Matka Audrey Hepburn popierała Hitlera. Wybuch wojny zmienił wszystko

W trakcie jej choroby, Matka Teresa z Kalkuty zorganizowała całodobowe czuwanie, a Ronald Reagan nazwał ją "prawdziwą wielkością". Trzydzieści lat temu, 20 stycznia 1993 roku, zmarła Audrey Hepburn.

Jej nazwisko przywodzi na myśli nie tylko prawdziwą ikonę stylu i kultowe hollywoodzkie produkcje, ale również kobietę, która doświadczając dramatu II wojny światowej, oddała swoje życie pomaganiu innym. 

Wojna, głód i balet

Audrey Hepburn, a właściwie Audrey Ruston, od początku swojego życia wychowywała się w wielonarodowym środowisku. Przyszła na świat 4 maja 1929 roku w Belgii. Jej ojciec, Joseph Ruston, był urodzonym w obecnych Czechach Anglikiem, ale o wiele ciekawszą postacią była jej matka. Ella van Heemstra wywodziła się z dwóch arystokratycznych rodzin, będąc holenderską baronessą. Dla obojga małżonków były to kolejne formalne związki, z których Ella miała dwóch synów. W trakcie swoich pierwszych kilku lat życia, Audrey mieszkała między innymi w Anglii, Belgii, Holandii czy obecnej Indonezji, a z czasem posługiwała się biegle francuskim oraz angielskim. W latach 30-tych rodzice Audrey wykazywali głębokie zainteresowanie rodzącym się faszyzmem i aktywnie działali na jego rzecz - uczestniczyli w wiecach i pisali artykuły wychwalające nazizm oraz samego Hitlera, którego poznali osobiście. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Joseph i Ella rozstali się, a liczne kłótnie między rodzicami znacząco odbiły się na kondycji psychicznej Audrey.

Mieszkający w Londynie ojciec zaproponował, aby dziewczynka przyjechała do Anglii, żeby uczyć się baletu, który z czasem stał się jej ogromną pasją. We wrześniu 1939 roku, za sprawą matki, przeprowadziła się do Holandii, aby zamieszkać razem z nią i przyrodnim rodzeństwem w posiadłości zamożnej rodziny w Arnhem. Mimo niemieckiej okupacji, Audrey kontynuowała lekcje baletu, a nawet sama ich udzielała. W wyniku traumatycznych wojennych doświadczeń, Ella von Heemstra przestała popierać nazistowskie Niemcy i razem z córką zaangażowała się w pomoc holenderskiemu ruchowi oporu. Audrey występowała w tajnych przedstawieniach, podczas których zbierano pieniądze na rzecz ukrywających się Żydów. Ze względu na znajomość angielskiego przekazywała informacje aliantom, rozwoziła ulotki, a oprócz tego, razem z rodziną matki, ukrywali w swojej posiadłości prawie 40 osób. 

Zobacz wideo Każdy z nas może być budżetową wersją Neo lub Chucka Norrisa

Jednym z najtrudniejszych dla Holendrów momentem wojny była zima na przełomie 44 i 45 roku, kiedy cały kraj dotknęła klęska głodu. W jej wyniku życie straciło ok. 20 tysięcy osób, a skutki tzw. głodowej zimy odczuwało w różnym stopniu 4,5 miliona Holendrów. Z powodu ciężkiego osłabienia Audrey zmuszona była do zawieszenia lekcji baletu - jak podają biografowie, w tamtym czasie ważyła ok. 36 kg. Po zakończeniu wojny wraz z matką 16-letnia Audrey przeniosła się do Amsterdamu, gdzie uczęszczała do szkoły baletowej. W 1948 roku zagrała w pierwszym filmie, "Holenderski w 7 lekcjach", lecz ze względu na jej nieznaczną rolę, nie została uwzględniona w napisach początkowych. Z Amsterdamu przeprowadziła się do Londynu, gdzie kontynuowała naukę baletu. Do końca lat 50-tych występowała jako baletnica, lecz niedożywienie, ogólna słaba kondycja zdrowotna oraz zbyt wysoki wzrost uniemożliwiały jej rozwój kariery. Zmuszona do rezygnacji z tańca, podjęła decyzję o zaangażowaniu się w aktorstwo. 

"Rzymskie wakacje" i amerykański sen 

Do 1950 roku, kiedy podpisała swój pierwszy kontrakt filmowy, zajmowała się modelingiem, występowała na deskach teatrów i szkoliła warsztat w szkole teatralnej. Przez kolejne trzy lata zagrała w sześciu pełnometrażowych filmach, zbierając coraz bardziej przychylne recenzje. Kiedy jakiś film nie przypadł do gustu krytykom, wskazywali oni na rolę Audrey, która "ratowała" całą produkcję. Prawdziwym przełomem dla Hepburn okazał się rok 1953, kiedy zagrała u boku Gregory Pecka w "Rzymskich wakacjach". Film nie tylko okazał się hitem, ale również otworzył aktorce drzwi do światowej kariery i sprawił, że stała się nową ikoną stylu, zmieniając obowiązujące dotychczas kanony. Audrey za rolę księżniczki Anny otrzymała m.in. Oscara, Złoty Glob oraz Baftę. W kolejnych latach oprócz ról filmowych, grała również w teatrze. Podczas tworzenia jednej ze sztuk, poznała swojego pierwszego męża, Mela Ferrera, z którym miała jednego syna. Produkcje z jej udziałem, takie jak "Sabrina" (1954), "Zabawna buzia" (1957) czy "Historia zakonnicy" (1959) zapisały się w jej dorobku jako najważniejsze kreacje. 

Mimo ogromnego sukcesu "Rzymskich wakacji" i pozostałych ról w późniejszych filmach, z postacią Audrey Hepburn najbardziej kojarzy się jedna, kultowa produkcja. Mowa oczywiście o "Śniadaniu u Tiffany’ego" z 1961 roku, gdzie wciela się w bohaterkę opowiadania Trumana Capote, a na ekranie towarzyszy jej George Peppard. Mimo iż nie otrzymała ani Oscara, ani Złotego Globu, do których została ponownie nominowana, stworzona przez aktorkę kreacja zapisała się na zawsze w historii kina. Myśląc o "Śniadaniu u Tiffaniego", automatycznie można przywołać wiele kultowych scen. Począwszy od tytułowego śniadania, czyli croissanta i kawy przed nowojorskim butikiem Tiffany&Co, romantycznego "Moon River" w wykonaniu Audrey, po deszczowe poszukiwania kota. Mała czarna, w której Hepburn występuje w filmie i która stała się jego symbolem, została zaprojektowana przez Huberta de Givenchy, wieloletniego przyjaciela aktorki. Oprócz prywatnych zażyłości, współpracowali przy licznych produkcjach i jak sam przyznawał, była jego największą muzą. 

Audrey Hepburn na planie 'Śniadania u Tiffany'ego'Audrey Hepburn na planie 'Śniadania u Tiffany'ego' Paramount Pictures/Collection Christophel/East News

Pod koniec lat 60-tych Audrey podjęła decyzję o przerwie w karierze aktorskiej. Miał na to wpływ nie tylko jej stan zdrowia, ale również potrzeba opieki nad synem w obliczu kryzysu, jaki dotknął jej małżeństwo - w 1968 roku para sfinalizowała rozwód. Rok później aktorka wyszła za włoskiego psychiatrę Andrea Dottiego, którego poznała podczas rejsu po Morzu Śródziemnym. Para doczekała się syna i przez kolejnych kilka lat mieszkała w Rzymie. Z powodów bezpieczeństwa, kiedy w Rzymie rosła liczba ataków terrorystycznych, aktorka zdecydowała się wyjechać razem z dziećmi do Szwajcarii. Dotti został we Włoszech, aby kontynuować swoją pracę zawodową i naukową, co mogło przyczynić się do problemów i finalnie rozpadu ich związku. W 1976 roku Audrey stanęła przed kamerą wraz z Seanem Connerym, czego efektem był film "Powrót Robin Hooda". Przez kolejnych 13 lat zagrała jeszcze w czterech produkcjach, ale żadna z nich nie osiągnęła znacznego sukcesu. Audrey jako jedna z 17 osób w historii zdobyła EGOT, czyli nagrody Emmy, Grammy, Oscara oraz Tony.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Misje humanitarne ponad karierę

Audrey już w latach 50-tych zaangażowała się w pomoc humanitarną, czego dowodem jest wstąpienie do UNICEF-u i działalność na rzecz organizacji. W trakcie aktorskiej przerwy zwiększyła swój wkład w czynną pomoc innym, a pod koniec lat 80-tych została mianowana ambasadorem dobrej woli. Tylko w 1988 roku odwiedziła 14 krajów Afryki - podczas podróży zebrała 22 miliony dolarów na działania organizacji. Do 1992 roku, udało jej się uczestniczyć w sumie 50 misjach i to właśnie wtedy, podczas swojej ostatniej podróży do Somalii, zaczęła odczuwać spore dolegliwości zdrowotne. 

Po powrocie do Szwajcarii usłyszała diagnozę - rzadki nowotwór jamy brzusznej. Przeszła szereg operacji i chemioterapię, ale w trakcie kilku miesięcy, choroba zaczęła znacznie postępować. W trakcie pobytu w szpitalu odwiedzali ją najbliżsi i przyjaciele, m.in. Elizabeth Taylor czy Billy Wilder. Kiedy lekarze byli bezradni, podjęła decyzję o powrocie do rodzinnego domu. Givenchy wynajął prywatny samolot wypełniony kwiatami, który przewiózł ją do Tolochenaz. Alexander Walker w biografii aktorki napisał, że w tamtym czasie Matka Teresa z Kalkuty zorganizowała całodobowe czuwanie modlitewne w jej intencji. Audrey Hepburn zmarła 20 stycznia 1993 roku, w wieku 63 lat, otoczona najbliższą rodziną oraz swoim długoletnim partnerem, Robertem Woldersem. 

Życie i dorobek Audrey zostały uhonorowane na wiele sposobów. W 1987 roku francuski minister kultury odznaczył ją Orderem Sztuki i Literatury, a pięć lat później otrzymała od George'a W. Busha Medal Wolności za zasługi na rzecz humanitaryzmu. W nowojorskiej siedzibie ONZ znajduje się pomnik "Spirit of Audrey", jako uhonorowanie jej działań na rzecz UNICEF. Oprócz tego, jej imieniem została nazwana planetoida oraz jeden z gatunków róży i tulipana.

Więcej o: