Paul Rudd wspomina finałowy odcinek "Przyjaciół". "Nie powinno mnie tam być"

Aktorzy wcielający się w bohaterów kultowego serialu "Przyjaciele", od czasu do czasu zdradzają tajemnice zza kulis produkcji. Niedawno wywiadu udzielił serialowy Mike Hannigan i opowiedział o swoich doświadczeniach z kręcenia finałowych scen. Okazuje się, że Paul Rud czuł się na planie nieswojo i do dziś uważa, że nie powinien był w tym uczestniczyć.

Gdy media obiegła informacja, że 10. sezon serialu "Przyjaciele" będzie ostatnim, fani sitcomu byli w szoku. Również aktorom, którzy przez dekadę spotykali się na planie, nie było łatwo pożegnać się z produkcją, czemu wyraz dali w bardzo emocjonalnym odcinku finałowym. Okazuje się jednak, że nie wszyscy byli tym faktem równie bardzo przejęci. O swoich doświadczeniach opowiedział odtwórca roli Mike Hannigana, Paul Rudd.

Zobacz wideo "Friends: Reunion". Zobacz zwiastun nowego epizodu serialu "Przyjaciele"!

Paul Rudd zagrał chłopaka Phoebe Buffay. Wystąpił w dwóch ostatnich sezonach "Przyjaciół"

Gdy Paul Rudd pojawił się w serialu "Przyjaciele", produkcja liczyła już wówczas 8 sezonów. Aktor wcielił się w postać Mike’a Hannigana, czyli chłopaka Phoebe Buffay (w tej roli Lisa Kudrow). Choć jego rola była drugoplanowa, to wątek, w którym występował, był istotny dla dalszego przebiegu fabuły. Aktor pojawił się nawet w ostatniej odsłonie sitcomu i wystąpił w finałowym, składającym się z dwóch części, odcinku. Po latach wyznał, że podczas kręcenia scen czuł się nieswojo, nie był bowiem tak przejęty zakończeniem produkcji, jak pozostali członkowie obsady.

Finał "Przyjaciół" był dla aktora surrealistyczny. Na planie czuł się nieswojo 

Paul Rudd udzielił wywiadu w programie śniadaniowym "The Heart", w którym otworzył się na wspomnienia związane z kultowym serialem "Przyjaciele". Przyznał, że udział w produkcji był dla niego wspaniałym doświadczeniem i cieszy się, że mógł wziąć w nim udział, jednak po latach uważa, że nie powinien był uczestniczyć w finałowym odcinku. — Muszę przyznać, że to było trochę surrealistyczne, że byłem częścią tego zakończenia, ponieważ dołączyłem do produkcji tak naprawdę na koniec — stwierdził serialowy Mike.

Aktor przyznał, że czuł się nieswojo, wszyscy bowiem bardzo przeżywali zakończenie "Przyjaciół", a on nie czuł tak emocjonalnego związku ani z produkcją, ani z obsadą. Dla niego było to po prostu zakończenie kolejnego projektu, zaś dla pozostałych był to koniec jednego z najważniejszych etapów w życiu. — Czułem się dziwnie. Nagrywaliśmy ten ostatni odcinek i w pewnym momencie pomyślałem, że nie powinno mnie tam być. (...) Wszyscy płakali, to wszystko było emocjonalne, a ja po prostu nie czułem tego — wspominał aktor.

 

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: