Kostium ze sztucznej skóry wydrukowano w technice 3D. Został wypełniony sakiewkami z "żelowymi groszkami i wodą", tak by realistycznie pokazywał ruchy ciała Brendana Frasera. Ekipie charakteryzatorów pod wodzą projektantka-protetyka Adriena Morota udało się osiągnąć upragniony cel - jak najbardziej naturalny wygląd, ale to było dla wszystkich ogromne wyzwanie. Ekipa na początku spotykała się tylko na Zoomie, Fraser więc musiał np. robić sobie zdjęcia z linijką przystawioną do czoła, tak by, protetycy mieli pewność, że będą mieć odpowiednie wymiary.
Problemy zaczęły się już na etapie projektu - z powodu pandemii nie można było spotkać się z aktorem, by zrobić odlewy jego ciała i twarzy, jak zazwyczaj się to robi w takich przypadkach. Trudne czasy wymagały kreatywnego podejścia. Jak relacjonuje "The Hollywood Reporter", jeden ze znajomych Morota spotkał się z Fraserem i skanował jego ciało z pomocą iPada na podjeździe przy jego domu w samym środku zimy. W ten sposób uzyskane wymiary zostały przesłane specjalistom, którzy użyli ich, by zaprojektować kostium, który będzie pokrywać ciało aktora od głowy po czubki jego palców u stóp.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Już gotowy kostium ważył około 130 kg. "Jedna ręka waży około 11,3 kg, nogi mają podobną budowę, ale każda to ciężar około 19 kg. Myślę, że to, co zrobiliśmy, pomogło mu odnaleźć w sobie jego bohatera. I uświadomić sobie, jak silni są ludzie, którzy zmagają się z takimi rzeczami na co dzień" - komentował Morot w rozmowie z "The Hollywood Reporter". Nagranie z charakteryzacji pokazał portal ew.com:
Przeobrażenie Brendona Frasera w Charliego - łącznie z zakładaniem kostiumu i charakteryzacją - trwało codziennie sześć godzin. W miarę postępu zdjęć proces udało się skrócić już tylko do czterech godzin. Morot też nie ukrywał w wywiadzie dla "Variety", że przygotowanie tej charakteryzacji było największym wyzwaniem w jego karierze. "Ten film opowiada o Charliem i jego relacji z córką. To o tym naprawdę jest. Makijaż nie może odciągać od tego uwagi, niezależnie od tego, jak bohater wygląda na ekranie. Jak więc stworzyć bohatera takiego jak Charlie i nie sprawić, żeby wyglądał karykaturalnie? Chodziło o znalezienie odpowiedniego balansu, tak żeby widz pomyślał: O Boże, to Brendan Fraser. A potem o tym zapomniał, bo tak się wciągnie w fabułę filmu".
Zdjęcia do filmu trwały 45 dni i jak się śmieje Morot, to było "45 dni torturowania biednego Brendana". Bo też każdego dnia charakteryzatorki przyklejały na twarzy bohatera każdy pojedynczy włos, w taki sposób, by wyglądały jak naturalnie rosnący zarost. Do tego ekipa miała też różne zestawy prostetycznych kończyn, które różniły się kolorem skóry, co miało pokazywać pogarszający się stan zdrowia bohatera.
"Te części kostiumu zakładało się jak rękawiczki i buty sięgające do połowy uda. Czułem się jak w uprzęży" - wspomina w rozmowie z "Variety" już sam Fraser. By aktor nie doznał udaru cieplnego, kostium miał warstwową budowę - Morot uwzględnił warstwę chłodzącą, która w dużej mierze przypomina chłodzące kombinezony, które noszą kierowcy rajdowi.
"Wieloryb" to spektakularny powrót Brendana Frasera do hollywoodzkiej czołówki - przez kilka ostatnich lat aktor trzymał się raczej na uboczu i zmagał się z problemami natury osobistej. Główna rola w nowym filmie Darrena Aronofsky'ego przyniosła mu rozliczne nominacje do prestiżowych nagród, w tym także do Oscara. Nie zapominajmy, że dzięki jego występowi "Wieloryb" dostał na festiwalu filmowym w Wenecji trwającą sześć minut owację na stojąco.
"Charlie już od lat żyje na marginesie świata. Uwięziony w małym mieszkaniu przez chorobliwą otyłość. Odrzucony, nie bez powodu, przez swoich bliskich, samotnie zmierza w życiową przepaść. Wystarczy jednak jeden impuls, jedno spotkanie, by zapalić w nim płomień nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Charlie podejmuje próbę nawiązania dawno utraconego kontaktu z nastoletnią córką. Wie, że czeka go niesłychanie trudne spotkanie. Zdaje sobie sprawę, że ryzykuje utratę ostatniego złudzenia. Gotów jest jednak podjąć to ryzyko z wiarą, że także dla niego jest jeszcze szansa na odkupienie" - czytamy w streszczeniu filmu.