Walczył w Korei i Wietnamie, dostał cztery medale. Przez 20 lat trzymał w sekrecie, że zagrał główną rolę w filmie Disneya

Donnie Dunagan służył w amerykańskiej armii przez ponad 25 lat i zapisał się w jej historii jako najmłodszy instruktor musztry Marines. Walczył na wojnie w Korei, trzykrotnie pojechał do Wietnamu i został odznaczony jedną Brązową Gwiazdą oraz trzema Purpurowymi Sercami za bohaterstwo i odniesione na polu walki rany. Przez ten cały czas skutecznie ukrywał przed kolegami z wojska, że jako dziecko zagrał główną rolę w filmie "Bambi".

Donnie Dunagan urodził się 16 sierpnia 1934 roku w San Antonio w stanie Teksas. Jego rodzina niedługo potem przeprowadziła się do Memphis w stanie Tennessee. Czasy były ciężkie - świat ciągle zmagał się ze skutkami Wielkiego kryzysu gospodarczego, tak też Dunaganowie walczyli z niedostatkiem i biedą. Kiedy Donnie miał trzy i pół roku, wygrał konkurs talentów i otrzymał w nagrodę 100 dolarów. Tam dostrzegł go łowca talentów i namówił jego rodziców, żeby przeprowadzili się do Hollywood.

Zobacz wideo Shirley Temple - najpierw aktorka, potem polityczka. A co działo się z innymi dziecięcymi gwiazdami?

Przez 25 lat służby w wojsku ukrywał, że zagrał Bambiego

Mały Donnie trafił w tryby hollywoodzkiej maszyny i rozpoczął karierę filmową. Jeszcze jako dziecko zagrał w serii filmów i stał się głównym żywicielem rodziny. Debiutował w 1938 roku rolą Petera Careya w filmie "Mother Carey's Chickens". Następny na liście był występ w "Synu Frankensteina": Dunagan zagrał Petera von Frankensteina, syna barona Frankenstaina. Była to kontynuacja głośnego filmu grozy "Narzeczona Frankeinsteina". Dunagan zagrał w nim u boku takich legend Hollywood jak Boris Karloff i Béla Lugosi.

 

"Boris Karloff był jednym z najmilszych ludzi, jakich poznałem. Zawsze się śmiał i żartował. Pan Karloff dał mi w prezencie drewniane pudełko, w którym był metalowy pistolet na wodę, który wykonano w Niemczech. Wow, działał niesamowicie. Rodzice nie pozwolili mi się nim bawić od razu, musiało minąć kilka lat. Kiedy już go dostałem, miałem sporo kłopotów, bo bardzo często psikałem wodą na ludzi w Studiu Disneya. Pewnego dnia ochroniarze mi go zabrali i 70 lat później ciągle czekam, żeby mi go oddali" - opowiadał w jednym z wywiadów po latach.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

No właśnie, w 1942 roku Dunagan zagrał młodego jelonka Bambiego w głośnej animacji Walta Disneya. Ta rola była też jego pożegnaniem z aktorstwem. W wieku 13 lat mieszkał w internacie i pracował jako operator tokarki. W 1952 roku zaciągnął się do wojska i dołączył do Marine Corps. Został najmłodszym instruktorem musztry w historii swojej jednostki. Walczył na wojnie w Korei, a do Wietnamu jeździł walczyć trzy razy. Kilka razy był raniony na polu walki, co w efekcie przyniosło mu odznaczenie Brązową Gwiazdą, którą przyznaje się za odwagę w obliczu nieprzyjaciela, bohaterstwo lub przykładną służbę. Otrzymał też trzy Purpurowe serca, które przyznaje się rannym lub zabitym w czasie służby żołnierzom. Na emeryturę przeszedł w randze majora, po 25 latach odbytej służby.

 

- Otrzymałem 13 awansów w 21 lat, pamiętam to dobrze, bo to był wtedy rekord - opowiadał w rozmowie z portalem Story Corps :

Nie pisnąłem w Marines nikomu ani słówka o tym, że byłem Bambim. Byłem oficerem dowodzącym, instruktorem musztry na obozie szkoleniowym Marines, gdzie były setki rekrutów, za których byłem odpowiedzialny. Uznałem, że nie chcę, by ci wszyscy młodzi Marines zaczęli mnie nazywać majorem Bambi. I trzymałem zęby na kłódkę.

Jego przełożony o tym, że zagrał główną rolę w "Bambim", dowiedział się miesiąc przed jego przejściem na emeryturę. 

 

"Niedawno dowiedziałem się, jak wiele osób jest zainteresowanych tym, żeby dowiedzieć się czegoś ode mnie mimo upływu kilkudziesięciu lat od mojego krótkiego epizodu w showbiznesie i jestem bardzo miło zaskoczony. Jako dziecko miałem to szczęście, że zaangażowano mnie do kilku filmów, które dotąd uważane są za klasyki i cieszą się popularnością wśród widzów" - pisze o sobie sam Donnie Dunagan na oficjalnej stronie internetowej.

"Po tym krótkim okresie pracy w branży filmowej, moje życie obrało zupełnie inną ścieżkę i doprowadziło mnie do trwającej 25 lat kariery w piechocie morskiej USA. Przez lata nie poruszałem tematu mojej krótkiej kariery w Hollywood i wiedziało o niej bardzo niewiele osób. Kiedy służyłem w wojsku, moje milczenie na ten temat było oczywiste. Uznałem, że lepiej będzie uniknąć sytuacji, w której moi koledzy z Marines dowidzieliby się, że byłem kiedyś jelonkiem Bambi" - wyjaśnił też na swojej stronie.

 

W wywiadzie z "MovieWeb" opowiadał: "Miałem tylko sześć lat, kiedy jesienią 1940 roku zaczęła się produkcja 'Bambiego'. Moje wizyty w wytwórni przeciągnęły się do początków 1941 roku". Zapytany o to, co było najtrudniejszego w tej roli, odpowiedział:

Gdyby o tym opowiadał w trakcie pracy nad filmem, mogliby mnie zwolnić! Najtrudniejszą częścią było zachowanie powagi. Uwielbiałem studio. Ludzie byli bardzo odmienni. Świetnie się tam bawiłem. Animatorzy i inni pracownicy Disneya proponowali mi, że pokażą, jak różne rzeczy działają. No i były lody w jadalni!

- Pamiętam, że zachęcano mnie, żebym zachowywał się naturalnie, jak prawdziwe dziecko.(...) Walt Disney był pionierem w swoich czasach, kiedy pilnował tego, żeby aktorzy w odpowiednim wieku grali jego bohaterów - wspominał także w trakcie tej rozmowy.

"Nie byłem też specjalnie dumny z tych ślicznych loczków, które miałem, kiedy grałem w filmach. Nie chciałem też nikomu pozwolić na żarty na ich temat. Studio codziennie rano kręciło mi te loki za pomocą lokówki, jak ja tego nienawidziłem. Byłem normalnym, nieokrzesanym dzieciakiem i nie chciałem wyglądać jak taki słodziak" - wspominał po latach.

 

"To bardzo satysfakcjonujące, że miłośnicy kinematografii pamiętają mnie i niektóre z moich filmów, i co więcej - są zainteresowani nawiązaniem ze mną kontaktu. Faktycznie jestem praktycznie 'ostatnim żyjącym człowiekiem' z gwardii grającej w tych klasycznych już filmach. Szczęśliwie dużo pamiętam z czasów pracy w RKO, Universalu i Disneyu. Zresztą, moja wyjątkowa pamięć była jednym z powodów, dla których zacząłem pracę w filmie w tak młodym wieku. Mam dużo ciepłych wspomnień o panu Walcie Disney i aktorach takich jak Boris Karloff, Basil Rathbone i Bela Lugosi. Jestem niezwykle dumny, z tego, że jestem częścią tak pięknego i ukochanego filmu jak 'Bambi', który w dodatku wpłynął na kilka pokoleń dzieci i ich rodziców. Jestem pewny, że jego magia będzie jeszcze trwała długo" - zwraca się do swoich czytelników w krótkiej notce na stronie. W wywiadzie z organizacją NPR podkreślił wręcz:

Myślę, że mógłbym zostać mianowany adiutantem w Białym Domu, nie zrobiłoby to nikomu żadnej różnicy. To 'Bambi' jest ludziom tak drogi. Uwielbiam teraz ten moment, kiedy ludzie uświadamiają sobie: Ten stary palant był Bambim i ciągle żyje! Nie oddałbym tego za nic, nie ma takiej rzeczy.

"Bambi" miał premierę 13 sierpnia 1942 roku i był piątym pełnometrażowym filmem wytwórni Walta Disneya. Scenariusz powstał na bazie książki Feliksa Saltena. W animacji pada zaledwie 800 słów dialogów - to najmniej ze wszystkich pełnometrażowych obrazów tej wytwórni. Animacja dostała trzy nominacje do Oscara, paradoksalnie właśnie głównie za stronę dźwiękową: za najlepszą ścieżkę muzyczną, piosenkę "Love is a song", oraz udźwiękowienie.  Walt Disney dostał też za "Bambiego" Złote Globy za specjalne osiągnięcia. Produkcja w 2011 roku trafiła do rejestru amerykańskiej Biblioteki Kongresu jako dzieło "kulturowo, historycznie lub estetycznie znaczące".

Więcej o: