Majka Jeżowska: Moi rówieśnicy mówią "Majki już nie ma". To jest strasznie przykre. Ja chcę fruwać

- Ciężko jest osobie takiej jak ja chodzić na castingi i prosić, żeby być dostrzeżoną. To musi przyjść z zewnątrz, musi być jakaś informacja od wszechświata. Ja jestem tą szczęściarą. Choć nie dostaję propozycji od moich rówieśników, którzy mnie przecież dobrze znają, ani od firm producenckich i telewizji, które mnie w ogóle nie postrzegają. Wręcz jak próbuję się gdzieś dostać, to mówią: E, Majka - pasee. Majki już nie ma. To jest strasznie przykre dla kogoś, kto chce cały czas tworzyć - opowiada Majka Jeżowska, która właśnie debiutuje na ekranie rolą w filmie "Pokolenie Ikea".

 - Jest to kino erotyczne, delikatnie mówiąc. Czyli coś, co nas interesuje, a o czym sami nie lubimy jako nasze społeczeństwo mówić, bo to jest temat tabu. Wiem coś na ten temat, bo moja otwartość zawsze każe mi o tym mówić. I to jest postrzegane jako jakieś szaleństwo, że dojrzała kobieta mówi, że lubi seks albo że wszyscy powinniśmy uprawiać seks. Wolimy podglądać ten seks u kogoś innego, a nie mówić o sobie i swoich ewentualnych przygodach seksualnych. Więc w filmie "Pokolenie Ikea" będzie na co popatrzeć - powiedziała na samym początku wywiadu dla Gazeta.pl Majka Jeżowska, która zagrała matkę głównego bohatera. Całą rozmowę można obejrzeć w tym nagraniu:

Zobacz wideo Majka Jeżowska o kinie erotycznym, seksie, odbudowaniu swojej kariery i perspektywach na przyszłość [WYWIAD]

Majka Jeżowska: Bartosz Gelner to jest kompletnie niepolski aktor

- Ja lubię nowe wyzwania, więc zgodziłam się na rolę mamy głównego bohatera, bo to zaszczyt być mamą głównego bohatera - jaki by nie był. Też z ciekawości i rock'n'rollowej chęci uczenia się nowych rzeczy - tłumaczyła też swoją chęć udziału w produkcji. Nie ma co też ukrywać, że na piosenkach Majki Jeżowskiej takich jak "A ja wolę moją mamę" czy "Wszystkie dzieci nasze są" wychowało się całe pokolenie współczesnych 30-latków. Tym większy więc mogą przeżyć szok poznawczy, kiedy zobaczą ją w zwiastunie filmu "Pokolenie Ikea". Już tam pada z jej ust kwestia, której wielu się po niej nie spodziewa - jej bohaterka mówi do swojego ekranowego syna "Dzisiaj nie po*uchasz". 

- Przepraszam, ciepła i kochająca mama, która już wiele przeszłą w życiu i która zna swojego syna i wie, że lubi seks, więc - co może mu wywróżyć z ręki? I przełamać poważną rozmowę, bo w tej scenie rozmawiamy o życiu, o jego problemach, o moim małżeństwie z jego ojcem, który właśnie zmarł. Myślę, że ten pomysł na to zdanie, na które jak widać, wszyscy reagują, zrodził się podczas naszego pierwszego spotkania z Bartoszem, kiedy czytaliśmy sobie dialogi. Jak mogłaby wyglądać rozmowa? - odpowiada zapytana o ten dialog. Jak się okazuje, sama go wymyśliła, bo dokładnie to powiedziałaby swojemu synowi.

Kadr z filmu Ten dialog już w zwiastunie zszokował widzów. Wymyśliła go Majka Jeżowska

Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- Myślę, że to było po prostu potrzebne, żeby zbudować między nami chemię na planie. Pracowało się fantastycznie - zaznaczyła i zaczęła zachwalać swojego filmowego syna: 

Wszędzie powtarzam, że Bartosz Gelner to jest kompletnie niepolski aktor, jeśli chodzi o urodę i sposób bycia, grania. Jestem Amerykanką z duszy i z doświadczenia. Uwielbiam amerykańskie kino, jestem kinomanką od dziecka (...) 
Dla mnie on jest [Bartosz Gelner - przyp. red.] fascynującą postacią, kompletnie niepolską, nie z naszej bajki. Ponieważ ja też się trochę nie czuję w tej polskiej bajce, to wydaje mi się, że to spowodowało, że się świetnie dogadywaliśmy na planie.

Ostrzegła także widzki:

Co chcę jeszcze powiedzieć - dziewczyny uważajcie, pójdziecie do kina i zakochacie się, życie już nie będzie takie samo. Bartosz ma czarne, głębokie oczy. To jest jak tunel, w który się wpada i wciąga. A ja jestem mamą! Nie mogę być kobietą, nie mogę się dać wciągnąć - to było najtrudniejsze. 

Majka Jeżowska: Moi rówieśnicy mówią "Majki już nie ma". To jest strasznie przykre

Majka Jeżowska przez ostatnich 20 lat nie pojawiała się zbyt często w mediach głównego nurtu, choć nigdy nie porzuciła aktywności zawodowej. Dużym przełomem był jej głośny koncert na festiwalu Pol'and'Rock w 2019 roku, na którym zaprezentowała rockowe aranżacje swoich największych przebojów. Ten występ zelektryzował publiczność i doprowadził do tego, że wokalistka zaczęła nowy etap kariery. Pozwolił jej także po latach wyjść z szufladki, w którą została wciśnięta jako wokalistka wykonująca muzykę familijną.  

- Wszystko jest bardzo złożone. Najpierw głowa mówi, że nic już się nie wydarzy: Daj sobie spokój. Zrobiłaś coś fajnego i siedź sobie cicho. To ci powinno wystarczyć. Tak mi mówił przez wiele lat mój partner i menadżer. Ja z tym nie potrafiłam się zgodzić. Taka kropla goryczy drążyła, drążyła. Ja chcę czegoś więcej od życia. Ja chcę spróbować, chcę fruwać. Chcę mieć skrzydła. I to wszystko doprowadziło do tego, że się rozstaliśmy - wspomina w trakcie naszej rozmowy. 

- Zaczęłam nowe życie, zawodowe też. Zaczęłam grać z zespołem, z młodymi ludźmi,  rockowe aranżacje piosenek. Jak to wszystko się wydarzyło, to oni powiedzieli, że powinnam wystąpić tu, tu i tu. Ja mówię dobra, ale kto mnie tam będzie chciał, kto mnie posłucha - opowiada o swoich początkowych wątpliwościach. 

- Jak ja już wiem, że ktoś chce, to ja idę jak w ogień. Proszę mi uwierzyć, że ciężko jest osobie takiej jak ja chodzić na castingi i prosić, żeby być dostrzeżoną. To musi przyjść z zewnątrz, musi być jakaś informacja od wszechświata. Ja jestem tą szczęściarą. Choć nie dostaję propozycji od moich rówieśników, którzy mnie przecież dobrze znają, ani od firm producenckich i telewizji, które mnie w ogóle nie postrzegają. Wręcz jak próbuję się gdzieś dostać, to mówią: E, Majka - pasee. Majki już nie ma. To jest strasznie przykre dla kogoś, kto chce cały czas tworzyć. I jeszcze na dodatek jest kobietą, która musi cały czas potwierdzać, że jest atrakcyjna i że jeszcze można mnie pokazywać albo że ktoś chce na mnie patrzeć i słuchać - stwierdziła. 

 - Więc to młody człowiek, który ma jakąś sympatię, bo był na moim koncercie, albo odkrywa we mnie coś - to on przychodzi do mnie z propozycją. To Dawid Gral, debiutujący reżyser mógł zgłosić się do jakiejś gwiazdy filmowej - oczywiście musiałby mieć na to dużo kasy - ale wolał odkryć mnie dla filmu. Za to jestem ci Dawid bardzo wdzięczna - podziękowała reżyserowi filmu "Pokolenie Ikea". 

Zwróciła uwagę, że nie tylko ona ma takie doświadczenia jako doświadczona, choć pomijana przez branżę artystka: - Teraz patrzę na wielką popularność Jennifer Coolidge - matkę Stiflera z "American Pie". Sama mówi w wywiadach, że była w ciemnej du*ie. Nikt jej nie zapraszał, nikt jej niczego nie proponował. Była skończona. Mówi o tym w wywiadzie, tak jak ja mówię. Jeden człowiek uwierzył, że to jest rola właśnie dla niej i się uparł. A ona w siebie nie wierzyła i nie chciała tej roli przyjąć. Więc to młodzi ludzie jej pomogli - Ariana Grande zaprosiła Jennifer Coolidge do swojego teledysku. Mnie w ubiegłym roku raperzy PROBL8M zaprosili do wspólnej trasy hip-hopowej. To musi przyjść od młodych ludzi, którzy nie boją się współpracować, nie wiem, z "legendą", z ikoną, z kimś starszym, kto jest w troszkę innej szufladzie, ale chce z tej szuflady wyjść i chce się bawić. Chcę się bawić, a mój najnowszy singiel będzie się nazywał "Bawimy się w życie" i to będzie właśnie o tym - zapowiada. 

Więcej o: