
 

Carrie Fisher zmarła niespodziewanie w wieku zaledwie 60 lat. 27 grudnia 2016 roku świat obiegła smutna wiadomość, że aktorka odeszła w szpitalu w Los Angeles. Trafiła tam kilka dni wcześniej w związku z rozległym atakiem serca, którego doznała podczas lotu z Londynu. Dzień później zmarła jej matka, również światowej sławy aktorka - Debbie Reynolds.

Carrie Fisher - najwżniejsze fakty z życia

Carrie Fisher urodziła się 21 października 1956 roku. Była starszym dzieckiem popularnego piosenkarza Eddiego Fishera i znanej z "Deszczowej piosenki" Debbie Reynolds. Carrie pierwszy raz wystąpiła na scenie właśnie u boku swojej matki w 1973 roku w broadwayowskiej sztuce "Irene", a dwa lata później zadebiutowała na dużym ekranie rolą w filmie "Szampon" z 1975 r. Następne były już "Gwiezdne wojny".

W walce o rolę księżniczki Lei pokonała takie znane aktorki jak Farrah Fawcett, Glenn Close, Meryl Streep, Kim Basinger czy Sigourney Weaver. George Lucas miał uważać, że jest co prawda "zbyt bezczelna jak na księżniczkę", jednocześnie zauważył, że ma niezwykłą charyzmę i dobrze wypada na zdjęciach próbnych z Harrisonem Fordem i Markiem Hamillem.

Rola księżniczki Lei przyniosła jej wielką popularność, ale też niestety na długie lata zaszufladkowała, z czym Fisher usilnie starała się walczyć. Do innych znanych ról aktorki należą występy w takich filmach jak "Blues Brothers", "Hannah i jej siostry", "Na przedmieściach" (tu zagrała u boku Toma Hanksa) czy "Kiedy Harry poznał Sally". Dwa razy była nominowana do Emmy za gościnne występy w serialach "Rockefeller Plaza 30" i "Catastrophe".

Była też uznaną pisarką, opisującą swoje doświadczenia z uzależnieniami i chorobą psychiczną w kilku głośnych książkach. Za swoją debiutancką i częściowo autobiograficzną powieść "Pocztówki znad krawędzi" dostała nagrodę Los Angeles Pen Award, a na podstawie książki nakręcono film o takim samym tytule z Meryl Streep i Shirley MacLaine w rolach głównych. Fisher sama napisała do niego scenariusz, za co została nominowana do nagrody filmowej BAFTA.

Była także wziętym doradcą scenariuszowym i pracowała m.in. przy takich filmach jak "Hook" Stevena Spielberga", "Zabójcza broń 3" czy "Zakonnica w przebraniu" z Whoopi Goldberg w roli głównej. Maczała też palce w licznych scenariuszach filmów ze świata "Gwiezdnych wojen". Rian Johnson pracował z nią nad skryptem "Ostatniego Jedi" i nie ukrywał, że to właśnie ona napisała najśmieszniejsze dialogi księżniczki Lei.

- Była niezwykle mądrą, utalentowaną aktorką, pisarką i komediantką o bardzo barwnej osobowości, którą wszyscy kochaliśmy. W "Gwiezdnych wojnach: była naszą wspaniałą i potężną księżniczką — zadziorną, mądrą i przepełnioną nadzieją w roli, która była trudniejsza, niż mogłoby się wydawać większości ludzi

- wspominał Carrie Fisher George Lucas.

Więcej o: